In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Biblioteka św. Józefa

Ks. Andrzej Latoń

Ze Świętym Józefem
w oczekiwaniu na Paschę (II)

Rozważania w oparciu o książkę D. Foucher, Józef z Nazaretu, nasz ojciec, Kalisz 2002

Napisaliśmy w ostatnim numerze, że Wielki Post jest dobrym czasem na uzdrawianie relacji. Po grzechu pierworodnym człowiek nie potrafi naprawdę kochać, dlatego zadajemy sobie rany wzajemnie. Ale właśnie Chrystus przez krzyż i zmartwychwstanie chce nam ofiarować możliwość nowego życia. Święta Rodzina, która pierwsza przyjęła Jezusa do swojego domu, jest dla nas wzorem.

Kontynuując nasze rozważania o tym, co objawia nam życie św. Józefa, widzimy, że prawdziwy ojciec jest również tym, który potrafi opuścić swoje dziecko, nie w sensie negatywnym, lecz pozytywnie i progresywnie, aby pozwolić dziecku stać się sobą, nie przytłaczając go; pozwolić mu mówić „ja” samemu i w wolności. Józef staje się więc wzorowym wychowawcą. To on, bez wątpienia, w Betlejem wypełnił symboliczny i wyzwalający gest odcięcia pępowiny. To on, zawsze z Maryją, złączony nierozdzielnie, niósł Jezusa do świątyni, aby Go obrzezać i nadać Mu imię ósmego dnia po narodzeniu.

Relacja do Jezusa

To on, po czterdziestu dniach, ofiarował Go swojemu Ojcu, aby wypełnić Prawo w geście „oddania wszystkiego”, ogołocenia i całkowitej wdzięczności. To on będzie Go regularnie zabierał na modlitwy do synagogi co szabat, dając Mu przykład praktyki religijnej, tak jak dzisiaj, każdy świadomy odpowiedzialności ojciec prowadzi swoje dziecko do chrztu, towarzyszy mu przy jego pierwszej Komunii św. i każdej niedzieli w Eucharystii. To również on będzie trzy dni szukał swojego Syna odnajdując Go w domu Jego Ojca; staje się on w ten sposób opiekunem wszystkich rodziców, którzy stracili swoje dzieci, czy to z powodu odejścia daleko jak marnotrawny syn, czy też z powodu odejścia z tej ziemi do domu Ojca, aby przygotowywać im miejsce. W Wielkim Poście, ze Świętym Józefem, można te bolesne chwile zrozumieć inaczej.

W końcu, ogołocony z wszelkiej władzy, która by mogła być zaborcza, Józef umierając oddaje całe swoje dziedzictwo w ręce swojego Syna: swój dom, swoją pracownię, swoje narzędzia, Maryję - swoją małżonkę. Rzeczywiście, w tym wyjątkowym momencie, przyszła dla niego godzina przejścia z tego świata do jedynego Ojca, godzina doskonałego upodobnienia się do Niego, w miłości do końca. Taki jest koniec każdego ojcostwa, to znaczy - jego cel i spełnienie.

Można sobie wyobrazić głos Boga, który musiał napełnić radością serce Józefa: Wszystko co uczyniłeś mojemu Dziecku na ziemi, mnie uczyniłeś (por. Mt 25, 40). Dobrze, sługo dobry i wierny, byłeś wierny w małych rzeczach - podając na przykład kubek wody mojemu Synowi gdy był spragniony - postawię cię nad całością moich dóbr. Wejdź do radości twojego Pana (por. Mt 25, 21). Każdy rodzic będzie zapytany o każde poczęte dziecko, które powołał do życia Ojciec w Niebie.

Relacja do Maryi

Po przyjrzeniu się Józefowi w jego relacji ojcowskiej do Jezusa, przejdźmy do jego relacji do Maryi. Jeżeli dziecko jest darem Boga, to tak samo jest w przypadku współmałżonka, który powinien być uważany za łaskę przychodzącą z nieba.

Dlatego nigdy za wiele przypominania o istotnej ważności wiary, relacji do Boga w tworzeniu miłości ludzkiej. Przed połączeniem się jedni z drugimi, przede wszystkim jesteśmy złączeni z Bogiem, gdyż to On stworzył nas na początku, jednych i drugich. Dlatego też, narzeczeni zanim zamieszkają razem, powinni, jak Józef, wejść w zamyślenie, to znaczy, w modlitwę w głębinach ich świadomości, by ich wybór był w pełni zgodny z wolą Boga: „Panie, wskaż mi, czy jestem przeznaczony dla życia w małżeństwie, postaw na mojej drodze tę osobę, którą powołałeś na ten świat i zarezerwowałeś, aby towarzyszyła mi w życiu. Ja nie wiem, Ty wiesz. Staję jako ubogi przed Tobą; spraw, abym się nie pomylił, gdyż bez Ciebie jestem nikim i nie mogę uczynić nic, co by było dobre i pożyteczne”.

Bóg na twoją prośbę nie odpowie przez głośniki, albo jak agencja matrymonialna, gdyż On nie obchodzi się z nami jak z marionetkami, On w pełni respektuje nasze wolności, ale ty możesz stworzyć najlepsze warunki, by przyjąć dar Boga, nie ulegając tylko swoim przejściowym kaprysom.

