Filip Obara
Źródło: www.pch24.pl
Męski aż do świętości
– tajemnica św. Józefa
"Mężczyzną i niewiastą stworzył ich" – pod takim tytułem Jan Paweł II przypomniał w swych rozważaniach o specyficznej godności mężczyzny i kobiety. Jest to powtórzenie jednej z pierwszych prawd, o jakich informuje nas Stary Testament – że Bóg na początku stworzył mężczyznę i kobietę, obdarzając ich różnymi cechami i zadaniami. To wzajemne dopełnianie się w płci od początku ludzkości stanowi podstawę ładu społecznego na Ziemi. Prawda ta w XXI wieku po przyjściu na świat Zbawiciela w sposób szczególny odnosi się do Jego przybranego ojca – św. Józefa. Jest on bowiem tym, który pomaga wszystkim swym czcicielom w odnalezieniu i zachowaniu zaszczepionej przez Stwórcę tożsamości mężczyzny i kobiety, przeciwko której usilnie walczą rozmaite siły, ogniskujące się obecnie w ruchach takich jak feminizm czy lobby homoseksualne.
Św. Józef jest dla chrześcijan – choć nie tylko, ze względu na różne cechy – wzorem męstwa, ponieważ stał się godnym bycia prawdziwym mężem Bożej Rodzicielki i opiekunem Syna Bożego – został mu powierzony sam Bóg Wcielony, Odkupiciel świata oraz Niewiasta, która zdeptała głowę węża piekielnego i została Matką Kościoła, a to oznacza, że jego męskie cechy nie mogły znaleźć bardziej odpowiedzialnego pola realizacji. Równocześnie od wieków jest on nazywany najbardziej ukrytym ze wszystkich Świętych. Ten dziwny paradoks ks. Skarga obrazuje metaforą skarbu, który został ukazany, lecz nie wykopany – czyli że Ewangelie wskazują jedynie szlaki, jakimi winny dążyć poszukiwania ludzkie do pełniejszego odkrycia wspaniałości, jakie Bóg złożył w duszach tych ludzi.
Męstwo, jedna z cnót kardynalnych wymienianych już przez Platona, jest według Katechizmu Kościoła Katolickiego (1808): „cnotą moralną, która zapewnia wytrwałość w trudnościach i stałość w dążeniu do dobra. Umacnia decyzję opierania się pokusom i przezwyciężania przeszkód w życiu moralnym. Cnota męstwa uzdalnia do przezwyciężania strachu, nawet strachu przed śmiercią, do stawienia czoła próbom i prześladowaniom. Uzdalnia nawet do wyrzeczenia i do ofiary z życia w obronie słusznej sprawy”. Męstwo jest cnotą, która określa dziejowe znaczenie św. Józefa – jego misję w historii zbawienia – do tego stopnia, iż można śmiało powiedzieć, że historia życia Opiekuna Świętej Rodziny jest historią jego męstwa. We wszystkich bowiem aspektach swego powołania był on przede wszystkim mężczyzną, człowiekiem stałym i konsekwentnym, „mężem sprawiedliwym”, jak mówi Pismo.
Na czym zaś polega świętość Oblubieńca Maryi? Na pytanie to odpowiada abp lwowski św. Józef Bilczewski: „Pismo św. określa świętość Józefa słowy, że był mężem «sprawiedliwym», co znaczy, że posiadał pełnię cnót odpowiednio do swego posłannictwa” (list pasterski Święty Józef. Patron Kościoła Powszechnego). Już Ojcowie Kościoła podkreślali jego wyjątkową godność – godność Oblubieńca Tej, którą Bóg wyniósł ponad wszystkie stworzenia. Dlatego od zawsze uważano, że przy nim bledną wszyscy inni Święci – łącznie z Janem Chrzcicielem, który przez samego Pana nazwany jest największym z Proroków i zachowany w łonie matki od grzechu pierworodnego oraz Janem Ewangelistą, którego Kościół wyróżnia jako „umiłowanego ucznia Pańskiego”. Jana spotkała wyjątkowa łaska spoczywania jeszcze za życia na Sercu Bożym, Józef natomiast był tym, który nie tylko piastował Dziecinę Bożą, ale któremu sam Bóg był przez lata posłuszny jak ojcu, który kształcił ludzką naturę Chrystusa i Boga wszechwiedzącego uczył ludzkich umiejętności. Wielka mistyczka i reformatorka zakonu karmelitańskiego św. Teresa z Ávili twierdziła, iż o wszystko prosi Boga przez wstawiennictwo Józefa i nigdy nie była zawiedziona.
