Homilia w ramach I-czwartkowego spotkania modlitewnego za rodziny i w intencji obrony życia człowieka
Najdostojniejsi księża biskupi, bracia prezbiterzy, osoby życia konsekrowanego, szanowni parlamentarzyści i reprezentanci władz rządowych i samorządowych, drodzy pielgrzymi i czciciele Św. Józefa, tak licznie zgromadzeni dzisiaj na tej comiesięcznej Mszy św., celebrowanej u początku nowego roku liturgicznego i w kilka dni od inauguracji Nadzwyczajnego Roku Świętego Józefa Kaliskiego w Narodowym Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Rok ten – obejmujący czas od I Niedzieli Adwentu do 6 stycznia 2019 r., czyli święta Objawienia Pańskiego - jest szczególną łaską, jakiej Ojciec Święty Franciszek, na prośbę biskupa kaliskiego Edwarda Janiaka, udziela wiernym diecezji kaliskiej, a także wszystkim pielgrzymom nawiedzającym tutejszą bazylikę. Ten święty czas związany jest przede wszystkim z darem odpustu zupełnego, ale jest także szczególną okazją, by na nowo odkryć i głębiej poznać jak potężnym patronem i orędownikiem jest św. Józef.
Dokładnie drugiego grudnia abp Salvatore Pennacchio, Nuncjusz Apostolski w Polsce, przewodnicząc Mszy św. na rozpoczęcie tego roku łaski życzył, aby św. Józef był naszą inspiracją i wsparciem w szukaniu coraz większej prawości w naszym życiu osobistym i rodzinnym. To właśnie tu, u stóp Świętego Józefa Kaliskiego czczonego w obrazie Świętej Rodziny, w odpowiedzi na zawierzenie przez św. Jana Pawła II opiece tegoż Patrona całego naszego Narodu, zwłaszcza naszych rodzin oraz życia ludzkiego, w sposób szczególny życia nienarodzonych, od lat zanosimy do Boga – Dawcy życia - modlitwę w tych intencjach.
Kiedy i dzisiaj stajemy w naszym sanktuarium, by wiernie trwać na modlitwie, Bóg daje nam swoje Słowo, które ma stać się dla nas inspiracją, ma stać się słowem życia dla nas na dziś. Słowo to ukazuje nam dwa przeciwstawne obrazy ewangeliczne: z jednej strony człowieka roztropnego, z drugiej zaś nierozsądnego oraz równie odmienne efekty ich pracy. Jeden buduje swój dom na skale, drugi na piasku. W efekcie budowla pierwszego jest w stanie przetrwa
deszcz, wezbrane rzeki i wichry, zaś dom zbudowany na piasku runie, a upadek jego będzie wielki. Człowiekiem roztropnym, który buduje na skale, nie jest ten, kto mówi „Panie, Panie”, „lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” – mówi Chrystus.
Autentyczna wiara, polegająca na słuchaniu i wprowadzaniu w życie słowa Bożego, prowadzi nas do osobistego pójścia za Chrystusem a z Nim do królestwa niebieskiego. Taka wiara prowadzi do szukania codziennego posłuszeństwa słowu Pana, słowu, które wciela się w codzienne życie. Życie słowem Bożym, budowanie na nim naszego dziś i jutra, nie jest rzeczą łatwą. O wiele trudniej jest budować na skale niż na piasku, ale konstrukcja wzniesiona na solidnym fundamencie jest trwała i niestraszne jej wichry czy powodzie. Podstawą jest więc rodzaj czyli jakość fundamentu, na którym chcemy budować. Dlatego też jedynie opierając swoje życie i poszczególne działania na odwiecznym Słowie prawdy, człowiek może w pełni przeżyć swoje życie, zrealizować powołanie i uwolnić się od wszelkiego wyobcowania.
Piękną i głęboką interpretację przypowieści o budowaniu domu na skale i na piasku przedstawił papież Benedykt XVI w czasie swojej pielgrzymki do Polski, zachęcając młodych do budowania domu swojej przyszłości na fundamencie, któremu na imię Chrystus.
