Jan Maria Jackowski
Dziedzictwo wiary, tradycji i kultury idzie przez rodzinę
W świecie coraz mniej krępowanego transferu wszelkich towarów, usług i technologii, kultura nabiera szczególnego znaczenia. W rzeczywistości megaskali: niwelowania wielu ograniczeń w obrocie międzynarodowym, łatwości przemieszczania się między kontynentami z jedną kartą kredytową, w sytuacji niebywałego rozwoju technologii telekomunikacyjnej, zanikania granic państw, ścierania się różnych tradycji cywilizacyjnych - o obliczu danego kraju, o tożsamości danego narodu, o tożsamości każdego z nas decyduje kultura i dziedzictwo przeszłości.
W świecie globalizmu właśnie obrona tożsamości kulturowej jest wyznacznikiem nowoczesności i dalekowzroczności. Dlatego globalizacja polityczna, ekonomiczna, a przede wszystkim kulturowa, jakiej obecnie jesteśmy świadkami, wymaga od współczesnych państw - chcących aktywnie uczestniczyć w życiu wspólnoty międzynarodowej i trwać przy swoich korzeniach - tworzenia odpowiednich struktur, które umożliwią zachowanie swoich suwerennych praw w nowych warunkach. Taka perspektywa stawia wyzwania nie tylko przed sprawującymi władzę w Rzeczpospolitej, ale przede wszystkim wymaga konsekwentnego i twórczego sposobu podtrzymania pamięci religijnej, historycznej, kulturowej przez każdego z nas i przez polskie rodziny.
Jesteśmy dłużnikami, tych pokoleń, które tworzyły naszą przeszłość i dzięki którym przetrwaliśmy jako Naród. To nasi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie, przodkowie, żyjąc w bardzo trudnych realiach komunizmu, hitleryzmu, wojen, okupacji, zaborów, zadbali o żywy przekaz wiary i tradycji, przekazali nam spuściznę i dziedzictwo pokoleń. Jesteśmy w oktawie Wszystkich Świętych, a wczoraj był Dzień Zaduszny. Miliony Polaków nabożnie nawiedzało swoje groby rodzinne, mogiły swoich przodków i bliskich. Mimo próby narzucania - zwłaszcza w mediach! - nowych pogańskich obyczajów doświadczyliśmy jak żywa jest w Polsce pamięć historyczna i świadomość ciągłości pokoleń. Jak żywe jest Świętych Obcowanie.
To buduje i napawa nadzieją na przyszłość, bo kto nie szanuje swojej przeszłości i dorobku kulturalnego, ten nie jest szanowany przez innych. Warto o tym pamiętać, gdyż u nas pojawiają się głosy, że aby dopasować się do jakiejś abstrakcyjnej i ideologicznej europejskości i wejść do wspólnoty „krajów cywilizowanych”, to znaczy do krajów o charakterze totalitarnym zabijających dzieci nienarodzone, legalizujących związki jednopłciowe oraz zabijających ludzi w podeszłym wieku i chorych, to Polska musi zapomnieć o swojej przeszłości.
Tymczasem sytuacja jest zupełnie odwrotna. To w Polsce bezprecedensowo przeciwstawiono się dwóm największym totalitaryzmom XX wieku narodowemu socjalizmowi i bolszewickiemu komunizmowi. To funkcjonariusze tych zbrodniczych reżimów na skalę przemysłową mordowali dziesiątki milionów niewinnych ludzi. Tymczasem w Polsce jest szczególne uwrażliwienie na godność i świętość życia ludzkiego i dlatego to, co możemy wnieść do wspólnej skarbnicy dziedzictwa europejskiego, stanowi atrakcyjność kultury polskiej zbudowanej na fundamencie chrześcijaństwa.
Nasz kraj cechowała tolerancja religijna i kulturowa oraz doświadczenie tygla międzycywilizacyjnego, wielokulturowość i wielość etnicznych tradycji, jakie tworzyły obszar międzymorza na którym rozciągały się ziemie I Rzeczpospolitej. To doświadczenie Europy środkowo-wschodniej będące efektem spotkania tradycji Wschodu i Zachodu, a więc dwóch płuc, które ożywiają od wieków nasz kontynent. To dziedzictwo przeszłości stanowi nasz narodowy skarb i świadectwo naszej ponad tysiącletniej obecności we wspólnej Europie.
