Nabożeństwo 7 śród (niedziel)
ku czci św. Józefa
W trakcie nabożeństwa rozpamiętuje się bolesne i radosne chwile w życiu św. Józefa, w takiej kolejności, w jakiej się wydarzyły na kartach Ewangelii. Do tego można dodatkowo odmawiać każdego dnia
„Ojcze nasz", „Zdrowaś Maryjo", „Chwała Ojcu".
W pierwszą niedzielę rozważamy smutek, jaki ogarnął św. Józefa, kiedy dowiedział się, że Najświętsza Dziewica jest brzemienna i zastanawiał się nad Jej odprawieniem. Jednakże rychło smutek ustąpił wielkiej radości, kiedy anioł oznajmił mu, że powinien pozostać z Maryją, ponieważ Jej dziecię jest Synem Bożym. Jakkolwiek uważał się za niegodnego wykonywania tak wielkiego zadania, jakim było sprawowanie opieki nad Maryją i Jej Dzieckiem, pokornie zaakceptował rolę, jaką Bóg mu przeznaczył do odegrania.
Przyczyną drugiego smutku św. Józefa był widok Syna Bożego rodzącego się w nędznych warunkach, jakie panowały w zimnej stajence w Betlejem, ale za chwilę z radością obserwował, jak aniołowie składają pokorne ukłony Dzieciątku, które było Mesjaszem, jak Mędrcy składają hołd Dziecięciu Bożemu, ofiarując Mu złoto, mirrę i kadzidło. Złoto symbolizowało królewską godność Dzieciątka, kadzidło jego boskość, zaś mirra jego naturę ludzką.
Po raz trzeci św. Józef cierpiał widząc krew Chrystusa podczas obrzędu obrzezania. Niektórzy wielcy mistycy twierdzą, że zabieg został wykonany przez samego Józefa. Po chwili Józef uradował się, kiedy - zgodnie z poleceniem anioła -nadał dziecięciu imię: Jezus.
Czwarty smutek pojawił się na wieść o proroctwie Symeona, zgodnie z którym miecz miał przeniknąć duszę Maryi, ale temu uczuciu towarzyszyła radość Świętego, wynikająca z przeświadczenia, iż przeznaczeniem Dziecięcia jest zbawić ludzkość.
Dramatycznym wydarzeniem, jakiego doświadczył św. Józef - piątym bolesnym przeżyciem - była pospieszna ucieczka do Egiptu, aby ocalić życie narodzonego Jezusa Chrystusa. I tu jednak smutkowi towarzyszyła radość na widok pogańskich bałwanów w kraju wygnania, upadających w obecności Jezusa, prawdziwego Boga.
Po raz szósty św. Józef zasmucił się, kiedy powróciwszy z wygnania z Dzieckiem i Jego Matką stwierdził, iż jednego okrutnego tyrana zastąpił inny tyran. Ale uradował się na widok Betlejem i zakończył podróż osiedlając się w Nazarecie.
Za siódmym razem św. Józef poczuł wielki ból, kiedy dwunastoletni Jezus zniknął na trzy dni, ale ponownie smutek zastąpiła radość, gdy razem z Maryją odnaleźli chłopca w świątyni: był posłuszny i wrócił razem z rodzicami do Nazaretu. Jest to ostatnia wzmianka o Józefie; możemy jedynie przypuszczać, że kolejnych - mniej więcej - 18 lat upłynęło pod znakiem radości, towarzyszącej wychowywaniu młodego Chrystusa przez pobożnego Świętego, wypełniającego wolę Boga Ojca.