Kalendarz adwentowy
23 grudnia
Święty supermen
Drogi czytelniku, wyobraź sobie przez chwilę, że jesteś Bogiem i planujesz posłać na Ziemię swojego ukochanego Syna. Chcesz, żeby przyszedł na świat jak każdy człowiek. Wybierasz cudowną kobietę na Jego matkę, ale potrzebujesz dla niego również ziemskiego ojca, opiekuna. Kogo byś wybrał?
Czy wziąłbyś kogokolwiek? Czy szukałbyś wśród najlepszych? A może wybrałbyś spośród wszystkich najlepszych absolutnie najlepszego? Nie wiem, jak ty, ale ja zrobiłabym tak na pewno. Myślę, że prawdziwy Bóg, wybierając ziemskiego ojca dla swojego Syna, wybrał właśnie najlepszego z najlepszych, prawdziwego supermena, bo tylko niezwykły mężczyzna mógłby zbudować na Ziemi dom Chrystusowi. Święty Józef pochodził z rodu Dawida. Błogosławiona Katarzyna Emmerich twierdzi wręcz, że w dzieciństwie i młodości mieszkał nawet w tym samym domu, w którym Dawid przyszedł na świat. Kiedy Bóg posłał proroka Samuela, by namaścił Dawida na króla Izraela, przykazał mu, aby nie kierował się przy wyborze względami ludzkimi, nie patrzył na wysoki wzrost czy piękny wygląd. Najwyższy ocenia wartość człowieka zupełnie inaczej, patrzy na serce. Święty Józef, choć był bardzo skromnym człowiekiem i nigdy miał nie zasiąść na tronie Izraela ani nawet pełnić jakiejkolwiek funkcji urzędowej, miał przed sobą nieskończenie większą i ważniejszą misję do wy pełnienia niż legendarny król Dawid. Musiał więc mieć jeszcze piękniejsze serce niż on. Piękne serce jest po stokroć cenniejsze niż piękny umysł. Bo piękno serca wydobywa piękno umysłu. Dyskretny wybraniec Choć św. Józef to najbardziej dyskretna postać nie tylko Nowego Testamentu, ale i chyba całej Biblii, to absolutnie nie sposób przemilczeć go w tej książce. Żaden mężczyzna opisany w Piśmie Świętym nie został bowiem aż tak obdarowany jak on, żaden nie został aż tak wyróżniony, żadnemu innemu mężczyźnie Bóg nie oddał w opiekę swojego własnego Syna. Niewykluczone, że św. Józef nie chciał nawet, by o nim mówiono coś ponad to, że istniał, był mężem Maryi i ojcował Mesjaszowi. Bo w gruncie rzeczy, poza kilkunastoma zdaniami, z których większość uwieczniona została przez św. Mateusza, nie mamy o Józefie żadnej wiedzy. Mateusz pisze, że kiedy Józef dowiedział się, iż Maryja jest w stanie błogosławionym, nie wiedział, co zrobić. Był przecież świadom, że dziecko, które jego żona nosi pod sercem, nie jest jego. Ewangelista przekazuje, że zdezorientowany Józef zamierzał Maryję potajemnie oddalić, aby nie narazić Jej na zniesławienie. Błogosławiona Katarzyna Emmerich mówi wręcz, że planował po prostu uciec i Ją zostawić. Ostatecznie jednak zaistniałą sytuację wyjaśnił mu anioł i wszystko się dobrze skończyło. Według ewangelicznych zapisów anioł ukazał się Józefowi jeszcze dwukrotnie - za każdym z trzech razów we śnie. Po raz drugi - by ostrzec go przed Herodem i nakazać ucieczkę całej trójki do Egiptu, a po raz trzeci - by zakomunikować, że Herod nie żyje i Święta Rodzina może wracać do domu.
