Kazanie o św. Józefie
Oblubieńcu Najświętszej Maryi Panny
Dwa rysy osoby św. Józefa
Homilia wygłoszona
w Narodowym Sanktuarium św. Józefa
(Pierwszy Czwartek miesiąca)
2 lipca 2020 r.
I. Głos mówiącego milczeniem
Ewangelie ukazując św. Józefa nie przekazują nam ani jednego słowa wypowiedzianego przez niego. Mimo to, poznajemy go jako człowieka heroicznej wiary, który w milczeniu wypowiada swoje „tak”: przyjmując i wypełniając zamysł Bożej woli. Św. Józef jest człowiekiem, który słucha Boga. Nawet w chwilach, które po ludzku wydają się być nie logiczne i nie mające sensu, w prawdziwej, wewnętrznej walce w swoim sercu pokornie konfrontuje swoje myśli z tym, co oznajmia mu Pan Bóg. Dlatego często określa się św. Józefa w teologii mianem człowieka, który tak naprawdę przemawiał czynami. Głos mówiącego milczeniem. Ewangelie mówią wyłącznie o tym, co św. Józef uczynił, a nie informują o tym, co powiedział. Dziś mamy nadmiar słów, przemówień, reklam. To wszystko nas zniewala i prowadzi do rozkojarzenia. Dlatego wzór człowieka, który nic nie mówi, ale swą postawą pokazuje wartość życia, jest dla nas bardzo wymowny. Oznacza to, aby mniej mówić, ale mieć właściwą postawę w życiu osobistym, rodzinnym, parafialnym, diecezjalnym, ojczyźnianym. W Litanii do św. Józefa mamy wypisane jego zasługi dla Kościoła i każdej rodziny. Święty Józef był zasłuchany w to, co mówił do niego Pan Bóg. To było przesłaniem jego życia. Św. Józef uczy nas milczenia. Ewangeliści nie odnotowali żadnego zdania wypowiedzianego przez św. Józefa. Być może chcieli nam powiedzieć o milczeniu Nazaretu: Św. papież Paweł VI tak o nim mówił: „Niech się odrodzi w nas szacunek dla milczenia, tej pięknej i niezastąpionej postawy ducha. Jakże jest nam ona konieczna w naszym współczesnym życiu, pełnym niepokoju i napięcia, wśród jego zamętu, zgiełku i wrzawy. O, milczenie Nazaretu, naucz nas skupienia i wejścia w siebie, otwarcia się na Boże natchnienia i słowa nauczycieli prawdy; naucz nas potrzeby i wartości przygotowania, studium, rozważania, osobistego życia wewnętrznego i modlitwy, której Bóg wysłuchuje w skrytości. Św. Józef jest mistrzem „szukania Boga we wszystkich rzeczach”.
Święty Józef uczy nas też owocnego słuchania Bożego Słowa. Tak bardzo był nasycony Słowem, że umiał je rozpoznać także we śnie. To Słowo wypełniało całe jego serce! Zanurzony był w tradycji Ojców, w jego uszach nieustannie brzmiało wezwanie: „Szemma Izrael”, słuchaj Izraelu! Dlatego uczy nas jak mamy być posłuszni Bożym natchnieniom. Pani Profesor Perkins nazwała św. Józefa „przykładem jak być posłusznym Bogu w trudnych czasach”.
Uczmy się od św. Józefa gotowości do wypełnienia trudnej woli Bożej, zaufania Bogu w ciszy swojego serca i wiary potwierdzonej nie słowem, ale czynem.
Święty Józefie, swoim milczeniem mówisz do nas, którzy tracimy tyle czasu na mało znaczącą gadaninę; swoją skromnością górujesz nad nami, ludźmi tak często zarozumiałymi; w swojej prostocie potrafisz pojąć najbardziej ukryte i głębokie tajemnice; pozostając w ukryciu, byłeś obecny w decydujących momentach historii człowieka”.
Mówią, że najgłośniej przemawia cisza. Tę ciszę niesie dziś rozkrzyczanemu światu św. Józef. Nadal uczy synów Bożych - milczenia.
II. Prawdziwy mężczyzna
Papież Franciszek w homilii inaugurującej jego pontyfikat z 19 marca 2013 r.: „W Ewangeliach św. Józef jawi się jako człowiek silny, mężny, pracujący, ale w jego charakterze pojawia się wielka wrażliwość, która nie jest cechą człowieka słabego, wręcz przeciwnie – oznacza siłę ducha i zdolność do zwrócenia uwagi, współczucia, prawdziwej otwartości na bliźniego, miłości. Nie powinniśmy się bać dobroci, czułości”.