Św. Józef w Nowym Testamentcie
Skromne informacje na temat Józefa zawarte w Ewangeliach uzupełnia Tradycja, mało wiarygodne apokryfy i późniejsza nauka, która rozwinęła się tak bardzo, że w XIX wieku wytworzyła osobną dziedzinę wiedzy kościelnej, zwana dziś józefologią, a dawniej teologią Józefową – odbywają się Międzynarodowe Kongresy Józefologiczne, a w różnych częściach świata powołuje się instytuty badań nad św. Józefem, takie jak na przykład Polskie Studium Józefologiczne w Kaliszu), a dodatkowo można wymienić chociażby XVII-wieczne dzieło Mistyczne Miasto Boże zawierające objawienia siostry Marii z Ágredy na temat życia Bogurodzicy.
Józef z Nazaretu od początku ukazany jest jako postać opatrznościowa, wybrana przed wiekami do sprawowania opieki nad Drugą Osobą Trójcy Świętej oraz Tą, którą jeszcze przed Jej narodzinami aniołowie czcili jako ideę zrodzoną w umyśle Bożym. Świadczy o tym rodowód Józefa podany przez Ewangelistę Mateusza, wedle którego był on potomkiem króla Dawida, co tym samym potwierdzało proroctwa, iż Mesjasz będzie synem właśnie tego królewskiego rodu. Podobnym pochodzeniem szczyciła się Maryja, a to dlatego, żeby Syn Boży wywodził się z rodu Dawida zarówno poprzez więzy krwi z Matką, jak i w świetle prawa – po tym, którego uważano za jego ojca.
Józef był na pewno starszy od młodziutkiej Maryi, ale Ewangelie nie podają ich dokładnego wieku. Nie wiemy też nic o jego młodości, wiemy jedynie, iż pracował jako cieśla wyrabiając przedmioty z drewna (żyjący na początku II wieku św. Justyn twierdzi, iż były to sochy i jarzma na woły). Najświętsza Maryja Panna poczęła Dzieciątko Boże w momencie zwiastowania, gdy wypowiedziała słynne fiat wobec Boskiego posłańca – a więc przed zamieszkaniem u swego małżonka. Kiedy wyszło to na jaw, Józef postanowił opuścić Maryję, aby uchronić ją od hańby i od ukamionowania przewidzianego przez prawo żydowskie dla wiarołomnych niewiast. Nie był to wyraz jego zwątpienia w niewinność Niepokalanej, co wyraźnie podkreśla Pismo, mówiąc, iż „będąc sprawiedliwym” (Mateusz I, 19) podjął taką decyzję. Wiele napisano i rozprawiano o tym w ciągu wieków. Wśród różnych świadectw znajduje się wyjątek z Żywota Pana naszego Jezusa Chrystusa pióra św. Bonawentury, który opisuje utrapienie, jakie towarzyszyło świętym małżonkom w owych dniach.
