In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Marzec ze św. Józefem

11 marca

Biografia św. Józefa?
Cz. 3

Aleksandra Polewska-Wianecka

Kuszenie św. Józefa

Mówiąc eufemistycznie, trudno byłoby napisać biografię św. Józefa w oparciu o Nowy Testament. A mówiąc wprost: w ogóle nie byłoby to możliwe, zważywszy na fakt, że napisano tam o jego życiu niewiele. Ale gdyby ktoś, na przykład, zajrzał do objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich, mógłby stworzyć coś całkiem interesującego. Na przykład film. Albo taką opowieść jak ta…

Domek w prezencie ślubnym

Po ślubie Józefa i Maryi, św. Anna, czyli teściowa św. Józefa podarowała nowożeńcowm w prezencie ślubnym domek. Domek należał wcześniej do rodziny Anny. Ona sama zamieszkała w osobnym mieszkanku o pół godziny drogi piechotą od swoich dzieci. Katarzyna dodaje też, że przez pierwszy okres po ślubie, św. Anna w zasadzie utrzymywała młodych małżonków. W domku od św. Anny nawiedził młodziutką Maryję Archanioł Gabriel i zwiastował jej, że pocznie i porodzi Syna, któremu nada imię Jezus i który będzie Mesjaszem. W domku tym św. Anna i Józef także pomagali przygotować się Maryi do podróży, gdy ta zapragnęła po zwiastowaniu udać się do Elżbiety. Nazaret i Ain Karem, w którym mieszkała Elżbieta z Zachariaszem, dzieliło blisko 100 km, więc nic dziwnego, że Józef postanowił towarzyszyć swej wybrance w podróży. Gdy dotarli na miejsce Józef przez kilka dni pozostał w domu Zachariasza. Katarzyna podaje zresztą, że widywała w swych objawieniach Józefa z Zachariaszem na wspólnej modlitwie.

Józef postanawia uciec od żony

Maryja, według niemieckiej mistyczki, wróciła do Nazaretu jeszcze przed obrzezaniem malutkiego Jana. Gdy wracała było już widać, że jest brzemienna. Józef do połowy drogi wyszedł jej naprzeciw i spostrzegł, że była w stanie błogosławionym - czytamy w opisie wizji bł. Katarzyny -  lecz się z tym nie odezwał, walcząc z wątpliwościami. Maryja, która się tego z góry obawiała, była poważną i zamyśloną, a to powiększało jego niepokój. W Nazarecie Maryja udała się do rodziców Parmenasa, pozostając tamże dni kilka. Niepokój tymczasem Józefa doszedł do tego stopnia, iż, gdy Maryja do domu powróciła, postanowił uciec. Przyznam, że kiedy przeczytałam te słowa, w mgnieniu oka przypomniał mi się ojciec Jan Góra. Dlaczego? Otóż, lubił on pytać, co robi prawdziwy mężczyzna, kiedy pojawia się przed nim poważny problem. I lubił też zaskakiwać odpowiedzią, która brzmiała: „Prawdziwy mężczyzna wtedy UCIEKA”. Podkreślał przy tym, że wie to z własnego doświadczenia! Ale przyznam, że bardzo poruszył mnie fakt, iż nawet takiemu świętemu supermanowi (bo skoro Pan Bóg wybrał go na ziemskiego ojca swojego Syna, to chyba dlatego, że uznał go za najlepszego, prawda?) tego rodzaju ucieczka mogłaby w ogóle przyjść do głowy. Wróćmy jednak do fabuły objawień. Zatem Józef postanawia uciec od Maryi i jak relacjonuje niemiecka mistyczka, byłby już to zrobił, gdyby na drodze ucieczki nie stanął mu anioł. Anioł stanął - co ciekawe, Katarzyna nie mówi, że pojawił się we śnie - i zachęcił zdezorientowanego Józefa, by się nie bał. Bo Bóg wybrał Maryję na matkę Mesjasza, a jego, prostego cieślę, na jego ziemskiego opiekuna, ziemskiego ojca.

Kuszenie św. Józefa

W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję. Otóż widziałam we Włoszech, współczesny fresk przedstawiający Boże Narodzenie, na którym w bardzo interesujący, wręcz świeży sposób przedstawiony został św. Józef. Fragment fresku stanowi ilustrację do niniejszego tekstu. Autorem dzieła jest hiszpański malarz Kiko Argüello, notabene, jeden z inicjatorów Drogi Neokatechumenalnej. Św. Józef nie stoi przy żłóbku, jak to zwykle ma miejsce w ikonografii. Siedzi natomiast na kamieniu (kawałku skały?) z niezbyt optymistyczną miną. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że jest przygnębiony, zdezorientowany, a przy tym zmęczony. Zupełnie jakby miał wszystkiego dość. Naprzeciw stoi pastuszek. Na pierwszy rzut oka wygląda na jednego z tych, którzy przyszli pokłonić się Dzieciątku, ale gdy przyjrzeć mu się bliżej, trudno nie zauważyć specyficznego kształtu jego ucha. Ma ono szpiczaste zakończenie. Charakterystyczne dla uszu, które malowano demonom, w każdym razie mrocznym postaciom. Diabeł w „pastuszkowej” skórze sączy do serca i umysłu Józefa wątpliwości. Pyta jak Józef może wierzyć w to, że Maryja jest dziewicą? Że poczęła dziecko nie znając mężczyzny? Naigrawa się z naszego świętego, że dał się tak zmanipulować żonie, że chyba postradał zmysły. Że będzie wychowywał nie swoje dziecko. Że Maryja go wykorzystała i będzie wykorzystywać. Demon próbuje odebrać Józefowi wiarę. Tak jak każdemu z nas. Ta część fresku nazwana jest roboczo „Kuszeniem św. Józefa”. Kuszeniem, z którego Józef wychodzi zwycięsko.

Grota z lat chłopięcych

Wróćmy jednak do objawień bł. Katarzyny Emmerich. Jak już wpominałam w pierwszej części, podaje ona, iż w swych wizjach widywała nastoletniego Józefa modlącego się na obrzeżach Betlejem naprzeciw groty, która pełniła funkcję stajni i w której lata później, miał przyjść na świat Jezus. Z trudem czyta się te fragmenty jej objawień, w których Józef szuka w Betlejem miejsca dla rodzącej Maryi. Katarzyna oddaje je tak realistycznie, że czytelnikowi pęka serce. Józef zaczyna czuć się bezradny. Płacze wręcz. Maryja tymczasem go pociesza. W końcu, widząc, że moment narodzin jest coraz bliżej, decyduje się zaprowadzić Maryję do wspomnianej wyżej groty, którą znał z młodości. Wtedy uciekał do niej, by móc spokojnie się modlić. W domu nie mógł, bo przeszkadzali mu w tym brutalnie bracia. Katarzyna relacjonuje, że do tej groty przybyli także Mędrcy ze Wschodu. Opowiada jak wspaniale przyjął ich Józef, jaką zaradnością się wykazał jako „gospodarz”, jaką towarzyskością i nawet humorem. Podaje także, że gdy tylko Józef dowiedział się, że Herod poszukuje jego rodziny, bardzo sprytnie zorganizował nie tylko ukrycie Maryi z Dzieciątkiem, ale i zatarcie śladów. Ba! Zmylenie śladów! Jednak o tym, już następnym razem.