„...a Józef stary Ono pielęgnuje”
„Maryja Panna, Maryja Panna, Dzieciątko piastuje, a Józef stary, a Józef stary Ono pielęgnuje” - śpiewamy w kolędzie Dzisiaj w Betlejem. Święty Józef bardzo często kojarzony jest ze starcem, a w każdym razie z kimś w podeszłym wieku, dużo starszym od nastoletniej Maryi. Na najbardziej znanym i czczonym w Polsce wizerunku męża Maryi z sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, widzimy mężczyznę, który mógłby być bez wątpienia dziadkiem Chrystusa. Jak było z wiekiem tego świętego naprawdę? Ewangeliści zgodnie milczą w tej kwestii, natomiast współcześni bibliści i historycy twierdzą, iż prawdopodobieństwo, że Józef był znacząco starszy od Maryi, jest bardzo nikłe. Wielu uczonych stoi na stanowisku, że w dniu ślubu oboje małżonkowie byli nastolatkami. Dziewczęta w Izraelu wydawano za mąż, gdy kończyły 14, 15 lat. Możliwe, że Józef miał około 15,16 czy 17 lat, ale mógł być również dwudziestolatkiem. Według bł. Anny Katarzyny Emmerich różnica wiekowa między Maryją a Józefem wynosiła 30 lat i 3 miesiące. W chwili narodzin Jezusa Józef miał mieć lat 45, a Maryja 15. Według innej mistyczki, służebnicy Bożej Marii z Agredy, Matka Chrystusa miała w dniu ślubu lat 14, a Jej mąż 33. Niektóre apokryfy natomiast podają, że Józef, poślubiając Maryję, był wdowcem i ojcem czworga dzieci: dwóch synów (rzekomo późniejszych apostołów Jakuba i Judy Tadeusza) oraz dwóch córek i mógł być starszy od małżonki nawet o kilkanaście lub więcej lat. Jako ciekawostkę dodam, że tradycja prawosławna głosi, iż mąż Matki Bożej w dniu ślubu był osiemdziesięciolatkiem. Jak było rzeczywiście? Nie wiemy. Królewski rodowód św. Józefa nie przekładał się w najmniejszym choćby stopniu na stan jego posiada nia. Nie miał on żadnego majątku. Na życie zarabiał jako stolarz i cieśla. Według żyjącego w II wieku św. Justyna ziemski ojciec Jezusa specjalizował się w wyrabianiu drewnianych soch i jarzm na woły. Nie wiemy, kiedy umarł, choć wiele wskazuje na to, że jeszcze nim Chrystus rozpoczął swą publiczną działalność. Katarzyna Emmerich twierdzi, że dokonał żywota krótko przed trzydziestymi urodzinami Syna Bożego. „Józef musiał umrzeć przed Jezusem, byłby bowiem nie przeniósł na sobie Jego męki i śmierci krzyżowej - wyjaśnia mistyczka. - Był za słaby i pełen niezmiernej miłości. Wiele cierpiał przez to, że Żydzi różnymi skrytymi podstępami prześladowali Jezusa od 20-go do 30-go roku życia Jego. Nie mogli patrzeć na Niego i mówili z przekąsem, że Syn cieśli chce zawsze wszystko lepiej wiedzieć, ponieważ często sprzeciwiał się nauce faryzeuszów i miał przy sobie tyle przywiązanej do Niego młodzieży”. Błogosławiona dodaje również, że w chwili śmierci Józefa pokój, w którym się znajdował, wypełniony był aniołami. Nie wiemy, gdzie święty został pochowany, choć tradycja mówi, że w Jerozolimie w dolinie Cedronu (Katarzyna dla odmiany wskazuje na Betlejem ). Nasza wiedza o osobie męża Maryi jest nader skromna i najprawdopodobniej tak pozostanie. Dlatego też warto w tym miejscu przyjrzeć się bliżej portretowi św. Józefa stworzonemu w oparciu o historyczne wizje bł. Katarzyny Emmerich, zważywszy że wizjonerka odnosi się również do okresu dzieciństwa i wczesnej młodości ziemskiego ojca Chrystusa.
