Homilia ks. kan. Jacka Stefańskiego
wygłoszona podczas Pielgrzymki Kapelanów
Schronisk im. św. Brata Alberta do św. Józefa 1 marca 2013 roku
Wyciągnąwszy Józefa ze studni sprzedali go Izmaelitom za 20 sztuk srebra. A ci zabrali go ze sobą do Egiptu.
Obaj, Józef Egipski i św. Józef trafiają do Egiptu za przyczyną Bożej Opatrzności. Józef Egipski po to, aby w przyszłości uratować swoich braci, a św. Józef po to, aby uratować Syna Bożego przed Herodem.
Człowiek niewierzący zazwyczaj widzi rzeczy, które z punktu widzenia wiary nie są tak do końca właściwe. Człowiek niewierzący zazwyczaj nie widzi jak dzieje każdego z nas rozwijają się za przyczyną Bożej Opatrzności. Człowiek niewierzący zwraca uwagę jedynie na jakieś szczegóły zewnętrzne, szuka tego, co błyszczy, idzie za tym, co da się policzyć, pragnie tego, co namacalne.
Zobaczmy, z jaką wykalkulowaną precyzją bracia Józefa Egipskiego przygotowywali zamach na jego życie. Wszystko przemyśleli. Myśleli, że każdy aspekt zbrodni był przez nich starannie przewidziany, nawet kwestia zysku była wzięta pod uwagę. Sprzedali Józefa za 20 srebrników. Nikt z braci Józefa Egipskiego nie pomyślał, że Boży zamysł względem tego człowieka i tak, i tak się zrealizuje. Bo przecież przestępstwo braci doprowadziło w końcu do tego, że Józef dotarł do Egiptu, tam stał się osobą wielce znaczącą, co w końcu sprawiło, że później mógł pomóc tym samym braciom, którzy chcieli go zabić.
Ta sama Boża Opatrzność, która kierowała losami Józefa Egipskiego, kierowała losami św. Józefa. Św. Józef był w stałym ruchu, ciągle gdzieś się udawał, do Betlejem, do Jerozolimy, do Egiptu, do Nazaretu. Był to ruch spowodowany przez Opatrzność Bożą, która została ukryta dla świata, ale jawna dla św. Józefa. Dlaczego jawna dla niego? Bo on miał lepszy wzrok, cieszył się bogatym życiem wewnętrznym. Takie jest też znaczenie jego snów. To nie były zwykłe sny, to były sny, w wyniku których ten człowiek wiedział, jaka jest wola Boża, co robić, jakie podjąć działania.
W ostatnich latach Pan Bóg dał nam poznać innego Józefa, który podobnie jak Józef Egipski i św. Józef pozwolił się prowadzić przez Boże światło. Do dnia wczorajszego był jeszcze następcą św. Piotra, dziś już jest zwykłym pielgrzymem, przebywającym w ukryciu, jakby sam na Górze Synaj, aby tam modlić się za Kościół i za Kościół ofiarować swoje cierpienie. Nie rozumieją tego ci, którzy dopatrują się we wszystkim tylko elementu ludzkiego, tak jak bracia Józefa Egipskiego, którzy myśleli, że pozbyli się go, i tak jak Herod, który myślał, że pozbył się Chrystusa. Jak to możliwe, ze od czasów biblijnych tak nie wiele się zmieniło?
W tych dniach będziemy za pewnie słyszeli, już słyszymy, różne trąby wołające o postępowego papieża, który zacznie święcić kobiety, papieża, który zacznie błogosławić parom homoseksualnym, papieża, które powie, że nadszedł czas na postępową antykoncepcję, na eutanazję, na aborcję, postępowy papież. Z czego wynikają te głosy, czym są motywowane? Są motywowane jednym wielkim nieporozumieniem. Bo przecież Kościół to nie firma, która jedzie na badaniach socjologicznych, która jedzie na głosowaniach. Kościół, to wszyscy ochrzczeni, których prowadzi Chrystus za pośrednictwem następcy św. Piotra. Iluż to ekspertów potrafi przedstawić różne analizy, jakimi reformami papież powinien nas zaskoczyć, co jest złe w Kościele, co w Kościele trzeba jak najszybciej naprawić? Wielu ludzi potrafi zdiagnozować różne problemy, ale nie wielu jest gotowych podjąć działania we własnym sercu, we własnym sumieniu, by pozwolić Chrystusowi przemienić i odnawiać serce.
