Homilia
wygłoszona przez ks. Abpa Stanisława Szymeckiego w katedrze w Katowicach
w czasie uroczystości pogrzebowych
J.E. Ks. Bpa Ignacego Jeża
19. 10. 2007 r.
Błogosławieni pokój czyniący, błogosławieni radosnego serca!
1. W czerwcu tegoż roku obchodziliśmy w sąsiednim kościele p.w. świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach jubileusz 70-lecia święceń kapłańskich ks. bpa Ignacego Jeża, w kościele jego kapłańskich prymicji. Ks. Biskup Ignacy prosił mnie wtedy, bym wygłosił homilię o kapłaństwie. Były to uroczystości bardzo radosne. Sam ks. Biskup na zakończenie Mszy św. przemawiał ze swadą i humorem i – jak zwykle – kapłańskim sercem.
Po czterech miesiącach od tamtej podniosłej uroczystości, gromadzimy się w Katedrze Chrystusa Króla by pożegnać ze smutkiem i bólem biskupa, ojca, przyjaciela…
Pożegnanie w Katedrze Katowickiej ma swoje szczególne znaczenie. Ks. Bp Ignacy Jeż, Ślązak z wyboru, był kapłanem Kościoła Katowickiego. Należało tu w tej Katedrze stanąć przy jego trumnie i otoczyć modlitwą wdzięczności.
Ks. abp Damian Zimoń prosił mnie, bym i teraz wygłosił Słowo Boże. Czynię to w duchu braterskiej przyjaźni, powtarzając obszerniejsze fragmenty tamtej jubileuszowej homilii.
Przygotowywał nas ks. Biskup na chwilę odejścia, kiedy wiele razy powtarzał:
„od czasu obozu w Dachau każdy dzień jest mi podarowany”. Każdy dzień! Każdy piękny dzień, upiększany dzień po dniu świętością kapłańskiego życia.
W 93 roku życia, ks. Biskup Ignacy, nasz brat i przyjaciel, odszedł do Pana. Swoje ziemskie pielgrzymowanie zakończył w Rzymie, w Wiecznym Mieście. Przedziwnym zrządzeniem Boskiej Opatrzności z ziemskiego Wiecznego Miasta bp Ignacy przeniósł się do wieczności, do niebieskiego Jeruzalem, do domu Ojca.
Cztery miesiące temu z okazji Jubileuszu śpiewaliśmy radosne Magnificat, w którym wyrażaliśmy wdzięczność za ogrom miłosierdzia Bożego, za Bożą Opatrzność, w którą bp Ignacy najmocniej wierzył, za długie lata życia i posługiwania kapłańskiego, za wiarę i przyjaźń z Bogiem.
W Opatrzność Bożą ks. Biskup wierzył niezachwianie, od pierwszych lat swojego życia. Przypominaliśmy wtedy słowa psalmu przyjaźni i zawierzenia, który należy do tradycyjnych modlitw polskiego ludu:
„Kto się w opiekę odda Panu swemu, a całym sercem szczerze ufa Jemu, śmiele rzec może: mam obrońcę Boga, nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga”. „Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie; osłonię go, bo uznał moje imię. Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham i będę z nim w utrapieniu, wyzwolę go i sławą obdarzę. Nasycę go długim życiem i ukażę mu moje zbawienie" (Ps 91,14-16).
Bp Ignacy Jeż to radosne Magnificat śpiewa już w niebie wraz z wszystkimi świętymi na wieki.
Z zapartym tchem czytamy niezwykłą publikację p.t. „Przygody z Opatrznością”. Powtarzają się w niej zdania pełne wiary: „była w tym jakaś zagadka”, pisze ks. Biskup, „to miało głęboki sens”!
A co powiemy dziś? Jakaż to zagadka i jaki to sens, powtarzamy słowa Biskupa Ignacego? I chylimy głowy przed tajemnicami Bożej Opatrzności.