Jest jeszcze jeden istotny element określający znaczenie kultury dla zrozumienia tego czym jest Polska. Wyraził to znakomicie Jan Paweł II w swoim przemówieniu na forum UNESCO w dniu 2 czerwca 1980 roku. Jestem synem Narodu – mówił – który przetrwał najstraszniejsze doświadczenie dziejów, który wielokrotnie sąsiedzi skazywali na śmierć – a on pozostał przy życiu i pozostał sobą. Zachował własną tożsamość i zachował podczas rozbiorów i okupacji własną suwerenność jako Naród – nie w oparciu o jakiekolwiek inne środki fizycznej potęgi, ale tylko w oparciu o własną kulturę, która okazała się w tym wypadku potęgą większą od tamtych potęg.
Te słowa błogosławionego Papieża-Polaka wypowiedziane do przedstawicieli stu kilkudziesięciu narodów są dla nas swego rodzaju testamentem i zobowiązaniem. Jesteśmy zobowiązani do konkretnej odpowiedzi. Szczerość deklaracji można poznać po hojności. Jeśli naród ma nie stracić duszy, kultura narodowa musi być wspierana środkami, które dziś znikają w czarnej dziurze biurokracji. Przejrzysty budżet i oszczędności poczynione na zbędnej administracji pozwolą nam podnieść nakłady na kulturę, które obecnie są w Polsce najniższe w całej Unii Europejskiej, ośmiokrotnie niższe niż we Francji i dziewięciokrotnie niższe niż w Danii. Są też bardzo nierównomiernie rozłożone w skali kraju. Dysproporcje między województwami sięgają kilkuset procent.
Kultura jest ważnym czynnikiem tworzącym klimat społeczny. Upowszechnianie jej poprzez wspieranie biernego i czynnego uczestnictwa w życiu kulturalnym jest jednym z najważniejszych instrumentów oddziaływania wychowawczego i zapobiegania patologiom społecznym. Instytucje kultury są w dzisiejszym świecie wizytówką państwa. Aktywność kulturalna jest jednym z wyznaczników poziomu życia w kraju, przynosi również wymierne korzyści gospodarcze, chociażby poprzez promocję własnego kraju, rozwój turystyki i innych dziedzin. Kultura jest najbardziej efektywnym narzędziem promocji kraju za granicą. Nie do przecenienia jest rola jaką może odegrać w kontaktach międzynarodowych. Dziedzictwo kulturowe powinno stać się zatem wizytówką Polski jako kraju atrakcyjnego i twórczego.
Założenia polityki kulturalnej państwa powinny wypływać z oceny stanu kultury. W celu koordynacji polityki kulturalnej, rozumianej w sposób nowoczesny i na miarę naszych międzynarodowych aspiracji, niezbędna jest bowiem właściwa polityka rządu. Kto bowiem w imieniu państwa będzie realizował konstytucyjne zobowiązania, takie jak „przekazywanie przyszłym pokoleniom wszystkiego, co cenne z ponadtysiącletniego dorobku” (wers 11 preambuły Konstytucji), kto będzie umacniać „kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie narodu i ogólnoludzkich wartościach” (wers 9 preambuły, odnoszący się także do wersu 5)? Tymczasem coraz bardziej jest ograniczany dostęp do kultury, co pozostaje w jawnej sprzeczności z normą konstytucyjną zapisaną w art. 6, w której czytamy, że „państwo stwarza warunki upowszechniania i równego dostępu do dóbr kultury, będącej źródłem tożsamości narodu polskiego, jego trwania i rozwoju”.
Niestety, III Rzeczypospolita od początku swego istnienia kulturę traktuje po macoszemu. Przeprowadzając reformę administracyjną Polski zarówno w roku 1990 jak i w 1998 nie uwzględniono konieczności stworzenia nowego kompleksowego ustroju kultury. Mało tego, przemiany podjęte w 1998 dokonały się kosztem kultury, która stała się ofiarą reformatorów bez wyobraźni. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że w wyniku reformy administracja rządowa skomunalizowała instytucje kultury, które zostały przekazane do samorządów, ale bez zapewnienia stabilnych instrumentów finansowania działalności tych instytucji. Skutki zaniedbań są wymierne. Z przeprowadzonych badań wynika, że 70 proc. Polaków nie rozumie prostych tekstów i wykresów, 50 proc. nie przeczytało w skali roku ani jednej książki, a 63 proc. nie czyta gazet. Dlatego szczególnej wagi nabiera ożywienie działalności kulturalnej na poziomie lokalnym oraz promocja czytelnictwa. Kultura w dzisiejszych czasach ma znaczenie szczególne gdyż dbałość o nią i dziedzictwo przeszłości stanowi o obliczu kraju i tożsamości narodu.
