Jerzy Aleksander Splitt
Kalisia Nowa, nr 5, 27 maja 1996 r.
Zdjęcia: Daniel Dąbrowski
Rozwój kultu św. Józefa Kaliskiego
Święty Józef jest opiekunem rodzin chrześcijańskich, małżonków, ojców i sierot. Jest też patronem rozlicznych spraw polecanych Jego opiece oraz wszystkich ludzi pracy (w tym dodatkowo kilku odrębnych grup zawodowych - np. rzemieślników, drwali i cieśli). Jest wreszcie - od 8 grudnia 1970 r. - patronem Kościoła. Nie można jednak zapomnieć, że jest On również patronem wielu diecezji, w tym i naszej, kaliskiej (powołanej do życia 1992 r.) oraz opiekunem szeregu miast. W przypadku Kalisza już w 1756r. jego ówczesne władze, wobec zagrażającej mu groźnej epidemii oddały je pod opiekę św. Józefa, a na ufundowanej wówczas plakietce wotywnej, zawieszonej przy obrazie, zamieściły następujący napis:
"Zbawcy mniemany Ojcze,
wszech przygód Patronie,
Bóg Syna i świat cały Twej oddał obronie,
Miasto Kalisz pod Twoją Opiekę się daje,
Niech Cię w powietrzu pierwszym Patronem doznaje"
Związki Kalisza ze św. Józefem są jednak znacznie większe. Tu bowiem znajduje się jedno z nielicznych na świecie Sanktuariów Świętojózefowych, posiadające pierwszy ukoronowany Jego wizerunek.
Dzieje tego Sanktuarium sięgają swymi początkami co najmniej połowy XVII stulecia, a zatem liczą sobie minimum 325 lat. Istnieją jednak pewne wielce prawdopodobne dane, że "narodziny" przesunąć należy nieco wstecz - do 2 lub 3 dekady tegoż stulecia. Z informacji tych wynika, że w 1 połowie XVII wieku, a bez jakichkolwiek cienia wątpliwości przed 1673 r., ówczesny kościół kolegiacki p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (popularnie zwany przez kaliszan kolegiatą lub kościołem św. Józefa) wzbogacił się o nowy obraz - obraz Świętej Rodziny. Umieszczony on został w specjalnie dlań zbudowanym ołtarzu, ustawionym przy jednym z filarów północno-zachodniej ściany tej świątyni, po lewej - patrząc od wejścia - stronie prezbiterium. Dawniej stał tu stary, pamiętający jeszcze średniowieczne czasy ołtarz św. Apostołów. W XVII w. Był on jednak już znacznie zniszczony, a nawet częściowo rozebrany, i w związku z tym na jego miejscu stanął nowy, okazały ołtarz, w którym umieszczony został obraz Świętej Rodziny. Fundatorem obrazu oraz ołtarza był nieznany z imienia mieszkaniec wsi Szulec, Stobienia, pełniący niegdyś funkcję jej sołtysa, a zarazem i zarządcy tamtejszego majątku.
