Homilia ks. biskupa Ireneusza Pękalskiego, wygłoszona 1. maja 2014 r. w Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu
W dniu pierwszego maja, w liturgiczne wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika Kościół zanosi do Boga następujące modlitwy:
„Ciebie Józefie, święty Rzemieślniku, którego szczęściem było żyć w ukryciu i w cieniu domu nazaretańskiego pieśnią sławimy. Choć pochodziłeś z królewskiego rodu, znosiłeś milcząc braki i ubóstwo, a ciężka praca rozwijała w Tobie dary niebieskie. O doskonały wzorze robotników, przez własny przykład uczysz swoich braci jak znojne trudy i warsztaty pracy Bogu poświęcić.”
I Kościół tego dnia dalej się modli: „O witaj, Głowo Rodziny i Opiekunie Jezusa, co z Tobą dzieli wysiłek i w pocie czoła pomaga.”
A na zakończenie liturgii brewiarzowej, w Nieszporach modlimy się: „Zrodzone Dzieciątko niosłeś w swych ramionach, chroniłeś w ucieczce do Ziemi Egipskiej, gdy został w świątyni z płaczem Go szukałeś i odnalazłeś z radością.”
Święty Józef, święty Rzemieślnik, ten, który umiłował życie w ukryciu, w cieniu domu nazaretańskiego, pochodzący z królewskiego rodu Dawida, a jednak prosty, skromny, milczący, znoszący braki, ubóstwo, podejmujący ciężką pracę, doskonały wzór robotników, głowa Rodziny, opiekun Jezusa, troskliwie czuwający nad Jezusem, chroniący Go przed złem w ucieczce do Ziemi Egipskiej, szukający Go wraz z Maryją, gdy zagubił się w świątyni. On, chociaż jego rodziców nie znamy z imion, z pewnością wychował się w takiej rodzinie, gdzie święte były słowa Pisma Świętego Starego Testamentu: „Kiedy Bóg mówi nie gardź Jego słowem”. Nawet gdyby to było trudne, bardzo wymagające słuchaj tego głosu, wprowadzaj je w życie. Tego nauczył się w swoim własnym domu i tego także uczył w swoim, nazaretańskim domu wraz z Maryją małego Jezusa.
Wszyscy zachowujemy z pewnością wspomnienia bardzo żywe i świeże związane z uroczystością kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II. Ojciec Święty Franciszek w modlitwie po Mszy Św. zwrócił się także z krótkim słowem zachęty do Polaków, chociaż imiennie wymienił tylko pielgrzymów z Krakowa: Umiłowani, uczcijcie pamięć dwóch świętych papieży wiernie realizując ich nauczanie. A czego nauczał nas Ojciec Święty Jan Paweł II o św. Józefie? Najpierw jednak zechciejmy przypomnieć sobie ten szczegół z życia Jana Pawła II że, od momentu chrztu św. obok imienia Karol nosił także imię Józef. Dla niego ojciec rodzony był największym autorytetem. On go wychowywał w duchu św. Józefa między innymi w zwyczajnej, codziennej pracy także wówczas, kiedy w okresie II wojny światowej podjął tę pracę. Nie była ona dla niego czymś obcym i ponad miarę. Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II obchodził 50 rocznicę swoich święceń kapłańskich, wspominając te wszystkie okoliczności, które wpływały na wybór jego drogi życia, zaraz po rodzinie, wspomniał o tym, że praca fizyczna, że fabryka stała się dla niego prawdziwym seminarium duchownym. Wspominał: „pracowałem w kamieniołomie od września 1940 roku, a rok później przeszedłem do oczyszczalni wody do fabryki. Miałem za sobą doświadczenie seminarzysty robotnika. Wiedziałem, co to jest praca fizyczna, gdyż byłem robotnikiem, spotykałem się na co dzień z ludźmi ciężkiej pracy. Poznawałem ich środowisko, ich rodziny, ich zainteresowania, ich ludzką wartość i godność. Zaprzyjaźniłem się z wieloma robotnikami, nieraz zapraszali mnie do swoich domów. Miałem także sposobność przekonania się o tym, ile drzemie w nich zainteresowań religijnych i życiowej mądrości.”
18 marca 2001 roku Ojciec Święty, w przededniu uroczystości św. Józefa mówił: Jest on dla nas przede wszystkim wzorem wiary, tak jak Abraham, żył zawsze zdając się bez zastrzeżeń na Bożą opatrzność dlatego stanowi dla nas umacniający przykład zwłaszcza wtedy, gdy Bóg chce, abyśmy zawierzyli Mu na słowo, a więc nie mając jasności co do Jego zamysłu. Jesteśmy wezwani do naśladowania św. Józefa, nauczał, także w pełnym pokory posłuszeństwie cnocie, która wyraża się u niego w milczeniu i w pracy w ukryciu. Jakże cenna jest szkoła nazaretańska dla współczesnego człowieka kuszonego przez kulturę, która najczęściej gloryfikuje pozór i sukces, niezależność i fałszywe pojęcie wolności indywidualnej. Jakże potrzebne jest natomiast przywrócenie właściwej wartości prostocie i posłuszeństwu, szacunkowi i poszukiwaniu z miłością woli Bożej. Wreszcie, św. Józef żył służąc swej Oblubienicy i Boskiemu Synowi i tym samym stał się dla wierzących wymownym świadectwem tego, iż panować to znaczy służyć. Z jego przykładu mogą czerpać przydatną naukę życiową zwłaszcza ci, którzy w rodzinie, w szkole, w Kościele pełnią rolę ojców i przewodników.