W końcu sam Bóg rozwiązał dylemat Swego Sługi, posyłając do niego anioła ze słowami: „Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi, małżonki twej. Albowiem, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego”. Jan Paweł II w adhortacji o Opiekunie Odkupiciela (Redemptoris Custos) zauważa, że zgoda Józefa na przyjęcie małżonki podobna jest do Jej zgody na bycie Bożą Rodzicielką i stanowi wyraz jego dozgonnego udziału we wspaniałej drodze wiary Niepokalanej. Odtąd Józef, wahający się wcześniej ze względu na niemożność rozeznania woli Bożej, staje się bezwzględnie oddany sprawie swojej rodziny, choć wie, iż Jego przybrany Syn jest wcielonym Bogiem, a żona Dziewicą i Matką Boga, która poczęła w sposób cudowny i bezprecedensowy w dziejach ludzkości.
Pozostanie Józefa przy Świętej Rodzinie oznacza również troskę Opatrzności, chcącej zapewnić narodzonej Dziecinie i Jej Piastunce należytą opiekę. Józef jako ojciec był uprawniony do nadania Dziecku imienia, on też uczestniczył w obrzędzie ofiarowania pierworodnego syna w świątyni. Ślepe zaufanie Bogu widzimy jeszcze dokładniej na kolejnym etapie ich wspólnej drogi, kiedy święty Patriarcha przebywał z rodziną w Betlejem, aby spełnić nakaz dekretu cesarza Oktawiana Augusta o spisie ludności. Tam odebrał we śnie polecenie od Anioła Pańskiego, iż ma zabrać Jezusa i Maryję do Egiptu – do ziemi obcej i pogańskiej, gdzie nie mieli zapewnionych żadnych środków do życia. On jednak wyrusza bez szemrania, ufając, że dobre jest to, co Bóg rozkazał, choćby człowiekowi wydawało się najstraszliwszą, najtrudniejszą, a co gorsza zupełnie niezrozumiałą drogą.
Po śmierci Heroda Święta Rodzina powróciła do Nazaretu, gdzie Jezus żył w ukryciu przed światem i w doskonałym posłuszeństwem względem rodziców. Józef od najmłodszych lat przyuczał Go rzemiosła. Ostatni raz zaś słyszymy o nim w Ewangelii przy okazji zwyczajowej pielgrzymki do Jerozolimy, kiedy to dwunastoletni Pan Jezus został w świątyni pouczając faryzeuszów o prawdach wiary. Święty nie dożył okresu publicznej działalności Chrystusa Pana. O jego śmierci dowiadujemy się już z Tradycji. Była to śmierć najszczęśliwsza z możliwych, ponieważ w ramionach Syna Bożego i Matki Bożej, co w ostatnich chwilach wszystkich innych chrześcijan odbywa się jedynie w sferze duchowej.
Św. Józef ratunkiem dla Piotrusia Pana...
O cnotach i rozmaitych godnościach św. Józefa, wymienianych w litanii do niego, można by pisać wiele, powróćmy jednak do tej cnoty, która, jak się rzekło, niejako przewodzi wszystkim innym ze względu na niezwykły dar ojcostwa, jaki był jego udziałem. Męstwo Józefa i kobiecość Maryi to przymioty wyjątkowo wyszydzane przez liberalny świat, uznane za niegodne „prawdziwego” mężczyzny i „prawdziwej” kobiety. Aż „słuchać hadko” i nie wypada powtarzać wszystkich wzgardliwych określeń, jakimi „prawdziwi mężczyźni” od wieków raczą Głowę Najświętszej Rodziny, zaślepieni i niezdolni czerpać ze skarbnicy wzoru i pocieszenia, jaką stanowi jego postać.
Tymczasem dzisiaj – w czasach, gdy niedojrzałość i nieodpowiedzialność mężczyzn stała się istną „chorobą wieku”, zmuszając kobiety do przyjmowania nie swoich ról i będąc przyczyną wzmocnienia kursu feministycznego – to właśnie św. Józef jest środkiem zaradczym na ogarniający społeczeństwa kryzys tożsamości. Do niego uciekają się liczni wierni – czy to mężczyźni szukający dojrzałości lub siły w trudach dorosłego życia, czy też kobiety proszące za jego wstawiennictwem o dobrego męża. Liczne są świadectwa tej ufności i niezawodności Przesławnego Potomka Dawida, ale zdecydowanie zbyt mało mówi się o opatrznościowej misji, jaką cichy Żywiciel Syna Bożego może odegrać na rzecz przywrócenia porządku zaburzonego przez Rewolucję i inne wypadki dziejowe.