Zacytuję opis wydarzenia, które dla dwunastoletniego chłopca było ogromnym przeżyciem i poniekąd poukładało w nim już wtedy teologię Opatrzności Bożej. Znane wydarzenie. Trzeba je przypomnieć.
Wyleciało na jego oczach dziecko z trackiego piętra, chcą złapać piłkę, która mu uciekła z rąk. Przerażenie, krzyk! Ksiądz Biskup opowiada: „W tym momencie z podwórza na ulicę wyszedł niezbyt zorientowany w tym, co się dzieje, „szmaciorz". Była to wówczas postać popularna na Śląsku, stary człowiek, który chodził z wielkim workiem na plecach i zbierał szmaty. A ludzie, jeśli jakieś w domu mieli, odkładali je i gdy się w pobliżu ich domu zjawił, oddawali. Szmaciorz szedł z workiem do wózka, który zostawił przy trotuarze. W chwili gdy wychodził z bramy, nagle coś wpadło mu do worka. On stanął, zdjął worek - i wyciągnął dziecko, które krzyczało przerażone, ale całe i zdrowe”.
Ks. Biskup konkluduje swoje opowiadanie aktem wiary: czytamy: „Pan Bóg zrobił tak, żeby ten chłopak /Ignacy, przyszły kapłan i biskup/ sobie to zapamiętał na całe życie. Do dziś dnia wiem, że nie ma w życiu przypadków ani ślepych zbiegów okoliczności, tylko każdym naszym krokiem w każdej chwili dnia kieruje Pan Bóg. Jestem głęboko o tym przekonany”. I dodaje: „To miało głęboki sens. Nawet podświadomie czułem, że, cokolwiek by się działo, zawsze wszystko skończy się w worku Pana Boga”.
2. Dobry Bóg przygotowywał w ten sposób dla młodego chłopca czas zwiastowania, czas Bożych wezwań, czas stawiania Bogu pytań. „Dlaczego ja?” Był to czas powołania do kapłaństwa. Jak w Nazarecie, kiedy Maryja stanęła wobec niezrozumiałego wezwania. Stawiała wtedy pełne lęku pytania: „Jak się to stanie?” To pytanie jednak było pełnym zawierzeniem i otwarciem całej jej egzystencji na Wolę Bożą. „Duch Święty zstąpi”. ”Oto ja Służebnica Pańska, niech mi się stanie według Słowa Twego”.
Podobnie Duch Święty ogarnął duszę młodego Ignacego, przed którym otwierały się nowe przestrzenie wiary. Sprawdziły się w jakiś sposób słowa proroka Izajasza: „I usłyszałem głos Pana mówiącego: Kogo mam posłać? Kto by nam poszedł? Odpowiedziałem: Oto jestem, poślij mnie” (Iz 6, 8).
Oto ja! Taka była pełna wiary odpowiedź w dniu święceń, 70 lat temu. Oto jestem, poślij mnie. Zwiastowanie się spełniło. Otwierała się perspektywa radosnej pracy dla Boga i dla Kościoła. Zaczął się czas posłannictwa, które – gdy wybuchła wojna i zaczęła się okupacja – przybrało nową twarz. Czas trudny dla młodego kapłana, który całą swoją egzystencję oddał Bogu i ludziom.
Nikt się jednak nie spodziewał, że tak szybko spełni się proroctwo Symeona, który jakby nazajutrz radosnego „Niech mi się stanie według słowa twego” zapowiedział miecz, który przeszyje duszę .
3. Jakim językiem przemawiał wtedy Bóg do młodego kapłana, przed którym tak szybko otwarła się przestrzeń krzyża? Czy nie wracało pytanie: Co to ma znaczyć? Czy odpowiedź już wtedy była tak dojrzała, że krzyż stał się nową wielką szkołą. Krzyż ten nie oznaczał jakiegoś zejścia z drogi, jakiegoś okrążenia, jakiejś bariery i przeszkody w dążeniu do celu i wypełnianiu kapłańskiego posłannictwa.