I oto pojawia się na horyzoncie ta druga osoba. W przeciwieństwie do zwierząt, które rzucają się na swoją zdobycz, aby ją pożreć, dwie osoby ludzkie dają sobie czas, aby się spotykać. Kontemplują się nawzajem, podziwiają, zanim staną się jedno. Dlatego, normalnie, narzeczeni żyją we wstrzemięźliwości ucząc się wzajemnego respektu zanim staną się dla siebie całkowitym darem: z ciałem, duszą i duchem. Umacniają fundamenty ich domu zanim w nim zamieszkają - pogłębiają w ten sposób pragnienie bycia razem. Czekają aż dojrzeje wolna decyzja obojga. Na wzór Józefa - podporządkowują się czasowi, który wyznacza Stwórca. Dla chrześcijan jest to sakrament małżeństwa. Słowo Boże, zawsze pierwsze, poprzedza i towarzyszy jako Skała, która jest mocnym, niewzruszonym oparciem dla wypowiedzianych sobie nawzajem słów mężczyzny i kobiety. I ponieważ razem, i z Bogiem stanowią odtąd już tylko jedno „tak”, będą mogli stać się jednym ciałem i „poznać się” w pełni, w sensie biblijnym tego słowa.

Dar cielesności następuje więc na końcu, aby ukoronować wzajemny dar z siebie dwojga osób. Nadeszła godzina, w której wszystko się wykonało - można by powiedzieć używając słów Jezusa odnoszących się do Jego śmierci i zmartwychwstania. On ofiarował się nieodwracalnie z ciałem i duszą w wigilię swojej męki, przed wypełnieniem nazajutrz swojej ofiary na krzyżu i wprowadzeniem definitywnie swojego człowieczeństwa, jak również i naszego, w tajemnicę nieskończonej miłości Trójcy Świętej. Stąd, w czasie ślubu, bardzo ważna jest Eucharystia i wspólna komunia w Ciele i Krwi Chrystusa.

Zatruty owoc

Żyjemy w świecie niecierpliwości, w którym młodzi często chcą mieć wszystko i natychmiast. Przedwczesne doświadczanie życia seksualnego jest znakiem, że w istocie chłopiec i dziewczyna uważają się mniej lub bardziej za bogów i decydują sami co jest dobre, a co złe. Liczy się tylko natychmiastowe zaspokojenie ich pożądania. Kosztują z drzewa poznania dobra i zła, nie zdając sobie sprawy, że owoc jest zatruty. Niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy, Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią, a on zjadł (Rdz 3, 6). Bóg zostaje potraktowany jak zakładnik, nie pytany o słowo, sprowadzony do roli niewolnika służącego żądaniom swojego stworzenia.

Każdy przypadek ma swoją specyfikę. Grzech nieczystości nie jest najcięższy, lecz pycha, która chciałaby obejść się bez Boga. Czyż profanując święty akt miłości, nie działa się tak, jakby Bóg nie istniał? „Jeżeli Bóg domu nie zbuduje, na próżno trudzą się ci, którzy go wznoszą” (Ps 127, 1). Czyż nie ma ryzyka, że małżeństwo zawali się podczas pierwszej burzy, bo zostało zbudowane na ruchomym piasku? Być może zbudowane tylko na ludzkich słowach, które się wypowiada, i z których się wycofuje bez zobowiązań?

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wzrost namiętności domaga się ciągle więcej i za wszelką cenę; stąd przemoc, kłamstwo, nazywanie miłością tego, co nią nie jest. To szaleństwo namiętności doprowadzi do degradacji zmysłowości, do przeżycia rozczarowania, do obrzydzenia. To bolesne rozczarowanie jest fatalne, gdyż tylko Bóg może wypełnić nasze nieskończone pragnienie kochania i bycia kochanym, podczas gdy kruche i ograniczone ciało nigdy nie ma dość satysfakcji. „Stworzyłeś nas dla siebie, Panie - pisze św. Augustyn - i niespokojne jest nasze serce póki nie spocznie w Tobie”. Uczucie zmysłowe nie ma innej przyszłości ludzkiej, jak tylko zniknięcie ze świadomości wraz ze śmiercią; a ciało nie może spodziewać się innych horyzontów, jak tylko powrót do prochu ziemi skąd wyszło.

Józefie, przyjdź nam z pomocą! Naucz nas dobrze oceniać czasy, naucz nas panować nad instynktami.

Dzisiaj przykład Józefa jest przywoływany przez Kościół, który wbrew wszystkiemu, podnosi bardzo wysoko poprzeczkę ideału, mimo, że często jest to wołanie na puszczy i ściąganie na siebie prześladowania: Szukajcie Królestwa Bożego, a reszta zostanie wam dodana w nadmiarze. Kościół nie przestaje kochać ludzi. Pomimo, że błądzą nie przestaje uczyć ich odpowiedzialności. Paradoksalnie, to ci, którzy głoszą najbardziej radykalnie orędzie ewangeliczne, mają, jak Jezus, najwięcej współczucia dla tych, którzy upadli, zapraszając ich do nadziei.