Interesujący nas obraz namalowany jest na płótnie, posiada duże rozmiary (1,5 x 2,5 m) i z uwagi na swoją treść, z pewnością już od chwili swego powstania budził głębokie refleksje i przeżycia religijne. Przedstawia on bowiem Świętą Rodzinę, której harmonijnie ustawione postacie umieszczone są na tle panoramy typowego polskiego miasta - z licznymi wieżami kościelnymi, murem obronnym, rzeką i bogata roślinnością. Nad postaciami unosi się gołębica symbolizująca Ducha Świętego i Bóg Ojciec z szeroko rozpostartymi ramionami oraz napis: "Idźcie do Józefa". Jak należy się domyślać, na obrazie tym umieszczono scenę powrotu dwunastoletniego Jezusa z Matka Boską i Świętym Józefem z Jerozolimy do Nazaretu, wkrótce po Jego odnalezieniu w świątyni. Dla początku oraz dalszych dziejów Sanktuarium św. Józefa bardzo ważne, a jednocześnie i niezwykle interesujące, są okoliczności, w jakich obraz ten powstał. Przedstawię je przytaczając dość obszerny fragment relacji ks. Józefa Świtalskiego, członka kapituły kaliskiej przez wiele lat pracującego w miejscowej kolegiacie (1 połowa XVIII w.), opublikowanej przez ks. Stanisława Józefa Kłossowskiego (kustosz Sanktuarium z lat 1771-1798) w jego książce wydanej w Kaliszu w 1788 r. p.t. "Cuda y łaski za przyczyną y wzywaniem ... Józefa Świętego przy obrazie tegoż Świętego patryarchy w Kollegiacie kaliskiey ... uczynione...". Z tego okazałego, prawie 550 stronicowego druku dowiadujemy się, że:
"... We wsi Solcu, do klucza Prymacyalnego Opatowieckiego, należącey, był człowiek [Stobienia] bardzo długo chorujący, iak paraliżem zrażony, ruszać się o swey mocy, bynajmniej nie mogący; gdy mu się, tak długo i domownikom naprzykrzaiąca sprzykrzyła choroba, prosił Boga o iuż życia zakończenie. Aż oto następuiącey nocy przyszedł do Niego, iakaś Sędziwa Osoba (którą on sądził bydź Świętym Józefem) i spoyrzawszy na niego wesoło rzekła: każ namalować obraz Józea Świętego, w którm po prawej stronie, niech będzie Nayświętsza Marya, na lewej, Nayczystrzy Jey Oblubieniec Józef Święty, między Niemi Dziecina Jezus, od Oboyga, za Rączki prowadzony, nad Niemi Duch Przenajświętszy, w promieniach, a nad temi wszystkiemi Bóg Oyciec, rozszerzone Ręce mayący, z napisem z Ust Tego wychodzącymi : Idźcie do Józefa. Odday ten Obraz do Kollegiaty Kaliskiey, a zupełnie zdrów zostaniesz...". Gdy namalowany i poświęcony obraz Stobienia "... obaczył i pocałowałm, zaraz w tym punkcie z podziwieniem wszystkich, zupełnie tak został ozdrowiony, iak gdyby nigdy nie chorował. Ten tedy Obraz, przy którym, tak wielkiego Cudu od Boga doznał uzdrowiony tu do tey Kollegiaty oddał...".
Wieść o tym wydarzeniu szybko rozeszła się po okolicy, a w miarę upływu czasu zaczęła docierać znacznie dalej. Z dnia na dzień coraz więcej osób przybywało do kaliskiej kolegiaty prosić św. Józefa o wstawiennictwo u Boga w różnych sprawach. Najczęściej chodziło oczywiście o powrót do zdrowia, ale były także i inne prośby. Wszyscy zwracający się do Świętego o pomoc oczekiwane łaski otrzymywali, a w dowód wdzięczności fundowali różnego rodzaju wota, które zawieszane były przy obrazie. Pierwszą - nie licząc oczywiście wspomnianego wyżej fundatora - zanotowaną w źródłach niezwykłą łaskę otrzymał w 1673 r. Stanisław Bartochowski, dziedzic Błaszek, który w podziękowaniu ofiarował swój dom w Kaliszu na szerzenie kultu św. Józefa oraz na przyozdobienie obrazu.
Z biegiem lat w pełni udokumentowanych łask i cudów otrzymanych za wstawiennictwem św. Józefa w kaliskim obrazie Świętej Rodziny przybywało. Zwłaszcza w 1751 r., ogłoszonym przez papieża Benedykta XIV jako rok powszechnego jubileuszu tego Świętego, liczba otrzymanych nadzwyczajnych łask była szczególnie duża (m. in. uzdrowionych zostało z ciężkiej choroby zakaźnej kilkuset mieszkańców Koźminka), w efekcie czego arcybiskup gnieźnieński Władysław Łubieński w 1764 r. polecił kapitule kaliskiej odprawianie przed tym obrazem uroczystych nabożeństw.
