In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Biblioteka św. Józefa

Ks. dr Paweł Barylak

Kazanie wygłoszone podczas
Sumy Odpustowej 19 marca 2014 r.

Umiłowani w Chrystusie Panu Czciciele św. Józefa, naszego opiekuna i ojca!

Wielcy święci swoją obecnością wydają jakąś woń, zapach. Wiemy, że obecność św. Teresy od Dzieciątka Jezus daje woń róży, a wielki kapłan, spowiednik, św. o. Pio swoją obecność daje znać poprzez zapach fiołków. Zadajmy sobie pytanie, jaką woń zostawia wśród nas i dla nas obecność św. Józefa, naszego ojca? Rozważaliśmy bowiem w czasie tych czterech dni rekolekcji i zarazem świętego Triduum przygotowującego do tej uroczystości odpustowej słowa Filipa Apostoła skierowane do Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca” (J 14, 8). Odsłanialiśmy przez modlitwę „Ojcze nasz” kim jest nasz Bóg i Ojciec, odkrywaliśmy poprzez Ewangelię kim są nasi ojcowie i kim być powinni, jakimi stawać się powinni nasi ojcowie ziemscy i ci duchowi, kapłani. Ale przede wszystkim przez światło Ewangelii poznawaliśmy kim jest opiekun i ziemski ojciec Jezusa z Nazaretu – Józef, cieśla z Nazaretu. Jaką wonią poznania daje się poznać w swojej obecności św. Józef?

Po pierwsze jest to woń ludzkiego potu, stróżek potu, które płyną po czole i po grzbiecie, ale nie tylko od ciężkiej pracy lecz potu poszukiwania woli Bożej. Jan Dobraczyński w swojej powieści o św. Józefie „Cień ojca” mówił o prawdziwej walce duchowej, którą Cieśla z Nazaretu toczy, kiedy dowiaduje się: Moja małżonka jest brzemienna, kim mam być w tej sytuacji, w tym wydarzeniu? To trud, to walka. Św. Józef niesie woń poznania Chrystusa przez woń potu, kiedy nam jest bardzo ciężko znaleźć wolę Bożą. Nagła choroba, czyjaś śmierć w wypadku, ciągnące się lata bezpłodności w małżeństwie, dziecko, które wypiera się Boga. Ojcze, jaka jest w tym wola Boża? Zbyt często zwalniamy się z walki o rozeznanie woli Bożej. Łatwo chcielibyśmy wiedzieć: Panie, co chcesz, abym czynił? I wtedy niech nam przyniesie swoją obecność pot, trud św. Józefa. Kiedy powziął tę myśl, aby odsunąć się od Maryi, oddalić ją potajemnie, wtedy ukazał mu się anioł we śnie. Powtórzę cytat zmarłego już belgijskiego kardynałaSuenensa, który na objawienie anioła w śnie Józefa mówi, że było to jak błysk w ciemnej nocy, światło dzięki poszukiwaniu woli Bożej. Józef chciał najlepiej, jak podkreśla Jan Paweł II w adhortacji, nie tylko ze względu na siebie, ale przede wszystkim ze względu na Maryję. To w trudach rodzi się przyjęcie błysku woli Bożej. To jest coś więcej niż flesz aparatu, to jest światło z wysoka. Czy stać nas na to, by tak jak święty Józef, przychodzić tutaj przed Najświętszy Sakrament wystawiany cały dzień i pytać się: Panie, jaka jest Twoja wola? I oczekiwać, niech błyśnie wola Boża, przez spowiednika w konfesjonale, przez kaznodzieję, przez słowo Lekcjonarza – to słowo Boga, błysk. I za przyjęciem tego błysku jest radość. On wstał natychmiast i tego dnia, tej nocy wziął do siebie Maryję i całą tajemnicę, która została powierzona jej życiu, tajemnicę wcielonego Słowa Bożego. Obyśmy szukającwoli Bożej nie zapominali, że to jest walka. O wolę Bożą walczymy, by ją wiernie wypełniać trzeba się wysilić.