Wiara musi przejść przez próby. Wiara żywa musi ciągle wzrastać. Nasza wiara w Jezusa musi często się konfrontować z niewiarą innych, by pozostać naszą wiarą na zawsze.”
Taką postawę w całym swoim życiu reprezentuje św. Józef – Oblubieniec NMP i Opiekun Syna Bożego. Na kartach Pisma świętego nie znajdziemy ani jednego słowa wypowiedzianego przez niego. Daleki jest od tych, którzy wtedy i dziś, obnoszą się ze swoim „Panie, Panie”, podczas gdy ich życie nie odzwierciedla postawy wiary. Święty Józef to milczący święty, który bez zbędnych słów, w kolejnych etapach swojego życia, wypełnia wolę Bożą objawianą mu sukcesywnie w zbawczych wydarzeniach.
Święty Józef to wyjątkowo Boży człowiek, którego świętość, szlachetność i niezwykłość jest udokumentowana i potwierdzona, na kartach Ewangelii przez samego Boga. Św. Mateusz mówi o nim, że „był człowiekiem sprawiedliwym” (Mt 1, 19). Biblijna sprawiedliwość to nic innego jak synonim świętości. Teologowie twierdzą, że „«sprawiedliwy» - to człowiek, który we wszystkim i zawsze chce wypełnić wolę Bożą; wierzy Bogu i człowiekowi; aż do końca jest wierny woli Boga i przyjaźni człowieka. Józef był «sprawiedliwy», ponieważ jako ubogi Jahwe z tęsknotą oczekiwał przyjścia Mesjasza. To oczekiwanie nadejścia Mesjasza z domu Dawida sprawiało, że Józef był przygotowany do zrozumienia tajemnicy Maryi, która w najgłębszej swej istocie była tajemnicą mesjańską (por. Łk 1, 31-32)” (Tekst o powołaniu Józefa (Mt 1, 18-25) i jego aktualizacja, ks. dr Ryszard Kempiak SDB, PWT Wrocław).
Nie powinno budzić także żadnej wątpliwości przekonanie, że św. Józef w swoim środowisku był postrzegany jako człowiek sumienia, szlachetny mężczyzna o nieposzlakowanej opinii, wyróżniający się wyjątkowym charakterem. Jako takiego poznała go Maryja, która, rozpoznając Bożą wolę co do swojego macierzyństwa, nie cofnęła zaufania jakim obdarzyła swojego oblubieńca decydując się na małżeństwo z nim.
Wszystkie teksty biblijne mówiące o św. Józefie (sen, w którym Bóg objawia mu do jakich rzeczy go powołuje, narodzenie Jezusa w Betlejem, pasterze u żłóbka, mędrcy ze Wschodu, ofiarowanie w świątyni, ucieczka do Egiptu, powrót do Nazaretu, zagubienie Jezusa w świątyni) potwierdzają prawdę, że był on człowiekiem wiary i modlitwy. „W obliczu zaskakujących losów Maryi i Jej Syna, Józef nie kieruje się własną spontanicznością czy mądrością, lecz pozostaje wsłuchany w głos Boga i posłuszny woli Bożej do końca. Również w takich sytuacjach, które wymagają od niego wprost heroicznej wiary i zawierzenia Bogu” (por. Mt 1, 18-25; Mt 1, 18-25; jw.).
Wsłuchiwanie się w głos Boga oraz bezgraniczne zaufanie Jego Słowu pozwalały mu, szczególnie w sytuacjach trudnych i niezrozumiałych, zachować pokój i pełnić wolę Boga w roli kochającego męża i odpowiedzialnego opiekuna Bożego Syna. To zaufanie i pozytywna odpowiedź dana Bogu nie uchroniły go jednak od lęków, niepewności czy trudności. Razem z Maryją stopniowo odkrywali sens ich wspólnej historii i wolę Bożą wobec nich. Obydwoje potrzebowali czasu, by dorastać do zadań i do formy życia, do jakiej Bóg ich powołał. Św. Józef nie został obdarzony przez Boga jakąś nadzwyczajną dojrzałością czy nadludzką świadomością. Także on, jak każdy człowiek, potrzebował czasu, by odkrywać i rozumieć misję, do której został powołany.
