In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Homilie Biskupa Kaliskiego

Do końca nas umiłował

Homilia Biskupa Kaliskiego w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej w Bazylice – Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu

bp Stanisław Napierała, 1 kwietnia 2010 r.

„Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1).

„Do końca ich umiłował”. Koniec zakłada początek. A początkiem miłości, którą Jezus umiłował swoich, jest miłość Boga Ojca. „Bóg jest miłością” (J 4,8). Miłość otwiera Boga i powoduje, że On udziela się na zewnątrz.

I. Przejawy miłości Bożej w dziejach świata

Pierwszym przejawem tego udzielenia się Boga na zewnątrz było stworzenie świata. Bóg stworzył niebo i ziemię, stworzył Wszechświat nieogarniony – owe miliardy gwiazd mają źródło w miłości Boga. Bóg stworzył wszechświat Słowem swoim. To jest Słowo, o którym pisze św. Jan w Prologu swojej Ewangelii: Słowo, które było u Boga i Bogiem było… wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało (J 1,1-2).

Bóg – miłość stworzył w końcu człowieka, mężczyzną i kobietą stworzył go; stworzył go na obraz i podobieństwo swoje i umieścił go w raju (por. Rdz 1,26-27). Obdarzył człowieka wolnością, tą zdolnością, dzięki której człowiek może wybrać Boga jako swój cel i dobro najwyższe; może Mu zawierzyć i przylgnąć do Niego. Może dzięki wolności postąpić jednak inaczej. I postąpił. Już na samym początku zawierzył pokusie szatana, uległ jej i znalazł się poza Bogiem. Utracił raj. Zawładnęła nim śmierć.

Bóg jednak nie zostawił człowieka w stanie upadku. Boża miłość pochyliła się nad upadłym człowiekiem i okazała mu miłosierdzie.

Bóg posłał człowiekowi Wybawiciela i Zbawiciela. A jest nim Jego Syn – Słowo odwieczne, to samo, przez które „wszystko się stało”. Gdy nadeszła pełnia czasu, „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1,14). Syn Boży stał się człowiekiem. Wyniszczył samego siebie i stał się we wszystkim do nas podobny z wyjątkiem grzechu. Przyjął los człowieka i przeżył go w całej jego rozciągłości, do końca.

Przyjął śmierć. Nie musiał umrzeć. Umarł, bo sam chciał. Przyjął śmierć, aby ją pokonać, aby pokonać piekło i szatana, aby ludziom przywrócić Boże życie i dać im udział w jego pełni, pełni radości i szczęścia.

Oto miłość, którą Jezus Bóg, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. Miłość największa, miłość, która daje życie, miłość miłosierna, miłość stwórcza, miłość Boża.

Czy w tym, co powiedzieliśmy wyżej o dziejach miłości Bożej udzielającej się na zewnątrz, została ujęta i ukazana cała owa miłość do końca, o której mówi liturgia Mszy Wieczerzy Pańskiej? Nie. Nie została ujęta i ukazana cała miłość do końca, którą Jezus umiłował swoich na świecie. Trzeba wymienić w niej jeszcze coś, co jest poniekąd najważniejsze. To Eucharystia. Jezus, powodowany swoją miłością do końca, ustanowił w Wielki Czwartek Eucharystię i dla niej ustanowił kapłaństwo. Pozostał z nami, chociaż wstąpił do nieba. Pozostał w swoim Ciele i w swojej Krwi, aby stale składać siebie Bogu jako ofiarę przebłagalną za grzechy świata, by stać się w postaci chleba i wina pokarmem, dającym życie wieczne. Pozostał z nami w Eucharystii przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. Pozostał w znakach chleba i wina, abyśmy mogli w każdej chwili, kiedy tylko zapragniemy, przychodzić do Niego, z Nim być, rozmawiać, stawać się z Nim komunią – świętym zjednoczeniem.

II. Mamy być świadkami miłości,

którą Bóg w Jezusie Chrystusie, swoim Synu, nam objawił i którą umiłował nas do końca.

Jako świadkowie miłości, mówmy o Bogu, który jest miłością miłosierną. Mówmy o Bogu, który kocha ludzi, nawet tych, którzy na Jego miłość już nie zasługują. Mówmy o Bogu, który kocha wszystkich miłością przebaczającą i cierpliwą. Nich nikt nie lęka się tej miłości! Niech nikt nie lęka się Boga!

Jako świadkowie miłości, mówmy o niej nie tylko słowami, ale przede wszystkim życiem i czynami. Miłujmy się wzajemnie, jak Jezus nas miłuje. On, mistrz nasz i nauczyciel chce, abyśmy nikogo nie pomijali w miłości, nawet wrogów. „Miłujcie nieprzyjaciół waszych i dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”.

Jaka jest nasza miłość? Na pewno ciągle musimy się jej uczyć od Jezusa. Trochę już jej się nauczyliśmy. Wszak umiemy pospieszyć ludziom z pomocą, kiedy dotknie ich nieszczęście, kataklizm, klęska.

Jest wielu wspaniałych ludzi, którzy codziennie umieją dostrzegać w innych ludzką biedę i potrzeby. Pięknym przejawem miłości jest dzielenie się z innymi teraz na święta, tym, co posiadamy, doświadczając prawdy, że więcej jest radości w dawaniu, niż w braniu (por. Dz 20,35).

Jezus chce, żeby Jego miłość znamionowała naszą postawę i nasze wzajemne relacje. Abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem (J 13,34).

III. Gest umycia nóg

To swoje przykazanie miłości Jezus potwierdził w Wielki Czwartek gestem niezwykle mocnym i wymownym – gestem umycia nóg Apostołom: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?... Jeżeli Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem nogi umywać. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem” (J 13,14-15).

Za chwilę w liturgii uobecnimy Jezusowy gest umycia nóg. Niech mu towarzyszy w nas głęboka zaduma i pragnienie przemiany. Człowieczeństwo w drugim człowieku jest wielkością, przed którą się klęka. Trzeba z szacunkiem odnosić się do każdego człowieka, trzeba umieć przebaczyć, trzeba być gotowym pomóc drugiemu, trzeba każdego objąć miłością na wzór Jezusa, który umiłował nas do końca.