Józef z domu Dawida
„Józef był z pomiędzy sześciu braci trzecim z rzędu - czytamy w zapisie objawień błogosławionej mistyczki. - Rodzice jego mieszkali w wielkim budynku przed Betlejem, w domu, w którym niegdyś urodził się Dawid, lecz którego tylko jeszcze główne istniały mury. Ojciec jego nazywał się Jakób. Przed domem było wielkie podwórze, a właściwie ogród, w którym znajdowało się źródło, osłonięte z wierzchu domkiem kamiennym: woda z tego źródła wytryskiwała ze łbów zwierzęcych. Ogród otoczony był murami i alejami. Józef miał może lat osiem. Był zupełnie innym aniżeli bracia, był bardzo 102 Narodziny, które zmieniły świat utalentowany i uczył się bardzo dobrze, lecz był prostoduszny, spokojny, pobożny i bez ambicji [Katarzynie nie chodziło o to, że był pozbawiony ambicji, ale o to, że nie ciągnęło go do próżnych zaszczytów - przyp. autorki]. Widziałam, że drudzy bracia rozmaite płatali mu figle i wszędzie nim popychali. Mieli oni oddzielone małe ogrody, a u wejść do tych ogrodów stały przy filarach, nieco zakryte, obrazy podobne do lalek w powijakach. (...) W ogródkach dla chłopców były krzewy, drzewka i zioła. Widziałam, jak w ogródku Józefowym bracia często potajemnie rośliny rozdeptywali lub wyrywali. Obchodzili się z nim zawsze lekceważąco, on zaś cierpliwie to znosił. Ilekroć w krużgankach naokoło przedsionka modlił się, zwrócony ku ścianie, na kolanach, na ziemię go obalali. Raz widziałam, że jeden z nich Józefa, gdy się modlił, kopnął nogą w plecy, czego Józef jakoby nie zauważył. Brat powtarzał razy tak długo, aż Józef nie upadł, i poznałam, że był zatopiony w Bogu. Nie mścił się jednak, lecz, odszedłszy spokojnie, szukał innego zacisza. Rodzice niekoniecznie byli z niego zadowoleni; chcieli, iżby, korzystając z utalentowania swego, przysposabiał się do jakiego świeckiego urzędu, lecz on nie miał do tego żadnej skłonności. Gdy mniej więcej miał lat dwa naście, widywałam go często po drugiej stronie Betlejem, naprzeciwko groty będącej stajenką, w której później Chrystus Pan się narodził. (...) Wskutek nieprzyjaznego usposobienia braci swych był Józef zmuszonym, mając mniej więcej lat osiemnaście, w nocy ujść z domu. Pewien przyjaciel z Betlejem dopomógł mu do ucieczki, przynosząc inne szaty. Widziałam go w Libanie ciesielką się trudniącego. Pracował na utrzymanie u pewnej bardzo ubogiej rodziny. Mąż pracował na swoje i rodziny utrzymanie, wyrabiając takie same surowe plecionki, jakie Józef robił, który ludziom tym z wielką pokorą we wszystkim pomagał. Widziałam go drwa zbierającego i w wiązkach przynoszącego. Rodzice jego sądzili, że go porwano. Gdy go bracia tutaj wyśledzili, zmartwił się. Pozostał jednak u ubogich tych ludzi i przy swym skromnym zatrudnieniu, którego rodzina jego się wstydziła Widziałam go później w innej miejscowości (Tanach). Tutaj zamieszkiwała zamożna rodzina, a Józef lepszą robotę dla niej wykonywał. Była to mała miejscowość, lecz miała synagogę. Józef żył bardzo pobożnie i w pokorze, a wszyscy ludzie kochali go bardzo i cenili wysoce. Na końcu pracował u pewnego człowieka w Tyberiadzie, gdzie mieszkał sam w pewnym