Dwa lata później ówczesny kustosz Sanktuarium, wspomniany już ks. S. J. Kłossowski, wystąpił do tegoż arcybiskupa z prośbą o przysłanie do Kalisza specjalnej komisji w celu zbadania 70 relacji o cudach i łaskach uczynionych za przyczyną św. Józefa. Na podstawie prac tej komisji oraz późniejszego orzeczenia Sądu Prymasowskiego, arcybiskup ten 8 czerwca 1767 r. wydał dekret uznający obraz św. Józefa Kaliskiego za "imago gratiosa" - "łaskami słynący". Rok później ks. S. J. Kłossowski wystąpił ponownie, do kolejnego arcybiskupa gnieźnieńskiego Gabriela Jana Podoskiego, o zbadanie 27 dalszych relacji, spośród których Sąd Prymasowski, w sierpniu 1769 r., 18 rozpoznał jako łaski nadzwyczajne, a 9 jako cuda. Dzięki powyższym ustaleniom arcybiskup ten w 1770 r. uznał kaliski obraz za "imago miraculosa", czyli "cudowny". Kilka lat później w tej sprawie wypowiedzieli się także teologowie watykańscy, którzy po zapoznaniu się z przesłanymi do Rzymu materiałami potwierdzili cudowność tego obrazu. Ich orzeczenie zatwierdził ówczesny papież Pius VI i 31 maja 1783 r. - na prośbę prymasa Antoniego Kazimierza Ostrowskiego - dokonał w "Wiecznym mieście" koronacji kopii kaliskiego obrazu Świętej Rodziny oraz zezwolił na jej przeprowadzenie w miejscowym Sanktuarium. Niestety, wydarzenia polityczne owych lat, a przede wszystkim zawalenie się znacznej części świątyni p. w. Wniebowzięcia NMP uniemożliwiły jej dokonanie w Kaliszu Kościół przy wielkiej ofiarności wiernych i dużym zaangażowaniu ks. S. J. Kłossowskiego wkrótce został odbudowany (w latach 1783-1972). W czasie tych prac świątynia otrzymała inny niż miała pierwotnie, kształt architektoniczny. Wydłużono ją o jedno przęsło, zaopatrzono w wysoka wieżę zakończoną barokowym hełmem oraz wzbogacono o kwadratową kaplicę (wewnątrz ośmioboczna) dostawioną obok prezbiterium, na przedłużeniu nawy południowo-wschodniej. Kaplicę tę wzniesiono specjalnie dla umieszczenia w niej ołtarza z obrazem Świętej Rodziny i od tego czasu wizerunek Świętego Józefa Kaliskiego tam się znajduje. Koronacja obrazu odbyła się w Kaliszu dopiero w maju 1796 r., z trzynastoletnim opóźnieniem (w stosunku do rzymskiej) spowodowanym, jak już wiemy, odbudową zniszczonej świątyni oraz wydarzeniami związanymi z II i III rozbiorem Polski. Miała bardzo uroczysty przebieg i została przygotowana niezwykle pieczołowicie przez wspomnianego już kilkakrotnie ks. S. J. Kłossowskiego - gorącego jej orędownika, fundatora srebrnych sukienek i jednocześnie osobę, która odegrała niebagatelną rolę w dziejach kaliskiego Sanktuarium oraz w rozwoju kultu św. Józefa na naszych ziemiach. Do jej zorganizowania włączyła się także cała kaliska kapituła kolegiacka, która wydała nawet specjalną odezwę informującą o przygotowywanej uroczystości. Czytamy w niej m. in.: "...Podaje się do wiadomości wszystkim wiernym Chrystusowym że w Zielone Świątki 1796 r. odprawiać będzie najuroczystrza koronacja cudownego obrazu Najświętszych: Jezusa, Maryi i Józefa. Ażeby wszyscy mogli stać sie uczestnikami, oznajmuje się, że to najosobliwsze nabożeństwo będzie się odprawiało przez 8 dni z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, 2 procesjami, 2 kazaniami, z odpustem zupełnym na te 8 dni przez Ojca Świętego pozwolonym...". Samego aktu koronacji - złotymi koronami wysadzanymi drogocennymi kamieniami, ufundowanymi prze księcia Jędzrzeja Ogińskiego, wojewodę trockiego - dokonał Sublegat Apostolski, ówczesny sufragan gnieźnieński, biskup Michał Kościesza-Kosmowski.