Droga do Boga jest zawsze prosta. Czasem może się wydawać zawiła, kręta. Jej bieg przybiera różne kształty, tak jak bieg rzeki, której wody torują sobie drogę wśród wzniesień i pagórków, by dotrzeć do wielkiego morza.
Mimo różnych zakrętów i przeszkód czasem bardzo bolesnych - droga do Boga jest zawsze prosta. Tak Bóg układa życie, na wzór długiej liny zawieszonej gdzieś wysoko w górze - w niebie ... Na dole porusza się w lewo, w prawo. A jednak zawsze napięta prowadzi prosto do miejsca jej zamocowania. Tak odczytywaliśmy powołanie bpa Ignacego. Jego droga do Boga była zawsze prosta.
Życie ks. Biskupa Bóg - na mocy powołania – zamocował we własnym sercu. Na zawsze! Sam Chrystus dokonał tego, On, który nie tylko towarzyszy w drodze - ale jest Drogą ...
Czas krzyża był niezwykłą drogą. Ludzie żyli w świecie utkanym złem.
„Misterium pietatis”, którym obdarzył go Bóg przez sakrament kapłaństwa, przerośnięte zostało trudnym „misterium iniquitatis”. Była to jakby nowa szkoła, nowe seminarium. Szkoła i seminarium miłości nieprzyjaciół. Zasiew tego czasu owocował obficie.
Z publikacji p.t. Świadek historii wynotowałem następujące, znamienne zdanie:
„Mówiliśmy o Nim: Ocalony. Jako młody ksiądz poznał dobitnie, że sprawa, której poświęciło się życie, może nagle zażądać życia. Swoim obozowym współbraciom kuszonym przez rozpacz dawał nadzieję, a patrzeniu w otchłań przeciwstawiał szukanie wyjścia, l to właśnie On, więzień hitlerowskiego obozu koncentracyjnego, jako jeden z pierwszych wyciągnął ręce do Niemców w geście pojednania i przebaczenia”.
Po święceniach pracował jako wikary w Hajdukach Wielkich (Chorzów-Batory).
Jego proboszczem był ks. Józef Czempiel, wielki patriota i działacz trzeźwościowy na Śląsku, o którym bp Jeż mówił, że był jego wzorem duszpasterza. Gdy po aresztowaniu przez Niemców i uwięzieniu w obozie koncentracyjnym w 1942 r. nadeszła wiadomość o śmierci ks. Czmpiela (dziś błogosławionego w gronie 108 męczenników II wojny światowej), młody wikary nie mógł nie odprawić Mszy za jego duszę. Został za to aresztowany przez gestapo i po krótkim pobycie w katowickim więzieniu przewieziony do obozu koncentracyjnego w Dachau.
Jakże wzruszające są dzieje aresztowania Biskupa i zamknięcia w obozie koncentracyjnym: Wrodzony optymizm pozwolił mu dostrzec pozytywne strony obozowego horroru. Gdy znalazł się w obozie, uznał, że przeżywa niezwykłą przygodę. W jednym z wywiadów opowiada, jak w drodze do Dachau spędził z grupą więźniów noc w więzieniu we Wrocławiu. Przez całą noc spowiadał tam polskich oficerów, którzy mieli wkrótce stanąć przed sądem specjalnym i nikt się nie łudził, że zostaną skazani na śmierć. Dla tej jednej nocy warto było znaleźć się w obozie - twierdził potem biskup. W Dachau poznał wielu księży - męczenników: bpa Michała Kozala, bł. Wincentego Frelichowskiego. Ocierając się codziennie o śmierć, organizował dla współwięźniów, zwłaszcza jeńców radzieckich, pomoc charytatywną i opiekę medyczną.
