17 marca 2023 r.
Św. Józef w marynarce sprzedawcy
Którejś niedzieli, około 21.00, byłem w biurze, kiedy wszedł jakiś dystyngowany mężczyzna w wieku około 65 lat, z kilkudniową białą brodą – wspominał w 1982 roku ojciec Herminio Higuera, proboszcz La Felguera w hiszpańskiej Asturii. – Gdy go zobaczyłem, moje serce od razu zaczęło mocniej bić.
Lata trzydzieste XX wieku były dla kościoła św. Piotra w mieście La Felguera wyjątkowo burzliwe. W czasie hiszpańskiej Rewolucji Październikowej, która miała miejsce, w 1934 roku świątynia spłonęła, a gdy została wyremontowana po pożarze w Hiszpanii wybuchła wojna domowa i republikanie wysadzili ją w powietrze. Odbudową kościoła zajmował się m.in. ojciec Herminio Higuera. Wiadomo, że przy tego rodzaju pracach potrzebne są ogromne środki finansowe. Raz było ich więcej, raz mniej, ale odbudowa posuwała się powoli do przodu. Przyszedł jednak moment, kiedy ojciec Higuera znalazł się w wielkich kłopotach finansowych. Był przekonany, że pomóc mu może jedynie cud, więc zaczął się gorąco modlić o pomoc z Nieba.
Którejś niedzieli, około 21.00, byłem w biurze, kiedy wszedł jakiś dystyngowany mężczyzna w wieku około 65 lat, z kilkudniową białą brodą – wspominał. – Gdy go zobaczyłem, moje serce od razu zaczęło mocniej bić. Powiedziałem do niego: Proszę usiąść. Odpowiedział: Nie, nie. Zajmę tylko chwilkę. Przychodzę przekazać ojcu to, co jest ojcu potrzebne. Miałem księgę, w której po kolei rejestrowałem wsparcie wiernych, aby wszyscy mogli zobaczyć w jaki sposób pomagali. Wziąłem tę księgę by mu ją pokazać, ale on powiedział do mnie: Nie, nie trzeba. Zostawił mi pieniądze i wyszedł na zewnątrz. Poszedłem za nim, żeby się z nim pożegnać przy drzwiach. Wyszedłem z biura, przeszedłem przedsionek, potem minąłem drzwi i wyszedłem na plac, ale ten mężczyzna zniknął. A przecież to był plac o wielkiej powierzchni, bez zaułków! Patrzyłem w jedną i drugą stronę, ale nikogo nie było widać. Wróciłem do biura, włożyłem kopertę do kasetki zamykanej na klucz, nie otwierając jej i poszedłem na kolację. Przez całą noc nie udało mi się zasnąć bo nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ukazał mi się sam św. Józef, w tak zwyczajnym ubraniu jak marynarka sprzedawcy. Następnego dnia, wcześnie rano, tak jak codziennie, siadłem w konfesjonale i modliłem się. Potem odprawiłem mszę. Poszedłem zjeść śniadanie, ale byłem zdenerwowany po tak spędzonej nocy. Poszedłem do biura parafii żeby otworzyć kopertę, myśląc przy tym, że miałem do czynienia z cudem św. Józefa. Wewnątrz koperty znalazłem dokładnie tyle pieniędzy, ile potrzebowałem. Ani centa więcej, ani centa mniej. To moim zdaniem był jeden z cudów, jakie uczynił mi św. Józef, a ja zawsze byłem mu bardzo oddany, od czasu kiedy matka nauczyła mnie, by oddawać mu cześć.
[Za: Alda Roccalas „Objawienia św. Józefa. Przesłania i cuda”. Wydawnictwo AA, Kraków 2022]