Sensem ludzkiego życia nie jest wielość lat, lecz intensywność miłości (św. Józef potrafi kochać i pracować). Zapytajmy więc: czy święty Józef nie jest dzisiaj przykładem tego, jak kochać w sposób pełny i czysty? A kiedy można kochać w taki sposób? No właśnie, tylko wtedy, gdy z miłości zapominam o sobie, a bardziej skupiam się na dobru drugiej osoby. Prawdziwa miłość nigdy nie jest egoistyczna, ale udziela się obu stronom. Oddać wszystko drugiemu i pokochać go bardziej od siebie, to właśnie jest pełnia miłości.
Wywiad z Benedyktem XVI „Światłość świata” (s. 70): „Jak powiedział św. Augustyn: „Historia świata jest walką pomiędzy dwoma rodzajami miłości: miłością do siebie samego – aż do zniszczenia świata; i miłością do innych – aż do rezygnacji z siebie samego. Ta zawsze widoczna walka trwa także w naszych sercach”
Jeśli poeta powiedział: „Albowiem tylko wówczas Jestem, gdy jestem dobry. Gdy kocham. Oto jedyna miara mojego człowieczeństwa i istnienia” (R. Brandstaetter, „Psalm o trzcinie”) – to św. Józef mówi do nas tak zwyczajnie: „Tylko wówczas jesteś człowiekiem, gdy kochasz ofiarnie, miłością bezinteresowną i bezwarunkową – miłością agape.
Na zakończenie pracy formacyjnej w jednej ze wspólnot, obejrzeliśmy film (jeden z punktów programu) „Ludzie Boga” o trapistach zabitych przez islamistów w Algierii. Mnisi nie chcieli opuszczać muzułmańskich sąsiadów, którzy im ufali, których leczyli i dla których byli świadectwem chrześcijańskiego życia. Pozostali wbrew własnemu strachowi, w pełni świadomi tego, co może ich spotkać. Po obejrzeniu filmu jedna z uczestniczek (żona i matka) powiedziała: „Prawdziwi mężczyźni”. – Dobre! – pomyślałem. Kto, jeśli nie tacy faceci, zasługują na miano prawdziwych mężczyzn. Przykładając postawę trapistów do dzisiejszej rzeczywistości, to widzimy kontrast. Z jednej strony ludzie dojrzali, którzy stawiają czoła własnemu strachowi w imię tego co ważniejsze od życia. Z drugiej strony wieczne dzieciuchy, które za ważne uważają tylko własne życie. Pozują na rewolwerowców, póki nic nie grozi, zaś największe zagrożenie widzą w trwałych zobowiązaniach. Dopóki jest lekko i przyjemnie, zachowują się jak mężowie, a gdy przychodzą trudności albo trafi się lepsza oferta, przypominają sobie, że są „wolni”. A w kwestii podjęcia decyzji o zawarciu ślubu, panowie jakoś dziwnie spoglądają i pytają, ale po co się żenić? No choćby po to właśnie, żeby dzieci nie rodziły się poza małżeństwem. Żeby nie dorastały w poczuciu prowizorki, niepewne, czy tatuś nie znajdzie sobie ciekawszej pani, skoro mamusię uznał za niewartą ślubu. Żeby nie rosły w przekonaniu, że człowiek to towar i nawet najbliższą osobę można wymienić na nowy model. Żeby wiedziały, że miłość to wierność słowu, a nie czułe słówka bez pokrycia. Jakkolwiek jest to prawdziwy mężczyzna wygrywa przede wszystkim z sobą. Prawdziwy mężczyzna to student, który odrzuca ofertę mieszkania z dziewczyną. Prawdziwy mężczyzna to mąż, który latami trwa przy chorej żonie, to ojciec, wielkodusznie przyjmujący „nadplanowe” dzieci, to ksiądz wierny celibatowi, to pracownik narażający się szefowi w imię uczciwości. Krótko mówiąc, prawdziwy mężczyzna to ktoś, kto naśladuje Jezusa Chrystusa. Pan Jezus jest ideałem mężczyzny. Co trzeba czuć, żeby pocić się krwią, i jak mężnym trzeba być, żeby mimo tego powiedzieć: „Nie jak ja chcę, ale jak Ty”. Oto człowiek mężny. Mąż prawy. Prawdziwy mężczyzna nie musi być żonaty – musi kochać. Miłość to nie zawsze „tak” powiedziane drugiej osobie, ale zawsze „nie” powiedziane swojemu egoizmowi.