Po drugie obecność św. Józefa wydaje woń siana i słomy, woń Betlejem. Ubóstwo żłóbka, stajni, które mówi o adoracji. Cytowany wiele razy w czasie tych rekolekcji Prymas Tysiąclecia Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński przedstawia Maryję i Józefa następująco: „Najczęściej widzę Józefa podpartego i stojącego, wpatrzonego w Maryję i Jezusa. Taki był w Betlejem, taki jest najczęściej, adorujący”. Jak powie św. Bernardyn ze Sieny żyjący w XV w.: św. Józef był najpokorniejszy w uniżeniu. Pokory nam trzeba św. Józefa, by klękać. Dziś jako duszpasterz akademicki na UKSW zauważam ludzi wchodzących do kościoła bez należnego szacunku do Obecności Eucharystycznej w tabernakulum. Człowiek klęczący jest najpiękniejszy, najpokorniejszy. Bo tylko można uklęknąć przed Panem i Zbawicielem. Ten zapach betlejemskiego żłóbka, słomy i siana niech nas rzuca na kolana. Adorujący kapłan, siostra zakonna, adorujący na klęczkach ojciec i matka tego nas uczy dzisiaj opiekun i ojciec, św. Józef. Nie ma również uwielbienia i przyjęcia woli Bożej, tego, o co walczył całe życie św. Józef, by żyć zgodnie z wolą Ojca niebieskiego, nie ma bez uniżenia i pokory. Panie, ja wiem, ja dużo wiem, ale Ty wiesz lepiej, Ty wiesz najlepiej, Twoja wola jest najlepsza, Twoje rozwiązania są najlepsze. Poznaje się to na klęczkach. Przed Najświętszym Sakramentem na klęczkach, kiedy jesteśmy w świątyni, na klęczkach w domu. Oby synowie i córki tej ziemi jeszcze zdołali zobaczyć świadectwo matek i ojców, babć i dziadków klęczących przed Najświętszym Sakramentem i klęczących w domu na modlitwie.

Po trzecie obecność św. Józefa wydaje woń kurzu i piachu. Najpierw nerwowej i gwałtownej ucieczki z Betlejem do Egiptu, a potem to poszukiwanie dwunastoletniego Jezusa, o którym przypomniała nam dzisiejsza Ewangelia. To poszukiwanie, strwożenie izalęknienie, żebyśmy nie zgubili naszego największego skarbu. Kim będziemy przed Ojcem, jakimi się przed Nim stawimy jeśli zgubimy to, co najdroższe, to, co nam powierzył, Tego, którego nam powierzył, wcielone Słowo? Bardzo często nie trwoży nas to, że sami gubimy Jezusa Chrystusa z naszych serc i sumień i nie trwoży nas to, że gubią Go inni. Jesteśmy obojętni. Ten kurz i pył na stopach, bosych stopach Józefa, które świadczą o tym, że jest przekonany, że jest we wspólnocie nie tylko z Najświętszą Dziewicą Maryją, ale ze Świętym Świętych, Jezusem, wcielonym Słowem Bożym. Niech ta woń pyłu i kurzu daje nam święty niepokój. Zgubiony Jezus przez wieloletni brak spowiedzi świętej, zagubiony Jezus przez rozdarcie w małżeństwie, przez zdradę i cudzołóstwo, zagubiony Jezus przez horoskopy, wróżki. Niektórzy kapłani przyjeżdżający do nas spoza naszej ojczyzny mówią: Przedziwne, Polska tak katolicka, tak licznie uczestnicząca w Eucharystii i ta sama Polska tak chętnie biega do mędrców tego świata, wróżek, znachorów, tak chętnie czyta horoskopy. To jest dla nas wobec Ojca i wobec naszych Ojców oskarżenie. Czy jesteśmy wierni w poszukiwaniu, by ostatecznie znaleźć Jezusa, czy chce nam się trudzić, by Go na nowo odnaleźć? To wielki trud po dwudziestu czy trzydziestu latach uklęknąć przy konfesjonale. To wielki trud zaufać i wrócić do żony i męża, jeśli tylko to jest możliwe. To wielki trud, ale Jezus nie mówił, że tu będzie łatwo. Dla uczniów Jezusa jest krzyż, cierpienie i dla uczniów Jezusa jest codzienne zapieranie się, żeby być Bogu i Ewangelii, Bożym przykazaniom wiernym.