4. Po zakończonej wojnie ks. Ignacy wrócił do pracy duszpasterskiej w diecezji katowickiej. Bardzo barwnie opowiada w książce p.t. Świadek historii o nowej drodze i nowych zadaniach w szkolnictwie katolickim na Górnym Śląsku. Nowy rozdział w życiu ks. Ignacego nie był łatwy. Komplikowały go czasy, kiedy władze komunistyczne nie ułatwiały bynajmniej normalnej pracy. Stał się katechetą w gimnazjum św. Jacka, następnie pełniący obowiązki Dyrektora. Po przekształceniu Gimnazjum – na skutek dokuczliwych pociągnięć władz komunistycznych – w Niższe Seminarium Duchowne. Ks. Ignacemu powierza Biskup Katowicki odpowiedzialność za formację młodzieży. Świat młodych to ulubiony świat ks. Ignacego. Młodzież potrzebuje radości, uśmiechu, serca. Tak jak dzieci. Nic dziwnego, że właśnie z inicjatywy dzieci, ks, Biskup Ignacy został odznaczony „Orderem Uśmiechu”. Niezwykły charyzmat!
5. Dnia 20 IV 1960 r. ks. Ignacy Jeż wyniesiony został przez papieża Jana XXIII do godności biskupa tytularnego Albae Maritimae i ustanowiony sufraganem gnieźnieńskim z oddelegowaniem do posługi u boku biskupa Wilhelma Pluty w administraturze apostolskiej gorzowskiej. O nominacji powiadomił go prymas Stefan Wyszyński.
Ks. Ignacy Jeż miał wtedy niespełna 46 lat.
Otóż, po radosnym czasie zwiastowania i trudnym czasie krzyża dla nowo mianowanego biskupa zaczął się czas Ducha Świętego. W Wieczerniku święceń biskupich zstąpił Duch Święty jak na Apostołów w dzień Pięćdziesiątnicy. W dawniejszym ceremoniale święceń padały pod adresem kandydata do święceń mocne słowa: „Accipe Spiritum Sanctum ad robur!”. Obecnie biskup konsekrator wraz z innymi biskupami mówi do przyjmującego święcenia: „Teraz, Boże, wylej na tego wybranego pochodzącą od Ciebie moc Ducha Świętego, który włada i kieruje…Ad robur! Przyjmij pastorał, znak urzędu pasterskiego posługiwania i czuwaj nad całą owczarnią, nad którą Duch Święty ustanowił cię biskupem, abyś kierował Kościołem Bożym…”
Zaczął się czas Zesłania Ducha Świętego. Czas działania, czas budowania, czas czuwania…
„Niech będą przepasane biodra wasze, mówił Jezus do swoich uczniów, a w rękach waszych pochodnie niech płoną… Czuwajcie…” (por. Łk 12, 35-37).
Pochodnie wasze niech płoną!
Ks. Biskup Ignacy Jeż urodził 31 lipca, w dzień św. Ignacego, którego imię oznacza ogień. Ogień Ducha Świętego.
Czy rodzice ks. Biskupa, nadając imię Ignacego swojemu dziecku, przeczuwali ten płomień, który będzie się palił w sercu młodego kapłana, a następnie w sercu biskupa? Imię to stało się zawołaniem nowego biskupa: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, aby on już zapłonął” (Łk 12, 49). Dowcipni księża mówili o biskupie „podpalaczu”… Dodajmy: świętym podpalaczu.
Ks. Biskup miał w so0bie ogień Apostołów, i zawsze serce na dłoni. Serce w uśmiechu, w oczach. Serce w przyjacielskim odnoszeniu się do każdego człowieka. Wielkie serce! Płonął w nim ogień gorliwości dobrego pasterza. Ogień Ducha Świętego! Co prawda, by rządzić diecezją i podejmować trudne decyzje, trzeba było mieć silną rękę. Ta silna ręka u ks. Biskupa była nie po to, by karcić i rozkazywać, ale po to, by unieść na niej serce. A Serce ma swój ciężar gatunkowy.