Mówi się obecnie coraz więcej o tak zwanym syndromie Piotrusia Pana, czyli niezdolności mężczyzn (pochodzących zwykle z rozbitych rodzin, których jest coraz więcej) do konsekwentnego wejścia w dorosłość, wzięcia odpowiedzialności za siebie oraz innych. Przyjrzyjmy się zatem pokrótce, jak cnoty św. Józefa mogą stać się antidotum na to zjawisko na poszczególnych etapach życia społecznego. Piotruś Pan to człowiek, który boi się przestać być dzieckiem, tymczasem męstwo wymaga podjęcia ryzyka – nierzadko rzucenia się na głęboką wodę. Męstwo chrześcijańskie wymaga też pokornego przyznania się do ludzkiej słabości, uznania, że bez Boga nic nie możemy. Obie te pozornie sprzeczne cechy – odwaga i pokora – występują u Józefa od momentu przyjęcia przez niego posłannictwa. Jest on głową rodziny, nad którą sprawuje męskie rządy, a równocześnie ma świadomość, iż ci, którzy są mu posłuszni – to sam Bóg i Jego Niepokalana Matka, wobec których on sam jest jedynie „sługą nieużytecznym”. Podobnie każdy ojciec bierze na siebie odpowiedzialność za bycie przewodnikiem dla żony i dzieci, pamiętając przy tym, iż jego władza polega właśnie na służbie.
Jednocześnie św. Józef pozostaje człowiekiem i zarówno on, jak i Maryja nie są wolni od ludzkich zmartwień, dylematów i utrapień. Miłość Maryi i Józefa w momencie, gdy Józef nie wiedział jeszcze, iż Dzieciątko jest z Ducha Świętego, była źródłem bólu trudnego do zniesienia. Oboje cierpią i wiedzą o swoich cierpieniach, kochają się i chcieliby ulżyć sobie w w tym ciężarze, ale potrzeba czasu, modlitwy i przełamania miłości własnej. Maryja wiedziała, ale nie mówiła, bo czekała, aż Pan Bóg sam wyjaśni całą sprawę, tak jak my czekamy na okazanie się woli Bożej i nie zawsze wszystko możemy wyjaśnić swoją wiedzą i dobrymi chęciami. Co ważne, Oblubieńcy nie tracą zaufania, nie obrażają się na siebie. Maryja – choć wie, że jest niewinna – nie ma za złe Józefowi jego wahania i frasunku spędzającego mu sen z powiek, nie zarzuca mu braku zaufania i sama ufa w Jego pomoc.
Relacja ta jest obrazem trosk życia małżeńskiego, ale równie dobrze może odnosić się do okresu narzeczeństwa czy do początków miłości, kiedy ludzie są już ze sobą blisko, ale nie mogą być całkiem, co rodzi rozmaite dylematy i konflikty. Można więc powiedzieć – a mało o tym się mówi – iż związek Maryi z Józefem jest nie tylko świętym i trudnym do zrealizowania wzorem harmonijnego pożycia małżeńskiego, ale także rozterek, jakie dotykają dwoje kochających się ludzi, uwikłanych w sieć społecznych zależności oraz norm etycznych.