W końcu po czwarte Józef wydaje woń czystej, białej lilii, takiej, jaką trzyma w swojej lewej dłoni na naszym cudownym obrazie. Lilia, skąd wzięła się w biblijnej i katolickiej tradycji? Lilia pochodzi od hebrajskiego słowa Zuzanna. Zuzanna jest bohaterką 13 rozdziału Księgi Daniela. Zuzanna, lilia, bogobojna i piękna, na której czystości zamach i gwałt chcieli zadać dwaj starcy, sędziowie. W tym obrazie lilii, Zuzanny i starców najpierw uświadommy sobie, że czystość błogosławionych czystych serc czcicieli św. Józefa jest zagrożona najpierw przez stare i starzejące się społeczeństwo. Ale w jakim sensie? Stare, pogańskie, odchodzące od korzeni Ewangelii. To na nas, pragnących czystości czyha pogański duch tego świata wszechobecny w reklamach, czasopismach, w radio i telewizji. Przed tym starcem trzeba nam się chronić. Ale jeszcze bardziej niż ten pierwszy starzec starzejącego się w pogaństwie społeczeństwa, zagraża naszej czystej, bieluteńkiej lilii stary człowiek w nas. Stary człowiek, który nie czerpie z krwi Zbawiciela, z Eucharystii, spowiedzi, modlitwy, stary człowiek, który jest nękany pożądliwością oczu, o czym pisze św. Jan Apostoł. Ten stary człowiek we mnie ciągle sobie wmawia, że nieczystość jest możliwa, że jest zdrowa. Nieczystość, która wciska się przez jednego starego człowieka w drugiego starego człowieka. Lilia będąc obecną w jakimś małym pomieszczeniu czy w kościele wydaje taką woń, że aż świdruje w nosie. Takich ludzi nam trzeba. Ewangelizacja tego świata idzie drogą czystości świdrującą nozdrza starego pogańskiego świata. Założyciel mojego zgromadzenia, św. Jan Bosko, kiedy ułożył dla swoich wychowanków w 1859 roku nowy modlitewnik nie tylko umieścił tam modlitwy siedmiu boleści i siedmiu radości św. Józefa, ale również modlitwę do św. Józefa o czystość. W kościele, w którym posługuję w Warszawie na UKSW, kościele p. w. św. Józefa, co środę modlimy się i powierzamy Chrystusowi przez wstawiennictwo św. Józefa czystość wszystkich studentów, pracowników i nas duszpasterzy. Każda środowa Eucharystia ma swoją szczególną intencję o czystość. Nie ma woni lilii, jeśli nie ma Komunii z Chrystusem Eucharystycznym i z łaską odpuszczenia grzechów w sakramencie pokuty i pojednania. Kilka miesięcy temu ktoś z młodych ludzi, studentów naszego duszpasterstwa znalazł taką nalepkę: Stop, tu rządzi Józek i dodał: święty. I nakleił na drzwiach naszego duszpasterstwa. Wymowny znak tego, co powinniśmy robić każdego dnia w duchu: Stop, tu w tej duszy rządzi św. Józef, przeczysty stróż świętej Bożej Rodzicielki. Stop, w szkole polskiej rządzi św. Józef, przeczysty Oblubieniec. Nie dla nieczystości, nie dla rozwiązłości, stop, w tym domu rządzi św. Józef, przez czystych ojców i matki, przez wiernych małżonków. W ten sposób woń lilii będzie przenikała młodzież i dzieci. Czym jest z kolei nieczystość i jakie stanowi dla nas zagrożenie? Kapłani mają różne przygody duszpasterskie na kolędzie, na katechezie. Miałem jakieś dziesięć lat temu przygodę jadąc do swego rodzinnego domu, że wziąłem „na stopa” trzy młode kobiety będące na przystanku autobusowym. Po jednej minucie okazało się, że to duża pomyłka, bo to są panie, które jadą na skraj lasu dawać swoje nieczyste usługi. One wiedziały, że jestem kapłanem. Próbowałem przez kilka minut naszej wspólnej drogi wzruszyć ich sumienia i po kilku minutach musiały wysiąść. Smród po tych kobietach czuć było w tym samochodzie przez dwa tygodnie. Lilia pachnie czystością. Nieczystość wydaje straszny zapach. Jeśli chcemy, aby każdy z nas był wiernym naśladowcą św. Józefa musimy walczyć o czystość i błagać na klęczkach przez jego wstawiennictwo o czystość. Wszystkim nam jest ona potrzebna. Cytowany już przeze mnie w tej homilii św. Bernardyn ze Sieny powiedział o św. Józefie, że nie tylko był najpokorniejszy w uniżeniu przed Bogiem, ale najgorliwszy w miłości do Boga i w miłosierdziu. Niech to wszystko, co z woni poznania Józefa, naszego opiekuna i ojca dotknęło nas w czasie tej uroczystości niech wyraża naszą najgorliwszą miłość do Ojca niebieskiego i do naszych bliźnich i w ten sposób najpiękniejszy prezent złożymy przez przeczyste serce Józefa Panu Bogu. Amen