W czasach kryzysu małżeństwa, promocji genderyzmu, erotyzmu i egoizmu, św. Józef ukazuje ideał mocnego mężczyzny wiernego Bogu, Małżonce i ojcostwu. Nie wymądrza się, ale robi, co trzeba.
Wbrew słodkawym wizerunkom Św. Józef to bardzo mocny mężczyzna. Mocny nie w gębie, ale w czynie. Jego świętość rzuca potężne wyzwanie dominującym nurtom współczesnej kultury. Dlaczego? Bo genderowa i homoseksualna ideologia agresywnie neguje męskość i kobiecość jako podstawowe powołania. A św. Józef to mężczyzna z krwi i kości. Jego życiową karierą było, zgodne z Bożym wezwaniem, stanie u boku ukochanej kobiety i ojcowanie Jezusowi. Druga rzecz – jesteśmy dziś świadkami osłabienia rodziny. A św. Józef jest jej strażnikiem. On sam przeżył pokusę odejścia, ale z Bożą pomocą pokonał ją. Kolejna sprawa – kryzys ojcostwa. A św. Józef to wzór ojca. Promieniuje ojcostwem, w imieniu samego Boga Ojca. Wyśmiewa się dziś takie cnoty jak czystość, wierność, pracowitość (zaprzeczenie karierowiczostwa) czy pokora (zgoda na pozostawanie w cieniu osób ważniejszych). Św. Józef ze swoją wyjątkową relacją wobec Maryi, ze swoimi „miękkimi” cnotami, drażni i niepokoi, ale zarazem pociąga i inspiruje. Nie jest ani typem macho, ani zniewieściałym pantoflarzem. Dodajmy jeszcze, że św. Józef jest patronem ludzi ciężkiej pracy, a zarazem patronem modlitwy kontemplacyjnej, czyli jest ilustracją hasła: „Ora et labora”. Uznano go wreszcie za patrona śmierci, bo jak głosi tradycja, umierał w obecności Jezusa i Maryi. Ten ostatni patronat ma również posmak kontrkulturowy. Śmierć została odarta dziś z majestatu. Nurty eutanazyjne głoszą, że śmierć godna to taka bez bólu i na własne życzenie. A św. Józef patronuje sztuce mądrego, godnego człowieka umierania, w pojednaniu z Bogiem, z nadzieją, razem ze Zbawicielem. (….)
Biblijne słowo „tekton”, tłumaczone zwykle jako „cieśla”, może oznaczać także „budowniczego”. Czy zadaniem każdego mężczyzny nie jest bycie budowniczym domu? I nie chodzi o willę z basenem, ale o przestrzeń miłości, bezpieczeństwa, więzi, ochrony słabszych, która pozwala rosnąć człowiekowi. Pan Bóg nie chce rozbitych rodzin, samotnych matek bez ojców. Bóg chce, by dziecko wzrastało otoczone potrójną miłością: wzajemną miłością małżonków oraz miłością ojca i miłością matki.
Św. Józef jest wezwaniem do panowania nad pożądliwością. Ileż małżeństw cierpi z powodu braku ładu w sferze seksualnej. Nie zawsze chodzi o zdradę, ale także o przedmiotowe traktowanie współmałżonka w łóżku. Św. Józef ze swoją czystością to jeszcze jedno wyzwanie rzucone kulturze naznaczonej pornografią i erotyką „wyzwoloną” od odpowiedzialności, małżeństwa i płodności. Może być patronem zniewolonych seksem czy pornografią, patronem walczących o czystą miłość.
Słowa papieża Benedykta XVI wypowiedziane w dniu 19 marca 2009 r. w Kamerunie: „Gdy was przygniata zniechęcenie, myślcie o wierze św. Józefa. Gdy ogarnia was niepokój myślcie o nadziei Józefa, potomka Abrahama, który ufał wbrew nadziei. Gdy opanowuje was gniew czy nienawiść, myślcie o miłości Józefa, który jako pierwszy człowiek zobaczył ludzką twarz Boga w osobie Dziecięcia poczętego z Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi. Jak Józef nie bójcie się przyjąć Maryi, tzn. nie bójcie się kochać Kościoła”. Krótko mówiąc – św. Józef to wzór wytrwałości w wierze.
Św. Teresa z Avila darzyła św. Józefa wielką czcią, twierdząc, że zawsze otrzymywała od Pana Boga to, o co prosiła za przyczyną św. Józefa. A zatem jak podpowiada druga część pieśni; każdy wierzący „niechaj się niczego nie boi – bo św. Józef przy nim stoi. Nie zginie”.