domu nad wodą" Spichlerz zbawienia „Rodzice jego [Józefa] od dłuższego czasu już nie żyli, z braci dwóch tylko zamieszkiwało jeszcze w Betlejem, inni się rozeszli - kontynuuje Katarzyna - Dom rodzinny przeszedł w inne ręce, a cala rodzina szybko podupadła. Józef był bardzo pobożnym i gorąco o przyjście Mesjasza się modlił. Widziałam, że wobec pici żeńskiej zawsze był nieśmiałym. Krótko przedtem, nim go, celem zawarcia ślubu z Maryją, powołano do Jerozolimy, zamierzał urządzić sobie przy swym mieszkaniu jeszcze więcej osamotniony kącik, w którym by się mógł modlić. Wtem ukazał mu się wśród modlitwy anioł i powiedział mu, aby tego nie czynił, albowiem, jak niegdyś patriarcha Józef w Egipcie w tym czasie stał się z woli Bożej zawiadowcą zboża w Egipcie, tak samo i teraz jemu ma być powierzonym spichlerz zbawienia. Józef, w swej pokorze nie rozumiejąc tych słów anioła, udał się na modlitwę. Wreszcie został powołany do Jerozolimy, aby świętą Dziewicę zaślubił. ( ...) Ślub przypadł, zdaje mi się, według naszej rachuby, na 23 stycznia. Obchodzono go w Jerozolimie, przy górze Syjon, w pewnym domu, gdzie często podobne uroczystości się odbywał). (...) Wesele trwało 7 lub 8 dni”.
Różczka z pnia Jessego
Apokryfy mówią, a bl. Katarzyna w zasadzie to potwierdza, że Maryja jako mała dziewczynka została oddana na służbę do świątyni jerozolimskiej. Fakt ten I nie był niczym niezwykłym w ówczesnych czasach. Dziewczynki, przebywając na służbie, prócz tego, że prowadziły pobożne życie i pomagały w pracach związanych z funkcjonowaniem świątyni, uczyły się wielu przydatnych im w późniejszym życiu rzeczy, jak haftowanie, szycie, tkanie itp. Niemiecka mistyczka podaje, I a apokryfy jej wtórują, że kiedy Maryja była nastolatką i przyszedł czas, w którym mogła być wydana za mąż, nie chciała odchodzić ze świątyni i nie chciała nikogo poślubiać. Jednak zarówno kapłan, który czuwał nad dziewczętami, jak i św. Anna, czyli Jej matka, przekonali Ją, że nie powinna stawiać oporu. Zanim wybrano męża dla Maryi, kapłan wzniósł modlitwę, prosząc, by dokonał wyboru zgodnego z wolą Bożą, i sięgnął po zwój świętych pism na podobnej zasadzie, na jakiej dziś wierni otwierają Ewangelię w czasie modlitwy - na chybił trafił. I tak w dłonie kapłana dostał się zwój z proroctwem Izajasza mówiący o tym, że z pnia Jessego wyrośnie różdżka. Kapłan zobaczył w proroctwie wskazówkę i nakazał sprowadzić do świątyni wszystkich mężczyzn pochodzących z pokolenia Dawidowego, bo Jesse, o którym mowa w rzeczonym proroctwie, był ojcem Dawida. Przybyło wielu młodzieńców Byli wśród nich tacy, którym Maryja szalenie przypadła do gustu i ogromnie chcieli Ją poślubić. Kapłan przedstawiał dziewczynie każdego z przybyłych, by sama wybrała któregoś dla siebie, ale ona tylko płakała i odrzucała jednego po drugim. Wobec zaistniałej sytuacji kapłan zdecydował, że mąż dla Maryi zostanie wybrany inną drogą. Każdy z przybyłych mężczyzn z rodu Jessego otrzymał gałązkę, każdy z nich miał odbyć modlitwę i złożyć ofiarę. Ten. którego gałązka po dokonaniu tych czynności rozkwitnie miał zostać mężem Maryi. Kapłan nie przewidział