W późniejszych latach liczba osób przybywających do Świętego Józefa Kaliskiego bądź to indywidualnie, bądź też coraz popularniejszych i liczniejszych pielgrzymkach stale rosła, a o wyproszonych łaskach świadczyły wybitnie wota (sięgające pod koniec XVIII w. tysiąca sztuk) ofiarowywane nie tylko przez pojedyncze osoby, ale także przez całe rodziny, parafie, a nawet i miasta. Kult św. Józefa zakreślał coraz większe kręgi. Już w 1821 r. biskup diecezji kujawsko-kaliskiej (powołanej w 1818 r.) Józef Koźmian tytułował św. Józefa patronem podległej mu diecezji, co zatwierdzone zostało przez papieża. w 1879 r. Stuletni jubileusz koronacji cudownego obrazu Świętej Rodziny obchodzony był w Kaliszu na przełomie maja i czerwca 1896 r., ale już 16 stycznia tegoż roku, w osiemnastym roku swego pontyfikatu, papież Leon II wydał z tej okazji specjalne Breve, w którym czytamy m.in.: "...Dla powiększenia uczucia religijnego wiernych i zbawienia dusz, udzielamy ze skarbu łask kościelnych serdeczną miłością spowodowani (...) wszystkim wiernym Chrystusowym obojga płci, szczerze pokutującym, którzy by po odbyciu spowiedzi i przyjęciu Komunii św. z pobożnością zwiedzili kościół kolegiaty kaliskiej i znajdujący się w nim obraz Św. Józefa (...) w sobotę przed uroczystością Trójcy Św. bezpośrednio, lub któregokolwiek z ośmiu dni po niej następujących w roku bieżącym i tamże gorące zanieśli prośby do Boga o zgodę wśród władców chrześcijańskich, nawrócenie grzeszników, podwyższenie św. Matki Kościoła, udzielamy odpust zupełny i wszystkich grzechów odpuszczenie, który to odpust i za dusze wiernych Chrystusowych, zjednoczonych miłością z Bogiem, a z tego światła zeszłych, jako pomoc zaofiarowany być może...".
W ciągu tych dziewięciu "rocznicowych" dni prawie wszystkie kaliskie domy, balkony i okna udekorowane były licznymi kwiatami , dywanami, makatkami i różnego rodzaju obrazami religijnej treści, a także pojawiającymi się gdzieniegdzie świetlnymi iluminacjami. o przygotowaniach do stuletniego jubileuszu informowano mieszkańców miasta już od wiosny tegoż roku. Spośród osób bezpośrednio odpowiedzialnych za przebieg tych uroczystości wymienić należy przede wszystkim ks. kanoników: Płoszaja, Trojanowskiego i Baraszkiewicza, ks. prałatów: Kobylińskiego, Orzechowskiego, Jankowskiego, Jabłkowskiego, Szafnickiego i Szulca oraz dwóch wikariuszy kolegiackich - Ciesielskiego i Skowronka. Pierwotnie planowano je na okres od Zielonych Świąt, przypadających w owym roku 23 maja, aż do 31 dnia tegoż miesiąca włącznie. Niestety z przyczyn niezależnych od organizatorów termin ten uległ niewielkiemu przesunięciu - obchody trwały od wigilii Święta Świętej Trójcy (tj. od soboty 30 maja) do 7 czerwca 1896 r.