Św. Józef, mówimy o nim także, że jest patronem rodziny, ale ktoś nazwał go, i słusznie, człowiekiem sukcesu bo rozpoznał swoje powołanie. Powołanie otrzymane od Boga przyjął, współpracując z nim zrealizował do końca. To jest sukces prawdziwie chrześcijański. Być może pamiętamy to, co Ojciec Święty Franciszek powiedział o Ojcu Świętym Janie Pawle II w czasie jego kanonizacji, charakteryzując jego postać. Osobiście myślałem, że w słowie papieskim będzie podkreślone to, iż był papieżem młodzieży, albo to, że był tym papieżem, który nadał głęboki sens w Kościele Chrystusowym kultowi Bożego Miłosierdzia, że będzie tak nazwany. A tymczasem Ojciec Święty Franciszek mówiąc o papieżu Polaku podkreślił: Był papieżem rodziny, kiedyś sam powiedział, że chciałby zostać zapamiętany, jako papież rodziny.
Św. Józef – patron rodziny: Jest taki drobny szczegół, który relacjonuje Ewangelista o życiu świętej nazaretańskiej Rodziny: Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na święto Paschy. Zawsze razem, nigdy oddzielnie. I jakże to jest ogromnie ważne dla naszych chrześcijańskich rodzin, żeby tak było. W sprawach Bożych, tam, gdzie chodzi o więź z Bogiem, o wiarę, pod każdym względem wszyscy muszą i powinni być razem, a zwłaszcza w dzień Pański. W wielu katolickich, chrześcijańskich rodzinach naszej Ojczyzny dzień Pański, święto jest jedyną albo ostatnią szansą na to, aby scementować, zjednoczyć rodzinę, która tak bardzo rozprasza się ze względu na pracę w ciągu tygodnia. Prawdziwa, chrześcijańska rodzina to taka, która jest zgodna z myślą Bożą: jeden mężczyzna, jedna kobieta, mąż, żona i dzieci. Takiej wizji rodziny trzeba bronić także w naszej Ojczyźnie, bo i w naszej Ojczyźnie pojawiły się głosy, iż rodzina może być pojmowana zupełnie inaczej.
Najświeższy fakt nie z naszej jeszcze polskiej ziemi, ale też z kraju niegdyś na wskroś katolickiego, z Irlandii, co mogliśmy odczytać, jeśli ktoś ma już za sobą lekturę Niedzieli: prawdziwa nagonka na dziennikarza irlandzkiego broniącego rodziny. Sprawa jest na tyle poważna, czytamy z relacji, że dziennikarz boi się wychodzić na ulice Dublina, a nawet rozważa możliwość opuszczenia kraju. John Waters w Irlandii jest szeroko znanym komentatorem prasowym. Nigdy nie ukrywał swej opinii na temat związku osób tej samej płci. Sprawa miała swój początek w programie telewizyjnym publicznego nadawcy, w którym Waters i inni tak myślący jak on dziennikarze, politycy zostali nazwani homofobami. Dziennikarz wszedł w prawny spór z telewizją i sprawę wygrał co tak rozwścieczyło wiadome środowiska, nie będę ich nazywał po imieniu, bo po co? wszyscy wiemy, o kogo chodzi, że dziennikarz stał się obiektem niespotykanej nagonki internetowej, telewizyjnej oraz słownej nawet w irlandzkim parlamencie. W pierwszych tygodniach nagonki wobec mnóstwa oczerniających słów dziennikarz obawiał się nawet o swoje życie. Nikt w mediach nie wziął go w obronę. Nie mam już tam żadnych przyjaciół, stwierdził zaszczuty dziennikarz, który wypowiedział jedynie swoją opinię myśląc, że w kraju, gdzie wolność słowa jest fundamentalnym, można swobodnie swoje opinie wygłaszać. Trzeba odważnych ludzi, także dziennikarzy i polityków i wiele innych osób, ażeby w Polsce także stanąć w obronie modelu rodziny, który się sprawdził przez tysiąclecia i wieki, a który podaje nam Kościół katolicki. Jak to dobrze, że są w naszej Ojczyźnie takie miejsca, jak sanktuarium tutejsze, że są takie media jak Radio Maryja czy Telewizja Trwam i inne, które bronią takiej wizji rodziny i małżeństwa. Niech innym katolikom nie brakuje podobnej odwagi, by pójść tą samą drogą.
Święci nie przemijają, święci żyją świętymi i pragną świętości. Piętnaście lat temu w Starym Sączu powiedział dziś także święty Jan Paweł II i zakończył swoje wówczas słowo takim zdaniem, takim wezwaniem: Bracia i Siostry: Nie lękajcie się chcieć świętości, nie lękajcie się być świętymi, uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych, święci wołają o świętość. Dzisiaj w tym miejscu o to woła św. Józef. Amen