Źródło: www.parafia.emuszyna.pl
Legenda
o śmierci św. Józefa
Wiadomości o św. Józefie, jakie podają nam Ewangelie są bardzo skąpe. Kilka epizodów z życia św. Józefa pozwalają nam jedynie przypuszczać i domyślać się ożyciu świętego. By coś więcej, ale nie zbyt pewnego dowiedzieć się o życiu Józefa trzeba sięgnąć do apokryfów.
Apokryf - z greckiego oznacza tekst lub księgę niewiadomego pochodzenia. Termin „apokryf" został przyjęty przez Ojców Kościoła i starożytnych chrześcijan jako określenie ksiąg religijnych, które z uwagi na ich niejasną proweniencję wykluczono z kanonu natchnionych ksiąg biblijnych Starego i Nowego Testamentu. Tak wiec nazwa „apokryf" funkcjonuje jako określenie tych religijnych, starożytnych, chrześcijańskich dzieł, które egzystują na marginesie kanonu wyznaczonego w Wulgacie św. Hieronima.
Jeżeli Ewangelie, które są głównymi źródłami o życiu św. Józefa poświęcają mu łącznie 26 wiersz, a jego Imię wymieniają tylko 14 razy to apokryfy: Protoewangelia Jakuba z II wieku, czy też Ewangelia Pseudo - Mateusza z IV wieku, oraz Ewangelia Tomasza z II wieku podają znacznie więcej informacji o św. Józefie. W cieniu egipskich piramid powstał apokryf poświęcony św. Józefowi, a dokładnie Jego śmierci.
Właściwie jest to starożytny traktat o dobrej śmierci. Dokument ten, jak również pozostałe apokryfy mówiące o św. Józefie świadczą dziś o wielkim kulcie świętego już w starożytnych czasach. Pisma, o których mówimy uciekają się często do opisów legendarnych, by można było je uznać za kanon i traktować jako prawdę objawioną, ale w każdej legendzie jest ziarenko prawdy, więc...
Apokryf o śmierci św. Józefa mówi nam jak to Józef, w czasie kiedy Pan Jezus miał już 30 lat, i zamierzał podjąć nauczanie i głoszenie Dobrej Nowiny o Królestwie Bożym, otrzymał od anioła zapewnienie "... w tym roku umrzesz!..."
Ta wiadomość zatrwożyła Józefa i dlatego udał się do świątyni w Jerozolimie, by tam się modlić i pokutować.
Modlitwa przytoczona przez autora apokryfu jest w zasadzie refleksją człowieka nad tajemnicą śmierci i prośbą do Boga by w swej dobroci i miłosierdziu raczył zabezpieczyć drogę, po której dusza pójdzie do krainy zmarłych przed Boży Tron.
Po powrocie do Nazaretu Józef zachorował i popadł w trwogę. Ten lęk wyraża pełna bólu i niepewności modlitwa, w której autor aż 10 razy mówi; „...Biada mi!...."
Jest to rachunek sumienia z czynów, słów i myśli, zaniedbań i opuszczenia... W modlitwie tej przejawia się jednak głęboka świadomość odpowiedzialności za wszystko, co człowiek czyni w swoim życiu. Jej zakończenie stanowi poddanie się woli Boga i bezgraniczna ufność w Jego działanie.
Autor apokryfu opisuje dalej znane z Ewangelii fakty z życia św. Józefa, jak to dowiedział się, że Maryja, którą zamierza poślubić jest rzemienna za sprawą Ducha Świętego..... Jak poszukiwał miejsca w Betlejem na czas narodzenia się Dziecięcia...Jak w czasie ofiarowania Dzieciątka w świątyni przeraziły Maryję i jego słowa starca Symeona....Jak uciekał z Maryją i dzieciątkiem przed Herodem do Egiptu.
Józef kończy te wyznania prośbą o sąd w imię dobroci, a nie przepisu prawa.
Dalej autor pisze, że śmierć jest władczynią całej ludzkości i dlatego każdy kto się urodzi musi też i umrzeć, ale śmierć nie jest śmiercią na wieki, choć z powodu ciała wydawać by się mogło że tak jest. Jest jednak zmartwychwstanie i Zycie wieczne!
Kiedy Józef był już w agonii wówczas miał widzieć duchy złe i dusze ludzi którzy pomarli w grzechach. Ten orszak pełen grozy napełniał lękiem duszę Józefa, która szukała schronienia Błagał, więc Jezusa, który był przy nim by nie pozwolił, aby one zabrały jego duszę.
Potem zobaczył świetlany orszak, któremu przewodzili Archaniołowie Michał, i Gabryel, którego jakby znał ze snów, którymi Bóg przemawiał do niego. W orszaku tym kroczyli patriarchowie i prorocy i cale rzesze ludzi sprawiedliwych i prawych. Na końcu zaś za orszakiem kroczyła śmierć.
Tu apokryf zawiera opis zbliżającej się śmierci, która widzą Pana Jezusa przy łożu konającego bała się wejść do mieszkania. Jednak Jezus ją poprosił, by weszła i dokonała oddzielenia duszy od ciała. Opis ten przedstawia śmierć jako służebnicę Pańską, która posłusznie i dokładnie wykonuje rozkazy Boże. Śmierć zna potęgę Boga i jest świadoma tego, że zostanie pokonana przez Pana Jezusa w chwili Zmartwychwstania, a więc i zmartwychwstania wszystkich ludzi na końcu czasów.