Tym bardziej, że na co dzień konsumpcjonizm, postmodernizm, feminizm, gender, laicyzacja antykatolicyzm, antyklerykalizm, dyktatura relatywizmu to wyzwania przed którymi stoi współczesne pokolenie Polaków. Niestety, częścią tych tendencji i nurtów myślowych są zainfekowane struktury Unii Europejskiej. Dlatego tak ważna jest zdrowa rodzina. Błogosławiony Jan Paweł II mówił jakże słusznie, że przyszłość ludzkości zależy od rodziny. Tę współzależność dostrzega się dziś, co pozytywne, w wielu krajach, w których mówi się o renesansie rodziny jako fundamencie zdrowego społeczeństwa. Rodzina to nie tylko bowiem wspólnota miłości, ale również miejsce, w którym mężczyzna i kobieta przekazują dar życia i rodzi się nowy człowiek. Następnie rodzina przygotowuje kolejne pokolenia do współuczestnictwa w rozwoju społeczeństwa. To znaczy w rodzinie jest kształtowany i wychowywany przyszły obywatel - nadaje mu u się tożsamość religijną, kulturową, narodową.
Zatrzymam się na chwilę na jednym z praktycznych aspektów przekazywania dziedzictwa wiary, tradycji i kultury przez rodzinę. Bardzo zdrowym objawem jest gdy ludzie interesują się własnymi korzeniami. Przecież każdy z nas dziś żyjących miał przodków czasach I i II wojny światowej, w okresie zaborów i powstań narodowych, w czasach chwały i upadku I Rzeczpospolitej, tylko nie zawsze wiedza o poprzednich pokoleniach jest obecna w większości rodzin. Dlatego cieszy, że w Polsce po okresie PRL - w którym bez względu na pochodzenie społeczne, lepiej było nie ujawniać przeszłości własnej rodziny, bo można było być uznanym za „kułaka”, „burżuja”, „obszarnika”, albo „element klasowo wrogi” choćby tylko dlatego, że się było osobą wierzącą - wracamy do normalności.
Poza tym w PRL były niszczone wszelkie więzi i inicjatywy społeczne nie kontrolowane przez aparat państwa. Obecnie dostrzega się ożywienie i odreagowanie czasów zniewolenia. I nikogo nie dziwi, że są prowadzone badania genealogiczne, powstają stowarzyszenia miłośników naszych „małych ojczyzn”, poszczególne rodziny szukają swoich przodków i miejsc, z których się wywodzą, samorządy pielęgnują lokalną historię i tradycję. Przywracanie pamięci genealogicznej, zwłaszcza w czasach globalizacji, w których pozbawia ludzi ich „swojszczyzny” oraz tożsamości kulturowej i narodowej, jest znakomitym remedium na homogenizację kultury. Poza tym jeszcze pełniej uświadamia nam, to, co mawiał Prymas Tysiąclecia, że „naród to rodzina rodzin”.
W adhortacji „Familiaris consortio” Jan Paweł II uczy, że choć Kościół realizuje swoje zbawcze zadanie na wielu drogach, to rodzina jest drogą pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną, niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest drogą, od której nie można się odłączyć. Rodzina uczestniczy w zadaniach i odpowiedzialności Kościoła powszechnego. Ta odpowiedzialność dotyczy samej rodziny, jak i środowiska, w którym ona żyje. Wiara przekazywana przez małżonków swoim dzieciom, a później dalszym krewnym i znajomym, jest pierwszym sposobem spotkania się Boga z człowiekiem w rodzinie i przez rodzinę. Uczestniczy ona w urzeczywistnianiu Kościoła jako wspólnota życia i miłości. Dlatego rodzina powinna brać czynny udział w ewangelizacji oraz w świadczeniu miłości bliźniego. To zadanie wypływa z jej udziału w zbawczej misji Kościoła. Wspólnota małżeńsko - rodzinna to specyficzne miejsce realizacji podstawowych funkcji Kościoła. Z tej racji przysługuje jej miano Kościoła domowego. Jan Paweł II podkreśla, że rodzina chrześcijańska i małżeństwo budują Kościół. W rodzinie bowiem osoba ludzka nie tylko rodzi się i stopniowo, poprzez wychowanie, wprowadzana jest we wspólnotę ludzką, ale także poprzez odrodzenie chrzcielne i wychowanie w wierze wprowadzana jest w rodzinę Bożą, jaką jest Kościół. W zamyśle Bożym każda rodzina odkrywa i znajduje w sobie samej nie dające się stłumić wezwanie, które jednocześnie określa jej godność i odpowiedzialność. I woła: rodzino, „stań się” tym, czym „jesteś”!
Na ten trud stawania się polskich rodzin niech nam wzorem będzie Święta Rodzina z Nazaretu: Święty Józef, Maryja i Jezus Chrystus.
Jan Maria Jackowski