Piotruś Pan to człowiek, który nie może przejść granicy, za którą to nie nim się ktoś zajmuje, ale on ma dawać innym opiekę. Z perspektywy wiary zaś – nie potrafi zaufać, że wyrzekając się złudnego poczucia bezpieczeństwa, jakie daje mu niedojrzałość i nadmierne przywiązanie do matki, nie utraci on oparcia, ale zyska prawdziwe oparcie w Bogu, który błogosławi ludziom odważnym i odpowiedzialnym. I właśnie św. Józef jest tym, który najlepiej może go zrozumieć, wszak wiedział, że powierzona mu odpowiedzialność przerasta go nieskończenie (w sposób nieporównywalny z żadnym ludzkim przypadkiem), a jednak ufny w pomoc Bożą rzucił się na głęboką wodę, otulił męskim ramieniem Jezusa i Maryję, wyruszył z nimi w nieznane, a potem swoją ciężką pracą i wyrzeczeniami zapobiegał wszelkim brakom materialnym. Znaczenie tego przykładu i realnej opieki Józefa nad poszukującymi swej męskiej tożsamości jest niebagatelne, tym bardziej, jeśli zważymy, iż podstawą ładu w skali publicznej jest uporządkowanie w sferze rodzinnej – ta zaś nie może istnieć bez wykształtowania gotowości do podjęcia odpowiednich ról przez mężczyznę i kobietę.
Kościół potrzebuje męstwa...
W końcowym wezwaniu dodanym do litanii do św. Józefa przybrany ojciec Pana Jezusa nazywany jest książęciem wszystkiej posiadłości Bożej (princeps omnis possesionis Dei). A czymże jest ta posiadłość, jeśli nie wieczną Jeruzalem – Kościołem wojującym na ziemi, cierpiącym w czyśćcu i tryumfującym w niebie? Dlatego też Kościół odwdzięcza się swemu największemu Patronowi należną czcią. Święto Oblubieńca Bogurodzicy obchodzono już w VI wieku na terenie Ziemi Świętej, z ustanowienia archimandryty (przełożonego wszystkich zakonników i pustelników) św. Saby Jerozolimskiego, zaś w XVII wieku papież Grzegorz XV rozciągnął je na cały Kościół.
W wieku XIX – epoce tragicznego przewrotu rewolucyjnego, który zapoczątkował schyłek cywilizacji chrześcijańsko-klasycznej – Kościół znowu zwrócił się do Józefa. Ostatni papież, który był jednocześnie świeckim księciem Państwa Kościelnego, bł. Pius IX, świadom był znaczenia Oblubieńca Bogurodzicy w dramatycznym momencie, kiedy wolnomyślicielstwo i socjalizm zamieniały świat w moralne i ideowe zgliszcza. On to w roku 1870 powierzył cały Kościół Powszechny pod opiekę św. Józefa, o czym przypominali potem jego następcy.
Określenie Józefa książęciem posiadłości Bożej stanowi czytelne odniesienie do godności Namiestnika Chrystusowego i przypomina, że tak jak święty Patriarcha winien on żelaznym ramieniem rządzić Kościołem, bronić przed zagrożeniem z zewnątrz i nie dopuścić, by zalęgło się w jego łonie jakiekolwiek zło. Józef był tym, który po raz pierwszy uratował Kościół Boży w osobie Jego Założyciela i Bożej Matki, która była pierwszą wierną tego Kościoła. Podobnie Wikariusz Chrystusa winien prowadzić trzodę Pańską odważnie w egipskie mroki konfrontacji ze światem, a światu nieść nie przesłanie złagodzone poprawnością polityczną, lecz żar wiary płonącej w sercu i pochodnię Imienia Chrystusa-Króla – jedynego Zbawiciela ludzkości. Jak Józef szedł w nieznane, brnąc ze ślepą ufnością przez żywioł obcości i wrogości – do celu, który tylko Bóg znał; tak papież, narzędzie w rękach Opatrzności, winien ufać, że Chrystus jest Prawdą, a niezmienna doktryna Kościoła jej filarem, którego nie obalą nauki świata, ani nawet osłabienie i zachwianie zapału bojowego większości duchowieństwa. Rozważania na święto św. Józefa zakończmy słowami modlitwy papieża Leona XIII, domagającymi się dziś ponownego wybrzmienia w ustach wszystkich wiernych:
Do Ciebie, święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył Krwią swoją i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach. Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności. A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności. Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen