To będzie piękny film
Wywiad z Karoliną Chapko
Kalisz jest piękny – mówi Karolina Chapko, która w filmie o św. Józefie Kaliskim wciela się w główną rolę kobiecą. - Już wiem, że uda nam się w filmie sporo tego miasta pokazać i to nie tylko przez te najbardziej znane i miejsca jak filharmonia czy Teatr im. Bogusławskiego, ale również przez różne zakamarki. Jestem pewna, że mieszkańcy Kalisza na nowo zakochają się w swoim mieście kiedy zobaczą je w filmie. Zresztą nie tylko oni.
Pani Karolino, a może raczej Pani Dominiko Kordecka - bo postać o takim nazwisku gra Pani w filmie „Opiekun” - jak to się stało, że w Pani filmowe życie tak szalenie się skomplikowało?
Wszystkiego nie mogę zdradzić, uchylę tylko rąbka tajemnicy. Moją bohaterkę poznajemy w chwili, gdy jest ona na życiowym rozdrożu. Dominika to ambitna skrzypaczka, z wielkimi planami, marzeniami, talentem, ceniąca to co dostała, pragnąca się rozwijać. Jest też mamą wspaniałego dziesięcioletniego chłopca i żoną Roberta, który w jej odczuciu jest mężczyzną nie do końca zaradnym, nie do końca potrafiącym pomóc jej w realizacji jej ambicji. Jak już wspomniałam, Dominikę poznajemy gdy stoi przed bardzo ważnym życiowym wyborem. W jej życiu pojawia się mężczyzna, który wydaje się kimś, kto będzie w stanie zapewnić jej to, czego nie otrzymuje od swojego męża. Moja bohaterka zmaga się ze swoimi emocjami i oczywiście z życiem, które jak to ono, na końcu pokazuje co jest naprawdę najważniejsze.
W czym jesteście podobne? Pani i Dominika?
Dominika to piękna i trudna rola, jest wyzwaniem. A ja lubię wyzwania i jestem wdzięczna reżyserowi, że mi ją powierzył. Jej przebieg emocjonalny, ale też fabularny w filmie jest ogromnie skomplikowany, bardzo się zmienia na przestrzeni całego filmu. Moją bohaterkę i mnie łączy wrażliwość, ona jest skrzypaczką, ja aktorką więc obie jesteśmy artystkami. My artyści jesteśmy bardzo wrażliwi bez względu na to, jakiego rodzaju sztukę uprawiamy. Podobnie jak Dominika mam też duże ambicje.
Zazdrości Pani jakichś cech swojej bohaterce?
Chciałabym być podobna do tej Dominiki z końcówki filmu. Do Dominiki, która idzie za głosem serca, odnajduje w sobie prawdę. Chciałabym również, podobnie jak ona słuchać swojej intuicji i iść w jasnym kierunku.
Najtrudniejsza scena w „Opiekunie” jaką musiała Pani zagrać, to…?
Jak dotąd miałam już za sobą kilka trudnych, ale myślę, że najtrudniejsze były sceny z moją filmową mamą, którą gra Maria Barełkowska. To sytuacja kiedy Dominice wali się cały świat, kiedy już nie ma dla niej ani powrotu do przeszłości, ani przejścia w przyszłość. Wiem, że mówię teraz nie zbyt jasno, ale wszystko po to by nie zdradzać szczegółów. Moja bohaterka musi się zatrzymać i wyzerować całe swoje życie, a to jest dla niej wielki dramat. I gdzie wtedy wraca? Do mamy, do swojego domu rodzinnego. Aż się wzruszam kiedy to mówię, bo pewnie sama na jej miejscu zrobiłabym to samo… Więc Dominika wraca do mamy i tam dostaje to, co od mamy się dostaje czyli ciepło i zrozumienie. Filmowa relacja między Dominiką a jej matką, nie jest łatwą, ale w momencie kryzysowym mama jest po prostu mamą.
Św. Józef to nie tylko tytułowy bohater „Opiekuna”, ale także realna postać w filmie. Czy mogę zapytać o Pani relację z tym świętym?
Oj, to bardzo świeża relacja. Wbrew pozorom, bo gram przecież w filmie o św. Józefie, droga katolicka nie jest mi bardzo bliska. Jednak te prawdy, które były prawdami Józefa są mi bliskie, bo bez względu na to jak je nazywamy prawda jest na końcu jedna, ta sama. Tak samo, jakkolwiek byśmy nie postrzegali Boga, w gruncie rzeczy to też jest jeden i ten sam Bóg, bo Bóg jest miłością i tu się chyba wszyscy zgadzamy. Postać św. Józefa bardzo przybliżył mi kustosz kaliskiego sanktuarium, ks. Jacek Plota. Kiedy przyjechałam do Kalisza na próby, mieszkałam w tutejszym Domu Pielgrzyma, jedliśmy razem z księdzem Jackiem śniadania i wówczas opowiedział mi o Nim bardzo wiele. Ta wiedza jest dla mnie bardzo cenna. Nie tylko historia kultu św. Józefa w Kaliszu, ale również opowieści o tym jak ludzie przyjeżdżają tutaj się modlić i otrzymują za jego pośrednictwem różne dary. To jest niesamowite.
Skoro o Pani relację ze św. Józefem już spytałam, to teraz czas na pytanie o Pani relację ze skrzypcami. Gra Pani przecież skrzypaczkę!
Zastanawialiśmy się z Darkiem [reżyser filmu – przyp. redakcji] czy mówić jak to jest z tymi skrzypcami czy nie mówić! (Śmiech.) Ale nie będę zbyt tajemnicza w tym względzie. Niestety nie gram na skrzypcach. Kiedy dowiedziałam się, że będę grała skrzypaczkę, oczywiście ambitnie postanowiłam, że nauczę się grać do tej roli. Wzięłam kilka lekcji, ale wiedza, którą z nich wyniosłam dotyczy głównie kwestii czysto technicznych typu jak trzymać ten instrument (a wcale nie jest to łatwe!), jak prowadzić smyczek itd. Wypożyczono mi też skrzypce, mogłam wziąć je do domu i ćwiczyć w jego zaciszu naśladowanie gry na skrzypcach. Mamy świetnego operatora i reżysera więc jestem przekonana, że pokażą mnie ze skrzypcami tak by zatuszować wszystkie moje ewentualne niedociągnięcia.
A w jakiej atmosferze przebiegała praca na planie?
Ekipa była cudowna, wspaniale się pracowało. Poza tym byliśmy tutaj, w Kaliszu, bardzo ciepło przyjmowani, goszczeni. Z wieloma aktorami, z którymi gram w „Opiekunie”, spotkałam się już przed laty na planie filmu „Bóg w Krakowie”, który również reżyserował Dariusz Regucki. W zasadzie nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktów, ale kiedy spotkaliśmy się znów na planie mieliśmy wrażenie, że rozstaliśmy się wczoraj. Pracowaliśmy więc jak grupa starych przyjaciół.
Budżet filmu „Opiekun” powstaje w dużej mierze dzięki jego przyszłym widzom, dzięki zwyczajnym ludziom. Co Pani sądzi o takiej formie pozyskiwania środków na ten projekt?
Myślę, że to fantastyczne. W ten sposób nasz filmowa ekipa, ekipa twórców „Opiekuna”, w niezwykły sposób się powiększa. Darczyńcy przekazując datki na nasz film dają ludziom – powiedziałabym nawet, że w ogóle światu – piękny film. Bo to będzie piękny film. Mówię to w tej chwili i aż czuję ciarki na plecach. (Śmiech.) My aktorzy dajemy filmowi swoje twarze, emocje, a oni dają środki. Są tak samo ważni dla powstania tego filmu jak my, mimo, że nie są widoczni. Taki sposób finansowania powoduje też, że czujemy się jeszcze bardziej odpowiedzialni za naszą pracę.
Na koniec pomówmy krótko o kolejnym istotnym bohaterze filmu. O Kaliszu. Czy to w związku z „Opiekunem” odwiedziła go Pani po raz pierwszy?
W czasach kiedy pracowałam w Teatrze Bagatela, byłam tu na gościnnych występach, jednak wówczas nie miałam okazji zobaczyć miasta. Widziałam wyłącznie budynek kaliskiego teatru i jego wnętrze, które zresztą są bardzo piękne. Obejrzałam Kalisz dopiero kiedy w związku z „Opiekunem” przyjechałam tu na próby. Odwiedziliśmy wtedy z reżyserem te miejsca, które miały się stać scenerią filmu. Mogłam poczuć atmosferę miasta, pospacerować, oswoić się z nim. Mieliśmy dwa dni na takie zaprzyjaźnianie się z miastem.
Dziękuję za rozmowę.