In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Marzec ze św. Józefem

4 marca 2023 r.

Ziemniaki od św. Józefa

Aleksandra Polewska-Wianecka

Tam, gdzie dziś pręży się dumnie leżajska bazylika Zwiastowania NMP, w 1590 roku rósł las. I właśnie w jego gęstwinie, niejakiemu Tomaszowi Michałkowi zaczęli ukazywać się Maryja i św. Józef.

W ołtarzu bocznym bazyliki w Leżajsku widnieje słynący łaskami obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem, nazywany też portretem Pani Leżajskiej. Tuż obok, po lewej stronie (patrząc od strony ołtarza) umieszczono duży wizerunek św. Józefa, również z małym Jezusem. Oba obrazy ozdobione są tzw. srebrnymi sukienkami. O Leżajskich objawieniach najczęściej mówiło się dotąd tylko w kontekście objawień Maryjnych, w ostatnich latach jednak opiekujący się Bazyliką ojcowie bernardyni postanowili wydobyć – jakby z zapomnienia – postać św. Józefa, który Tomaszowi Michałkowi ukazywał się przecież razem ze swoją Najświętszą Żoną.

Syna mojego jest ta wola:
aby imieniem moim kościół mi tu zbudowali

Wróćmy jednak do roku 1590. Michał Tomaszek pochodził z nieodległej od Leżajska Giedlarowej i był pracownikiem leżajskiego browaru. Kiedy ujrzał Maryję i Józefa po raz pierwszy, Najświętsza Panna zwróciła się do niego następującymi słowami: Nie trwóż się Michałku, tu Boga swego, a Syna mego chwałę, i pomoc moją poznacie. Tom sobie miejsce obrała, abym na nim ludzi ratowała, i przed Synaczkiem zastępowała. Idźże tedy do starszego, co jest dozorcą tego miasta, powiedz mu, iż Syna mojego jest ta wola: aby imieniem moim kościół mi tu zbudowali, w którym by ludzie modląc się, mogli otrzymać przeze mnie to, czego by potrzebowali. Koniec XVI wieku był czasem walki z reformacją, nie trudno więc było wizjonerowi z małej, prowincjonalnej miejscowości narazić się na podejrzenie o herezję. I Michałek, który przedstawił miejscowemu proboszczowi i przełożonemu klasztoru leżajskich Bożogrobców w jednej osobie ks. Wojciechowi Wyszogradowi, na takie podejrzenia się naraził. Mało tego, w wyniku opowieści o tym czego doświadczył w lesie, został uwięziony i był nawet torturowany.

Św. Józef radzi ustawić krzyż

Po wyjściu na wolność, usłyszał z ust św. Józefa radę, by na początek, nim jeszcze zostanie rozpoczęta budowa świątyni, ustawiono w miejscu objawień krzyż. Do znaczonego w ten sposób miejsca pielgrzymować zaczęli ludzie z różnych, nierzadko odległych, zakątków kraju i Rusi, doznając w borze leżajskim najrozmaitszych łask. W celu położenia kresu kultowi, opartemu na niesprawdzonych jeszcze przesłankach, Wyszograd zarządził podpalenie Bożej Męki. Rozpętany na oczach pielgrzymów ogień nie strawił jednak krucyfiksu. Odtąd, uznawany za cudowny, stał się przedmiotem wielkiego kultu. Z czasem został on umieszczony w przeszklonej kapliczce za głównym ołtarzem Bazyliki, gdzie pozostaje do dziś.

Rumianki

Jak czytamy na stronie internetowej leżajskich Bernardynów, stara miejscowa tradycja głosi, że w znalezieniu odpowiedniej lokalizacji i planu świątyni pomogły kępki rumianku, które pewnego dnia o świcie zauważono w lesie. Zjawisko nieoczekiwanego pojawienia się kwiatów tego typu, w takim miejscu miano odczytać jako cud, a objęty harmonijnie prezentującymi się grządkami teren uznać za miejsce przyszłego kościoła.

Ziemniaki z morałem

W jednym z wywiadów, ojciec Klaudiusz Baran, kustosz Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Leżajsku, opowiada, iż w czasie wojny, na terenie sanktuarium mieściła się ochronka dla dzieci prowadzona przez siostry zakonne. Pewnego dnia nad ochronką zawisło widmo głodu. Siostra przełożona poleciła wówczas pozostałym zakonnicom by położyły jednego z ostatnich ziemniaków, jakie miały w kuchni, przed św. Józefem i modliły się do niego o pomoc. Siostry prosiły by św. Józef ziemniaki rozmnożył albo przysłał kogoś, kto przywiezie je do ochronki. Jakiś czas później pod klasztor zajechała furmanka pełna ziemniaków. Siostra przełożona wybiegła uradowana by powitać tych, co żywność przywieźli i od razu rzuciło się jej w oczy, że ziemniaki na furmance są jakieś… dziwne. Okazało się, że wiele z nich było nadgnitych, sporo zepsutych. Mężczyźni, którzy je przywieźli powiedzieli, że może mimo tego siostry znajdą zadowalającą ilość nadających się do jedzenia, kiedy wszystkie przebiorą. Kiedy ziemniaki znalazły się już w klasztornej kuchni, przełożona zawołała siostrę, której poleciła położenie ziemniaka przed św. Józefem. Siostra spełniła jej polecenie i przełożona chwilę później trzymała w dłoni ziemniaka na wpół zepsutego. Dlaczego położyłaś przed św. Józefem zepsutego ziemniaka? – zapytała zdziwiona i nieco zgorszona przełożona. Bo było mi szkoda zdrowego – odpowiedziała prosto z mostu siostra. Jaki mamy z tego morał? - pytał w trakcie ww. wywiadu ojciec kustosz Klaudiusz Baran. – Że to co ofiarujesz, to dostaniesz, tylko rozmnożone.

Św. Józef ratunek na nasze czasy

Jak już wspominałam na początku, ojcowie Bernardyni z Leżajska, chcą w swoim sanktuarium na nowo rozniecić kult św. Józefa, który w 1590 roku ukazywał się tutaj wraz z Maryją. Twierdzą, że jego postać i jego świętość jest wzorem i ratunkiem dla mężczyzn i rodzin dzisiejszych czasów.