o. Aleksander Jacyniak
Ze świętym Józefem
na przełomie tysiącleci
Trudno jest mi określić, od kiedy moją uwagę zaczęła przykuwać postać Wielkiego Milczącego, potomka Dawida, ziemskiego ojca Jezusa, św. Józefa, który jest jedną z najbardziej niezwykłych i fascynujących postaci biblijnych i jednocześnie chrześcijańskim świętym, któremu Bóg zaproponował drogę jedyną i całkowicie niepowtarzalną. Poznawanie tej postaci rozpoczynało się we mnie i rozwijało powoli. Na pewno zbyt powoli.
To, co dziś pojawia się w mej pamięci, gdy myślę o pierwszych moich spotkaniach ze św. Józefem, to cztery freski znajdujące się w prezbiterium Sanktuarium Matki Bożej Świętolipskiej, czczonej jako Matka Jedności Chrześcijan. Pierwszy z nich przedstawia św. Józefa pouczanego podczas snu o Bożym macierzyństwie Maryi. Drugi przybliża scenę pokłonu pasterzy nowonarodzonemu Jezusowi. Trzeci - ofiarowanie malutkiego Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Czwarty natomiast - scenę ucieczki do Egiptu. Na każdym z tych wizerunków św. Józef jest jedną z głównych postaci. Ponieważ przez lata byłem w tej świątyni ministrantem, te freski były niejako bezpośrednimi towarzyszami mojej posługi przy ołtarzu. Po „zaprzyjaźnieniu się” z tymi obrazami zacząłem dostrzegać, że także w samym monumentalnym głównym ołtarzu, liczącym 19 metrów wysokości, jedna z figur przedstawia św. Józefa z Dzieciątkiem Jezus. Została ona umieszczona tuż obok cudownego wizerunku Matki Bożej Świętolipskiej.
Potem odnajdywałem św. Józefa w innych jeszcze punktach sanktuarium, np. w scenie przedstawiającej jego zaślubiny z Matką Najświętszą oraz w wizerunku przedstawiającym odnalezienie dwunastoletniego Jezusa w świątyni jerozolimskiej. Jemu poświęcony jest jeden z ołtarzy bocznych świątyni, w którym znajduje się obraz św. Józefa pędzla Marcina Altomonte. Również na zewnątrz kościoła można dostrzec świętego na jednej z czterech narożnych figur usytuowanych między świątynią a krużgankami, pośród rzeźb umieszczonych na jednej z dwu pięćdziesięciometrowej wysokości wież sanktuarium oraz wśród 44 figur protoplastów z genealogii Chrystusa, ustawionych na murze krużganków. Ta „wszechobecność” Józefa w sanktuarium, w cieniu którego wzrastałem przez pierwszych 19 lat mego życia oraz w którym nabierało kształtów moje powołanie kapłańskie i zakonne, była dla mnie klarownym znakiem: to musi być ważny święty.
W ten sposób powoli, a nieraz w biegu, nabierały kształtów i ewoluowały teksty, które znalazły się w niniejszym opracowaniu. Przekazując je do druku, co czynię głównie za namową innych, jestem całkowicie świadom, że refleksjom tym niezmiernie daleko jest do rzeczywistego zgłębienia ostatecznej prawdy o świętym, który stał się wspaniałym wzorem bycia kontemplatywnym w działaniu. Znając jego cichość i pokorę jestem przekonany, że wybaczy mi ograniczoność poniższych treści dotyczących jego osoby i niektórych aspektów jego życia, objętych w znacznym zakresie milczeniem Biblii. W dalszym ciągu jestem bowiem osobą raczkującą w zgłębianiu życia świętego, który skrył się za zasłoną milczenia i którego pokora i cichość przeniknęły także te fragmenty Biblii, które starają się nieco uchylić tej zasłony.