Kalendarz adwentowy
1 grudnia
Biały anioł z doktoratem
o szopce krakowskiej
Pierwszy czwartek grudnia od ponad osiemdziesięciu lat jest swoistym świętem Szopki Krakowskiej. Na krakowskim Rynku zbierają się wówczas twórcy szopek z różnych zakątków Polski i biorą udział w wielkim konkursie na najpiękniejszą z nich. Mało kto wie, że legendarna już za życia Anna Szałapak z jeszcze bardziej legendarnej krakowskiej Piwnicy pod Baranami, zajmowała się zawodowo – i naukowo! - także szopkami krakowskimi. Obroniła nawet pracę doktorską na temat: „Szopka krakowska jako zjawisko folkloru krakowskiego na tle szopki europejskiej”. Oto archiwalny wywiad z nią na ten temat, którego udzieliła mi w 2013 roku.
Czy skonstruowała Pani kiedyś swoją własną szopkę krakowską?
Nigdy. Nawet w dzieciństwie tego nie robiłam, mimo tego, że przyszłam na świat i wzrastałam na Krowodrzy, tzn. dzielnicy Krakowa, która postrzegana jest jako zagłębie szopkarskie.
Dlaczego szopka krakowska i Piwnica pod Baranami mają według Pani wiele wspólnego?
Bo zarówno szopka, jak i Piwnica są swoistymi teatrami, kabaretami. Tyle, że szopka to teatr, a po trosze i kabaret, w miniaturze.
W Koninie i okolicach niewiele osób wie, że uprawia Pani równolegle dwa zawody. Jest Pani nie tylko piosenkarką, ale również etnografem.
Śpiew był tym, co chciałam robić w życiu najbardziej i on najlepiej mnie wyraża, zawsze wiedziałam jednak, że chcę zajmować się również innymi rzeczami, nie mniej fascynującymi. Dlatego np. skończyłam studia etnograficzne, które szalenie mnie ciekawiły, a wkrótce potem rozpoczęłam pracę w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa w dziale Folkloru i Tradycji Krakowa, gdzie zajęłam się szopką krakowską.
Pani miłość do szopki zaowocowała pracą doktorską liczącą ponad pół tysiąca stron...
Wśród których znajdują się liczne, barwne fotografie, bo o szopkach krakowskich nie wystarczy czytać, trzeba też je widzieć, zważywszy, że każda z nich jest inna. Przewód doktorski rozpoczęłam dużo wcześniej, ale z wielu powodów - choćby z powodu koncertów, pracy nad kolejnymi płytami itp. - trwał on nieco dłużej niż powinien. W pracy doktorskiej chciałam opowiedzieć nie tylko o rozwoju szopki krakowskiej jako o fenomenie kultury miejskiej, ale ukazać ją również na tle szerszego zjawiska kultury europejskiej. Opisałam więc również szopki włoskie, francuskie, portugalskie, niemieckie, czy austriackie i uzupełniłam ilustracjami.
Skupmy się jednak na tej krakowskiej. Na przełomie XVIII i XIX stulecia narodził się wśród polskich kolędników zwyczaj obnoszenia szopek. Na jego gruncie rozkwitła później tradycja szopki krakowskiej. Czym szopka krakowska różni się od wszystkich pozostałych np. betlejemskiej, czy słynnej neapolitańskiej?
Szopka krakowska jest smukła, wieżowa, wielopoziomowa, barwna, bogato zdobiona i co bardzo istotne - nawiązuje do architektury Krakowa. W pierwszej połowie XIX wieku stanowiła swoisty przenośny teatrzyk, w którym przy pomocy kukiełek inscenizowano przedstawienia nawiązujące do historii Bożego Narodzenia. Na górnych piętrach szopki umieszczano statyczne figurki Świętej Rodziny, dolna zaś była małą sceną, na której opowieści o narodzeniu Chrystusa łączono z motywami świeckimi w stylu obyczajowo-satyrycznym. Owa funkcja teatrzyku i elementy teatralne jej konstrukcji występowały w całej Polsce, ale najciekawiej rozwinęły się w Krakowie. Do niektórych inscenizacji tworzono specjalne scenariusze, bardzo ciekawe i piękne. Tekstem szopki krakowskiej pierwszy zainteresował się i spisał go około 1848 roku Karol Estreicher (starszy). Ewangeliczną opowieść o narodzinach Chrystusa wzbogacano często o wątki nawiązujące do ówczesnych wydarzeń. Jednak w szopkach wystawiano również proste, improwizowane przedstawienia lub ograniczano się do śpiewu kolęd. Złoty wiek krakowskiej szopki trwał do 1914 roku, kult tradycji przyćmiły nie tylko okoliczności wojny, ale także nowoczesne rozrywki, jak choćby kino, które zaabsorbowały mieszkańców Krakowa do tego stopnia, że piękny, miejscowy, świąteczny zwyczaj poszedł w zapomnienie.
Czy w latach dwudziestych prób wskrzeszenia tego zwyczaju nie zniweczył kryzys gospodarczy?
Tak było, na szczęście w 1937 roku, Jerzy Dobrzycki, wielki miłośnik Krakowa i krakowskich tradycji, późniejszy dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Krakowa zorganizował u stóp pomnika Mickiewicza na Rynku pierwszy konkurs na najpiękniejszą szopkę krakowską. Rok później odbyła się druga jego edycja, a potem wybuchła wojna i o konkursach nie było mowy. W grudniu 1945 roku, mimo tego, że pomnik Mickiewicza został zburzony przez Niemców, szopkarze pojawili się na Rynku krakowskim na nowo. I odtąd konkurs odbywa się do dziś.
Porozmawiajmy chwilę o szopkarzach.
Pierwsze szopki tworzyli murarze i ich pomocnicy z krakowskich przedmieść. Kiedy zaczynała się zima i nie mogli prowadzić robót budowlanych wpadli na pomysł, by zarabiać budując szopki. Powstał nawet wtedy nieformalny cech szopkarzy. Najbardziej znanym twórcą był Michał Ezenekier z Krowodrzy. Stworzył tzw. „szopkę matkę”, która wyznaczyła kanon innym szopkarzom, można ją do dziś oglądać w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Michał Ezenekier budował szopki, a jego syn Leon rzeźbił do nich figurki.
Ponoć w okresie stalinizmu, zamiast Świętej Rodziny w szopce pojawił się Czerwony Kapturek…
Władze w tamtym okresie nie zabroniły kultywowania tradycji szopkarskiej twierdząc, iż szopka krakowska jest wyrazem świeckiej, ludowej tradycji. Nie wolno było natomiast wiązać jej z Bożym Narodzeniem, zakazano umieszczać figurki Dzieciątka, Maryi, św. Józefa i wszystkich tych elementów, które wiązały się z przyjściem na świat Chrystusa. I tak np. postacią wiodącą w jednej z szopek stał się Czerwony Kapturek. Pojawiały się też szopki, których motywem przewodnim był Plan Sześcioletni. Stosunkowo szybko jednak te absurdalne zwyczaje zanikły i szopki na powrót stały się scenerią narodzin Jezusa.
Dziękuję za rozmowę.