jednak, że gałązka żadnego z mężczyzn nie zakwitnie. Kiedy tak się stało, kapłan zaczął rozpytywać swych doradców i współpracowników, czy aby na pewno zgromadzono w świątyni wszystkich wolnych mężczyzn z rodu Jessego jacy są w kraju. Wtedy ktoś przypomniał sobie, że jest jeszcze pewien Józef, cieśla z Betlejem . Posłano więc po niego. Józef pojawił się w świątyni w swoim najlepszym ubraniu. „Dano mu również gałązkę, a gdy ją na ołtarz chciał położyć, wykwitł z jej czubka biały kwiat podobny do lilii - relacjonuje bł. Katarzyna. - Widziałam światłość, jakby Ducha Świętego na niego zstępującego. Zaprowadzono potem Józefa do komory, w której była Maryja, a ona przyjęła go jako męża swego”. Na koniec mistyczka dorzuca jeszcze kilka słów o pierwszym okresie życia młodych małżonków. „Widziałam potem Józefa i Maryję w domu w Nazaret - mówi. - Józef miał na przedzie domu, przed kuchnią, osobne miejsce, trójkątną komorę. Oboje byli nieśmiali 1 bojaźliwi wobec siebie. Zachowywali się bardzo spokojnie, modląc się. (...) Nie mieli właściwego gospodarstwa. Wszystko dostawali od Anny [św. Anny, matki Maryi - przyp. autorki]. Widziałam, że Maryja przędła, szyła, lecz wielkimi ściegami. Szaty miały mało szwów i składały się z wielkich szmat. Widziałam ją także haftującą i wykonującą roboty białymi pręcikami. Gotowała bardzo pojedyncze potrawy, a podczas gotowania pieczono chleb w popiele. Żywili się także owczym mlekiem, a co do mięsa, przeważnie gołębiami”. Wesoły spryciarz w niebieskiej szacie Błogosławiona Katarzyna, rozpoczynając swą opowieść o św. Józefie, opisuje go jako cichego, rozmodlonego, nieśmiałego, cierpliwego, nieskorego do gniewu czy odwetu za wyrządzone krzywdy. Podkreśla, iż choć od najmłodszych lat wykazywał rozmaite zdolności i rozsądek przewyższający wyraźnie zdolności intelektualne rodzeństwa, nie był zainteresowany stanowiskami czy zaszczytami. Święty Józef do czasu spotkania z Maryją i poślubienia Jej wydaje się w relacji mistyczki człowiekiem nieco wycofanym. Zaczyna rozkwitać dopiero przy boku mai żonki. Po narodzinach Jezusa jego zdolności i talenty, których wizjonerka nie sprecyzowała, rozbłyskują jeden po drugim. Nieoczekiwanie ten, który jako chłopiec nie zwracał na me zbytnio uwagi, teraz, jako opiekun małego Mesjasza, wykorzystywał je do realizacji swojej misji W Betlejem ten nieśmiały, cichy stolarz przeobraził się w świetnego organizatora, troskliwego i czujnego ojca rodziny towarzyskiego i wesołego gospodarza podejmującego mędrców ze Wschodu rozmaitymi smakołykami czy człowieka sprytnego, który brawurowo wyprowadził w pole siepaczy Heroda, gdy ci przybyli przeszukać grotę, gdzie zatrzymała się Święta Rodzina. Jeszcze jedno. Katarzyna zdradza, iż św. Jozef był szczupły, miał wysokie czoło, wystające kości policzkowe i brunatną brodę. W czasie swego wesela ubrany był w długą, szeroką, niebieską suknię zapinaną na sznury i guziki. Rękawy owej sukni były szerokie i również ściągane sznurkami lego weselna szata miała też coś w rodzaju brązowego kołnierza, który swym kształtem przypominał mistyczce stulę, a z piersi zwisały mu dwie białe wstęgi.