Kalendarz adwentowy
20 grudnia
Czy Święta Rodzina
rzeczywiście musiała uciekać
do Egiptu?
Spośród czterech ewangelistów tylko dwóch pisze o dzieciństwie Jezusa. O Ewangelii spisanej dłonią Łukasza powiedzieliśmy sobie kilka dni temu. Mimo to, że najwcześniejsze lata życia Jezusa przedstawia on najszerzej, w jego relacji nie znajdziemy ani słowa o trzech bardzo ważnych wydarzeniach. Pierwszym z nich było przybycie mędrców ze Wschodu, drugim - rzeź dzieci dokonana na rozkaz Heroda, trzecim - ucieczka Świętej Rodziny przed królem Judei do Egiptu. O tych wszystkich zdarzeniach dowiadujemy się z Ewangelii św. Mateusza.
Poza trzema wymienionymi zdarzeniami Mateusz przedstawia również w swym dziele rodowód Jezusa i opisuje, jak na wieść o cudownym poczęciu Maryi, zareagował jej świeżo poślubiony mąż, św. Józef.
Ósmy rok po śmierci Pana
Uczeni wiodą nieustający spór o to, która z Ewangelii odnoszących się do najmłodszych lat Chrystusa powstała jako pierwsza: Mateusza czy Łukasza? Jakie znaczenie miałoby ustalenie tego faktu? Otóż takie, że ewangeliści, spisując swoje własne wersje biografii Jezusa, często odnotowywali w nich fakty, których brakowało w istniejących już zapisach. Uzupełniali się wzajemnie, nie zaś kopiowali. To bynajmniej nie oznacza, że opis najważniejszych faktów nie powielał się w dwóch, trzech czy czterech Ewangeliach, jak choćby najbardziej istotne informacje o ukrzyżowaniu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Naukowcy twierdzą, że Ewangelia Mateusza mogła powstać między 80 a 85 rokiem, opcjonalnie między 70 a 100. Jeśli chodzi o Ewangelię Łukasza, to według ustaleń badaczy Biblii mogła zostać ona napisana między 80 a 85 rokiem lub między 80 a 100. Jak widzimy, podane przez uczonych rozpiętości czasowe w znacznej mierze się pokrywają i wynika z nich, iż obie Ewangelie mogły (choć nie musiały) powstać w tym samym okresie, choć badacze dopuszczają, iż wersja Mateuszowa może być nawet o dziesięć lat starsza od Łukaszowej. Średniowieczne źródła mówią, iż dzieło Mateusza powstało w „ósmym roku po śmierci Pana”, jednak nowożytni egzegeci orzekli, iż najwcześniejszą datą byłby rok 41, a najpóźniejszą 62. Jean Carmignac, francuski biblista, twierdzi, że hebrajska wersja Mateusza została spisana już około 50 roku (a więc w okresie, kiedy dopiero co nawrócony z pogaństwa Łukasz przyjmował chrzest), natomiast jej grecki przekład powstał pięć lub dziesięć lat później. Zdań - jak widzimy - jest wiele, jednak głos większości oscyluje między 70 a 100 rokiem. Tak czy inaczej, starszeństwo Ewangelii Mateuszowej wobec Łukaszowej jest wysoce prawdopodobne i być może św. Łukasz, znając już Mateuszową wersję dzieciństwa Chrystusa, postanowił po prostu ją uzupełnić o rozwinięcie opisu narodzin Jana, zwiastowania Maryi, przybycia Maryi do Elżbiety i uszczegółowienia samego Bożego narodzenia Dlaczego me odniósł się do wydarzeń mających miejsce po ofiarowaniu Syna Bożego w świątyni? Być może uznał, że Mateuszowy opis jest wystarczający.
Ewangelia według publicznego grzesznika
Mateusz pracował na rzecz Heroda Antypasa, a ten, choć nosił tytuł króla Judei, pozostawał przede wszystkim wiernym sługą cesarza Rzymu. Palestyna w czasach Chrystusa miała status prowincji rzymskiej, więc gdyby nie był wierny imperatorowi (podobnie zresztą jak jego ojciec Herod Wielki), nie byłby w ogóle władcą Izraela. Natomiast w żyłach Mateusza, zwanego także Lewi, płynęła krew ludu wybranego. Człowiek z taką krwią nigdy nie powinien był pozwolić sobie na wybór tak grzesznej kariery, jaką on obrał. Zawód celnika bowiem podwójnie hańbił Żyda. Po pierwsze dlatego, że jego praca polegała na ściąganiu podatków na rzecz znienawidzonego przez rodaków rzymskiego okupanta (przez co zresztą dodatkowo uznawany był za ich współpracownika). Po drugie dlatego, ze ludzie tacy jak on określani byli przez ówczesnych Izraelitów mianem publicznych grzeszników. Obracali bowiem pieniędzmi uważanymi za nieczyste, to znaczy pochodzące od osób nienależących do ludu Bożego. Żydów, takich jak Mateusz, traktowano w Izraelu dokładnie jak pogan. Żyd-celnik z racji wykonywanego zawodu stawał się nieczysty i musiał poddawać się rytualnym obmyciom. Pomimo tego, iż Żydzi brzydzili się celnikami wywodzącymi się z ich ludu, żydowskich celników w Palestynie nie brakowało. Zajęcie to przynosiło wymierne korzyści materialne, nie wspominając o tym, że można było dzięki niemu czerpać nielegalne zyski. Nie stronił też od tego przyszły apostoł i ewangelista Jednak do czasu.