Na jego dom nie raz „spadł deszcz, wezbrały rzeki, zerwały się wichry i uderzyły…”, ale ten dom nie runął, bo na skale był zbudowany. Tą skałą był Chrystus. To na Nim skupiało się całe życie Józefa i Maryi. Dla Niego żyli, Jemu ufali, z Nim szli na spotkanie trudnych i nieznanych wydarzeń, krok po kroku odkrywając zbawczy zamysł Boga.
„Dom”, który tworzyli Jezus, Maryja i Józef, to dom Świętej Rodziny z Nazaretu. Nie można w tym miejscu, u patrona rodzin, pominąć w rozważaniu kwestii dotyczącej kondycji współczesnej rodziny, szczególnie polskiej rodziny.
Drodzy siostry i bracia mieć rodzinę, w której człowiek czuje się kochany, ma odpowiednią opiekę i warunki do zwykłego dorastania, ale i do rozwoju swoich talentów, to wielki skarb. Trzeba nam stwierdzić, że osobowość dziecka w największym stopniu zależy od jego rodziców. To oni pierwsi wyznaczają mu granice między dobrem a złem, między prawdą a fałszem, między mądrością a głupotą. W Bożych planach rodzina jest sanktuarium i ogniskiem miłości, pierwszą i najważniejszą szkołą życia i świętości oraz podstawową komórką społeczeństwa, narodu i Kościoła.
A jaka jest kondycja dzisiejszych polskich rodzin? Nie damy tu wyczerpującej odpowiedzi na to jakże ważne zagadnienie, lecz chcemy je przywołać, aby zawsze było obecne w naszych myślach, planach i modlitwach. Trzeba nam ustawicznie pytać się jak układają się relacje małżeńskie w naszych rodzinach? Czy jest tam wzajemny szacunek, zrozumienie, miłość? Trzeba nam pytać się jak kształtują się w naszych rodzinach relacje rodzice – dzieci? Czy aby na pewno to rodzice wychowują dzisiaj swoje dzieci? A może nieraz jest odwrotnie? Trudno o dobre wychowanie młodego pokolenia, gdy przybiera ono formę nowoczesnego, bezstresowego wychowania.
Miał rację Jan Zamoyski, kiedy mówił: „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Miał rację Prymas Tysiąclecia, kiedy podkreślał i napominał: „Przyszłość Kościoła i przyszłość Polski w rodzinach się kształtuje. Kto rządzi rodziną, ten rządzi krajem”. Warto dzisiaj zapytać, kto dzisiaj rządzi rodziną? Jakże często są to niestety: biznes, pieniądze, pogoń za dobrobytem, za przyjemnością... za luksusem. I jakie są tego efekty? Samobójstwa, ucieczki z domu, frustracje, dzieci, które mając rodziców zabieganych, nie mają nikogo... kto je kocha ... Dzieci – rozpieszczone i niekochane, mające wszystko i nie mające nikogo. Żony opuszczone i samotne, mężowie pochłonięci przez pracę, przemęczeni i rozdrażnieni.
Prawdą jest, że rodzina potrzebuje wielu dóbr materialnych i wielu zabezpieczeń społecznych, ale jeśli ma być prawdziwie wspólnotą miłości, nie może opierać się jedynie na tym, co posiada, ani nawet na tym, co jej członkowie dają sobie wzajemnie w wymiarze zewnętrznym, czy też na tym, że są sobie nawzajem potrzebni.
Rodzina jest wspólnotą miłości i bez tej miłości przestaje być prawdziwie rodziną. Nie wystarczy mieszkać razem, nie wystarczą zewnętrzne warunki dla zachowania jej trwałości i stabilności. Liczą się relacje miłości. Zawsze najpierw pomiędzy małżonkami, bo z tej miłości małżeńskiej rodzi się miłość rodzicielska do dzieci, a macierzyństwo i ojcostwo wzajemnie się dopełniają.