Jak wyżej wspomniano, uroczystości jubileuszowe rozpoczęły 30 maja o godz. 14, trzydziesto minutowym biciem we wszystkie kaliskie dzwony. Nieco później z miejscowych świątyń wyruszyły do kościoła p.w. św. Mikołaja uroczyste procesje, które - już połączone - o godzinie 16 udały się do kaliskiej kolegiaty. Świadek tych wydarzeń procesję tą opisał na łamach "Gazety Kaliskiej" w następujący sposób: "...na przedzie postępowały chorągwie i feretrony, otoczone bractwami z jarzącem światłem, dalej liczne duchowieństwo, kanonicy kapitularni, katedralni, wreszcie Najdostojniejszy Pasterz [ks.bp Kazimierz Bereśniewicz], a obok niego postępował ks. kanonik Jankowski niosąc na poduszce jedwabnej Breve Papieskie. Niezliczone tłumy postępowały i okalały procesję (...). Procesja postępowała ulicami: Kanonicką, Rynkiem, Marjańską i placem Ś-go Józefa, a jak wielkim był orszak, można sobie wyobrazić, gdy zaznaczymy, iż początek wchodził w tym samym czasie do kapituły [tj. kościoła p.w. Wniebowzięcia NMP], gdy breve wynoszono z kościoła Ś-go Mikołaja..." Po jego odczytaniu i krótkim przedstawieniu historii obrazu św. Józefa Kaliskiego odbyła się pierwsza "jubileuszowa" Msza św. Tego też dnia przybył do miasta ks. biskup sufragan Henryk Dołłęga-Kossowski, który pozostał w nim do końca uroczystości; ordynariusz diecezji wyjechał w czwartym dniu kaliskiego "jubileuszu".
Na rozpoczęcie uroczystości setnej rocznicy koronacji obrazu św. Józefa do Kalisza dotarły liczne pielgrzymki złożone łącznie z ok. 30 tysięcy osób. Później ich ilość oraz liczebność - ze zrozumiałych względów - zmalała, ale w święto Bożego Ciała oraz na za kończenie jubileuszu ponownie wzrosła, osiągając w te dni ok. 15 tysięcy osób. Łącznie przybyło 58 pielgrzymek z różnych niekiedy bardzo odległych miejscowości - np. z Sieradza, Konina, Pyzdr, Bolesławca, Pabianic, czy też Chodecza pod Włocławkiem. Według orientacyjnych obliczeń wynika, że w owych dniach w Kaliszu gościło co najmniej 80 tysięcy osób. Całość obchodów jubileuszu zakończyła się wieczorną procesją (ulicami: Warszawską, Rynkiem, Mariańską), podczas której ks. bp Kossowski udzielił wszystkim zgromadzonym swego pasterskiego błogosławienia.
Od owych wydarzeń upłynęło kolejne sto lat, w ciągu których kult św. Józefa znacznie się upowszechnił, a kaliskie Sanktuarium stało się znane nie tylko w naszym kraju, ale także poza jego granicami. Duży na to wpływ miały m.in. coroczne pielgrzymki (odbywające się od 1947r.) księży, byłych więźniów obozu koncentracyjnego w Dachau, którzy w ten sposób dziękują św. Józefowi za cudowne ocalenie - po wydaniu rozkazu wymordowania wszystkich więźniów, przebywający w nim liczni księża polecili cały obóz opiece św. Józefa i za jego przyczyną ratunek i wyzwolenie przyszły niespodziewanie. W dzisiejszych czasach kult św. Józefa nie słabnie. Wręcz przeciwnie. Z dnia na dzień rośnie rzesza jego czcicieli, co wyraźnie potwierdzają coraz częstsze i liczniejsze pielgrzymki przybywające do kaliskiego Sanktuarium.
Możemy zatem sądzić, że rozpoczynający się 15 maja tegoż roku jubileusz 200-lecia papieskiej koronacji obrazu Św. Józefa Kaliskiego będzie miał bardzo uroczysty i pełen wielu głębokich przeżyć religijnych przebieg. Obchody te potrwają od 14 maja przyszłego roku i zakończyć się mają planowaną wizytą Ojca Świętego w stolicy naszej diecezji - w Kaliszu. Z pewnością będzie ona wielkim wyróżnieniem dla nadprośniańskiego grodu, a dla jego mieszkańców wspaniałym i niezapomnianym wydarzeniem. Wydaje się zatem, że na progu tych uroczystości warto zastanowić się nad rolą i obecnością św. Józefa Kaliskiego w naszym życiu oraz nad Jego stałą, kilkuwiekową opieką nad miastem.