Tkanką misterną tego serca była nieukrywana radość. Jej wyrazem były chyba radosne opowiadania, co sam Ojciec Święty Jan Paweł II podkreślał w swoich wspomnieniach: „Biskup Jeż jest obdarzony darem poczucia humoru, o czym między innymi świadczy umiejętność bawienia się swoim nazwiskiem” (Jan Paweł II, Wstańcie, chodźmy, s. 140).
Biskup radości, biskup uśmiechu, biskup miłosierdzia, przebaczanie i pojednania. Ks. Biskup pisał w swoich wspomnieniach o ocaleniu z obozu koncentracyjnego przeznaczonego w dniu wyzwolenia na całkowitą zagładę. Było to cudowne ocalenie. Ocaleni kapłani spotykają się co roku w sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, by za nie dziękować. Czy wtedy w chwili ocalenia, miało miejsce jakby nowe zwiastowanie, nowe wezwanie, aby budować nowy świat? Jak mówił Jan Paweł II: budować cywilizację miłości? Okrucieństwa obozowe nie zabiły nadziei! Nie zgasiły ognia.
I tak się stało.
Zaczęło się pasterzowanie: Praca wśród ludzi. Praca w olbrzymiej diecezji gorzowskiej jako biskup pomocniczy, i jako ordynariusz w nowej diecezji koszalińsko- kołobrzeskiej. Ogromna praca, jakby uprawianie ugorów. Praca także i mocne zaangażowanie w ramach Konferencji Episkopatu Polski. A równocześnie liczne kontakty z episkopatami innych krajów., np. z Episkopatem Francji.
Przede wszystkim z Episkopatem w Niemczech i innymi instytucjami tego kraju, co miało służyć i ułatwić zbliżenie się do ludzi, którzy w czasie zawieruchy wojennej byli wrogami i prześladowcami. Ks. Biskup Ignacy zaskarbił sobie wielkie zasługi, o czym świadczą liczne i różne gesty uznania, tak ze strony przyjaciół, jak też ze strony sąsiadów z zachodu. Nie będę wymieniał różnych odznaczeń. Dotyczyły one owocnej posługi kapłańskiej i biskupiej zwłaszcza na ziemiach zachodnich i północnych oraz za okupionego cierpieniem świadectwa wiary i życia.
Wymienię jednak ostatnie wyróżnienia. Ksiądz Biskup został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Otrzymał to odznaczenie za wybitne zasługi na rzecz przemian w Polsce, za zaangażowanie w niesieniu pomocy ludziom potrzebującym oraz za działalność na rzecz współpracy polsko-niemieckiej.
Ks. Kardynał Józef Glemp, Prymas Polski, udekorował bpa Ignacego Jeża prymasowskim odznaczeniem „Ecclesiae Populoque Servitium Praestanti” (Zasłużony dla Kościoła i Narodu).
Ks. bp Ignacy poszedł do nieba na wieczny jubileusz i wieczne Magnificat.
Księże Biskupie Ignacy, dziękujemy Ci za wielkie bogactwa, którymi za życia nas obdarzyłeś. Nie odwracaj swych oczu od naszej biednej ziemi.
Odszedłeś do Pana w 29 rocznicę wyboru Jana Pawła II na Stolicę Apostolską. Możemy sobie wyobrazić, że Jan Paweł II chętnie odwiedza ziemię w każdą rocznicę i wraca do kaplicy Sykstyńskiej, gdzie miało miejsce wyniesienie na Stolice Apostolską. Jan Paweł II przyszedł po Ciebie, Księże Biskupie Ignacy, by Cię zaprowadzić do nieba. Jaki był dialog w drodze?
Biskupie Ignacy, mówił zapewne Jan Paweł II, tyle razy potrafiłeś rozradować moje serce, szczególnie w tedy gdy zasiadaliśmy do wspólnego stołu w Apartamentach na Watykanie. Tyle wnosiłeś radości! Zabieram Cię do radości, która nie ma końca, zabieram Cię do raju!