Kiedy więc śmierć dokonała posłusznie swego dzieła Aniołowie wzięli duszę Józefa ze śpiewem i powiedli świetlaną drogą do Ojca.
Autor dalej stwierdza, że Jezus udzielił szczególnego błogosławieństwa tym wszystkim, którzy noszą imię Józef, a domy, które czczą świętego opiekuna Syna Bożego nigdy nie nawiedzi, ani głód, ani pożar, ani zaraza.
Opis pogrzebu Józefa jest nadzwyczaj krótki i lakoniczny jednak następująca po nim medytacja nad tajemnicą śmierci jest bardzo interesująca i nader ciekawa.
„O śmierci, która wzbudzasz wiele łez i liczne narzekania! To Pan dał tobie tę cudowną siłę. Nagana nie jest skierowana przeciw śmierci, ale przeciw Adamowi. Śmierć bowiem nie wykonuje niczego bez rozkazu Ojca.. (...) To dobry Ojciec posyła ją do człowieka. Ona wypełnia rozkaz Boga. (...) Cóż przeszkadza, bym prosił dobrego Ojca, aby posłał duży wóz świetlisty, na którym położyłbym Józefa ciało, tak iżby nie skosztował w ogóle śmierci; aby Aniołowie zabrali go w ciele, w którym się urodził, do miejsca spoczynku i by przebywał w nim z bezcielesnymi duchami. Ale z powodu przestępstwa Adama przyszły srogie cierpienia na całą ludzkość wraz z koniecznością śmierci. Skoro noszę to cierpiętliwe ciało, to muszę zakosztować w nim śmierci ze względu na ludzką naturę."
Autor stara się wyjaśnić nieuniknioną konieczność śmierci. Śmierć jedna jest Dorą Siostrą o której mówi św. Franciszek z Asyżu. Ona z polecenia Boga dokonuje wielkiego dzieła. Dysponuje tak wielką mocą, że przeprowadza ludzi z ziemskiego padołu cierpienia, nędzy i poniżenia do Królestwa Bożego, Królestwa Światła i chwały. Tylko ona jedna pomaga człowiekowi przekroczyć próg czasu i wieczności.
Apokryf, o którym mówimy jest nastawiony na przekazanie chrześcijańskiej instrukcji dotyczącej zachowania się w obliczu śmierci zarówno umierającego jak i jego otoczenia.
Kościół ogłosił, św. Józefa patronem dobrej śmierci i w ten sposób utwierdził i umocnił jego kult będący od zarania chrześcijaństwa w Kościele.
Rzeczywistość, w jakiej żyjemy jest bardzo niepokojąca. Dominuje przemoc, zagrożenie terroryzmem, tak dużo ludzi ginie w wypadkach drogowych, lotniczych, czy też katastrofach naturalnych jak trzęsienia ziemi, powodzie itp...
Przerażająca jest statystyka ostatnich lat, która pokazuje wyraźnie, że więcej ludzi umiera niż się rodzi.
Współczesny człowiek, który na swojej drodze postawił tak wiele materialnych bożków nie potrafi zawrócić ze złej drogi, nawet wtedy, gdy wstrząsa nim śmierć kogoś bliskiego.
Wielu katolików umiera dziś bez przyjęcia sakramentów świętych. Kościół ma tego świadomość i dlatego propaguje Apostolstwo Dobrej Śmierci, które tak żywo odrodziło się u nas w Polsce w czasie stanu wojennego w latach 80 ubiegłego wieku.
30 maja 1987 r Prymas Polski, ks. Kardynał Józef Glemp zatwierdził utworzenie filii Apostolstwa Dobrej Śmierci przy Sanktuarium Maryjnym w Górce Klasztornej.
Jego zadaniem jest przygotowanie swoich członków do dobrej śmierci poprzez modlitwy i dobre uczynki.
Zamierza ono wyjednać:
- dla sprawiedliwych - łaskę wytrwania w praktykach życia chrześcijańskiego,
- dla obojętnych religijnie i dla grzeszników - łaskę nawrócenia,
- dla wszystkich - łaskę dobrej, szczęśliwej śmierci.
Członkowie Stowarzyszenia starają się przede wszystkim wielbić Boga poprzez codzienny poranny i wieczorny pacierz, zachowywanie Dekalogu, rzetelne wykonywanie swoich obowiązków, uczestniczenie w niedzielnej Mszy św., częste korzystanie ze Spowiedzi i Komunii św., rozważanie cierpień Jezusa i Matki Bożej.
Ta nieustanna łączność z Bogiem wyraża się też w cierpliwym znoszeniu trudności swojego doczesnego życia, rozmyślaniu o rzeczach ostatecznych oraz czynieniu codziennego wieczornego rachunku sumienia.
A kiedyś u schyłku XVII wieku powstało w Muszynie Bractwo św. Józefa którego cele były nieomal takie same jak dziś Apostolstwa Dobrej Śmierci. Czyż więc historia nie zatacza kręgów by nas w nich zamknąć i poprowadzić do Domu Ojca?....
Tylko czy my nie wyrywamy się z nich i jak małe dzieci na oślep chcemy szukać innej drogi?....