Miłość rodzicielska najpełniej wyraża się w wychowaniu dzieci. Wychowanie jest pierwszym zadaniem rodziców i nikt ich nie może w tym zastąpić, nikt nie może ich pozbawić tego podstawowego prawa.
Jakże wielu rodziców, troszcząc się o różne aspekty wychowania swoich pociech, zapomina o wychowaniu religijnym i o związanym z nim wychowaniu moralnym dziecka. Obserwujemy dzisiaj narastający kryzys w wypełnianiu funkcji wychowawczych. W niektórych rodzinach troska o dzieci ogranicza się do karmienia i ubierania, posłania do szkoły, zabezpieczenia potrzeb materialnych, ale należy jasno stwierdzić, że to jeszcze nie jest wychowanie.
Jednak, gdy próbujemy dzisiejszym rodzicom wskazywać na znaczenie rodzinnego wychowania, wielu z nich szuka szybkich i łatwych usprawiedliwień. Wskazuje na wiele zewnętrznych trudności: na pracę zawodową, na kłopoty materialne, problemy zdrowotne i wiele innych. Są to realne problemy, które jednak nie mogą służyć usprawiedliwieniu rezygnacji z wychowania własnych dzieci. Zbyt mocno doskwiera nam współczesne zagubienie moralne, i to nie tylko młodego pokolenia, byśmy poddali się pokusie bierności i próbie przerzucenia odpowiedzialności na innych. Taka postawa jest bowiem współczesnym budowaniem na piasku, ucieczką od powołania rodziców, niedostateczną współpracą z Bożą łaską.
To prawda, że czasy nie są łatwe, że demoralizacja ogarnęła szerokie kręgi społeczne, że dziecko jest poddane licznym wpływom zewnętrznym, które rzutują na autorytet wychowawczy rodziców. To wszystko prawda. Ale właśnie dlatego, że jest tak źle, nie można zaniedbywać sprawy wychowania w rodzinie i tym więcej starań dokładać, aby to, niejednokrotnie najważniejsze zadanie człowieka w życiu, zostało wykonane dobrze.
Niech nasza dzisiejsza obecność w sanktuarium św. Józefa i gorliwa modlitwa za jego wstawiennictwem będzie przyczynkiem do odnowienia życia wiary i miłości w naszych rodzinach, budowanych na trwałym fundamencie, którym jest Jezus Chrystus i pełnienie woli Ojca, który jest w niebie.
Św. Józef, wierny i posłuszny przyjaciel Boga, człowiek sumienia i modlitwy, zatopiony w ciszy, zdolny do głębokiej refleksji i wielkiej wrażliwości moralnej, potrafiący być bezinteresownym, Bożym darem dla innych, niech będzie wzorem dla współczesnych mężczyzn, w szczególności dla mężów i ojców.
Drodzy siostry i bracia, Bóg, tak w przeszłości jak i dzisiaj, w realizacji swoich zbawczych planów posługuje się ludźmi. Wzywa On i powołuje, kogo chce i wyznacza każdemu z nas zadania, którym potrafimy podołać, nawet jeśli wydaje nam się inaczej. Te Boże zamysły są zakryte przed ograniczonym ludzkim umysłem. Paradoksalnie, Bóg, który jest nieograniczony, potężny, od którego wszystko pochodzi, potrzebuje pomocy słabego człowieka. Potrzebuje twojej i mojej pomocy tak jak przed wiekami potrzebował jej od Maryi i Józefa. Oni nie rozumiejąc do końca, czego Bóg od nich oczekuje zaufali Jego słowom. Maryja wypowiedziała swoje Fiat – przyjmując Bożą wolę i wypełniając ją w swoim życiu krok po kroku. Józef, mąż sprawiedliwy, - powiedział Bogu „tak” swoim życiem i bez słowa (…) „uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański” (Mt 1,24). Niech dzisiaj w nas i przez nas urzeczywistnia się Boże dobro pośród ludzi. Amen.