Pójdź za Mną!
Pewnego dnia w komorze celnej Mateusza, rzec by można ówczesnym biurze celnym, pojawił się miody Nazarejczyk. Spojrzał na niego i wypowiedział trzy słowa, które przewróciły jego życie do góry nogami: „Pójdź za Mną!” (Mt 9,9). Celnik sam nie wiedział czemu tak po prostu Go posłuchał. Zostawił wszystko i rzeczywiście za Nim poszedł. O Nazarejczyku mówiono różne rzeczy. Jedni mówili, że to prorok, bo w niezwykły sposób nauczał, uzdrawiał, czynił cuda. Inni, że to bluźnierca. Mateusz nie wiedział, co sądzić, ale bliżej mu było do tych, którzy uważali Jezusa za męża Bożego niż do tych drugich. Zastanawiał się tylko, dlaczego będący Żydem prorok nie brzydzi się nim, celnikiem, i wyprawił nawet ucztę I to w swoim domu, choć nie był pewny, czy Jezus przyjmie na nią zaproszenie. Nazarejczyk przyszedł jednak bez szemrania. Razem z nim zasiedli do stołu Mateuszowi koledzy z hańbiącej Żydów branży. To właśnie w jej trakcie wobec manifestujących ostentacyjnie zgorszenie faryzeuszy Jezus wypowiedział słynne słowa: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. (...) Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9,12-13). Syn Boży nie odmawiał celnikom swej przyjaźni, choć byli społecznymi wyrzutkami. Przyszły apostoł zdawał sobie sprawę, że Chrystus doskonale wie, jakimi ciemnymi sprawkami się parał, jednak czuł, że choć sam jest uosobieniem uczciwości, nie potępia go, całą swoją postawą mówi, iż nawet celnik może wszystko zacząć od początku. Mateusz nie wiedział jeszcze, że w nim, publicznym grzeszniku, kolaborancie i oszuście, mają się objawić w przyszłości wielkie dzieła Boże, że Jezus wybrał go nieprzypadkowo, wręcz celowo. Powołanie Mateusza, jego nawrócenie i apostolstwo budziło mnóstwo kontrowersji za jego życia. Co ciekawe, dziś podobne kontrowersje wzbudza opisana przez niego w jego Ewangelii historia narodzenia Jezusa i pierwszych lat Jego życia. Część teologów i historyków uważa bowiem, że Mateuszowa relacja dotycząca mędrców ze Wschodu, rzezi niewiniątek i ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu nie ma charakteru kronikarskiego i dlatego właśnie rzekomo świadom tego faktu Łukasz w żaden sposób się do tego nie odniósł.
Rzeczywista historia
W tym miejscu muszę wyraźnie zaznaczyć, że zwolennicy teorii, iż Mateuszowy opis dzieciństwa Jezusa jest tylko literacką fikcją, są bardzo dalecy od wnioskowania, iż uczynił to, aby dodać opowieści koloru, sensacji lub też kogokolwiek wprowadzać w błąd Zrobił to wyłącznie, by przekazać adresatom swej Ewangelii pewną ideę, tak jak czynią to twórcy przypowieść czy midraszy. Badacze, żeby dowieść prawdziwość swej teorii, przez lata wskazywali, iż starożytne źródło historyczne nawet nie wspominają ani o niezwykłym zjawisku świetlnym na niebie (gwiazda betlejemska), które w chwili narodzin Chrystusa byłoby widoczna z terenów cesarstwa lub sąsiadujących z nim krajów wschodnich, ani o rzezi niewiniątek zarządzonej przez Heroda, ani też wizycie niezwykłych gości ze Wschodu na dworze króla Judei. W ostatnich dziesięcioleciach jednak dowody te zaczęty tracić moc. Najnowsze badania naukowe - głównie z dziedziny archeologii, astronomii i antycznych języków martwych - wykazały bowiem, iż Mateuszowa wersja historii dzieciństwa Jezusa ma racjonalne uzasadnienie. O odkryciach tych opowiedziałam już w poprzednich częściach niniejszego kalendarza adwentowego. (Osobom, które ich nie czytały odsyłam do materiałów z 8,12 i 14 grudnia) Natomiast kończąc niniejszy wątek, chciałabym przytoczyć słowa Benedykta XVI dotyczącego omawianego wyżej problemu. Otóż Ojciec Święty w trzeciej części „Jezusa z Nazaretu” pisze: „Obydwa rozdziały historii dzieciństwo u Mateusza nie są ubraną w szaty historii medytacji lecz odwrotnie: Mateusz opowiada nam rzeczywista historię, przemyślaną i zinterpretowaną teologicznie, i w ten sposób pomaga nam głębiej zrozumieć tajemnicę Jezusa”.