A co zrobił ten Józef naszych czasów? Spojrzał na swoje serce, na swoje sumienie, na swoją duszę, na swoją odpowiedzialność przed Bogiem. Spojrzał, rozeznał i zadziałał tak, jak św. Józef, który rozważał wszystko w ukrytej przed światem rozmowie z Bogiem, bez lęku, bez zbędnej gadaniny, bo tak należy odpowiadać na wolę Bożą i na łaskę Bożą.
Nam również Pan Bóg daje niepowtarzalną łaskę każdego roku, bo każdy Wielki Post ma dokonać w nas czegoś nowego, czegoś innego, niż w poprzednim roku. Z perspektywy Pana Boga każdy Wielki Post jest inny, bo na każdy Wielki Post przygotował Pan Bóg wielką łaskę, która już nigdy w naszym życiu się nie powtórzy, będą może inne łaski, ale ta już się nie potworzy. Stąd konieczność odpowiedzi na każde natchnienie Ducha Świętego.
Musimy też być ostrożni, by trąby tego świata, nie sprawiły, że damy się wciągnąć w myślenie niegodne osoby wierzącej. Chodzi o sposób myślenia braci Józefa Egipskiego i króla Heroda, którzy podchodzili do wszystkich spraw w płytkich kategoriach, pozbawionych wiary. Pamiętajmy, że wszelkiego rodzaju spekulacje, mowy o intrygach, wystawianie kandydatów na papieża, to wszystko dla człowieka wierzącego, a tym bardziej dla kapłana, jest jedną wielką bzdurą. Bo jakie to ma znaczenie, skąd będzie następny Ojciec Święty, z jakiego kontynentu będzie? Będzie wybrany ten, którego Bóg wskaże, tak zawsze i było tak będzie i tym razem.
Benedykt XVI określił to w takich słowach: Każdego dnia mogłem odczuwać Jego obecność. Był to okres drogi Kościoła, naznaczony momentami radości i światła, ale też momentami niełatwymi. Czułem się jak Piotr i apostołowie w łodzi na Jeziorze Galilejskim: Pan dał nam wiele dni słonecznych i łagodnego wiatru, dni, kiedy połów był obfity. Były też jednak chwile, kiedy wody były wzburzone, jak w całej historii Kościoła, a Pan zdawał się spać. Ale zawsze wiedziałem, że w tej Łodzi jest Pan i zawsze wiedziałem, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, lecz Jego. To On ją prowadzi, rzecz jasna także poprzez ludzi, których wybrał, bo tak zechciał. Taka była i jest pewność, której nic nie może przysłonić. Właśnie z tego powodu moje serce jest dziś wypełnione dziękczynieniem wobec Boga, gdyż sprawił, że nigdy nie brakowało całemu Kościołowi a także i mnie Jego pociechy, Jego światła, Jego miłości. Tak powiedział przedwczoraj Benedykt XVI.
Błogosławiony Jan Paweł II odszedł do Pana w Okresie Wielkanocnym. Benedykt XVI odszedł od nas w Okresie Wiekopostnym. Odszedł w ostatni dzień lutego po to, aby od 1 dnia marca ster przejął św. Józef. Odszedł w miesiącu św. Józefa. To właśnie w miesiącu św. Józefa, Patrona Kościoła, zostanie wybrany nowy następca św. Piotra, aby poprowadzić nas dalej. Przyjmijmy więc ten czas w duchu wiary w Bożą Opatrzność, a Pan Jezus z pewnością nas poprowadzi, tak jak poprowadził św. Józefa przez pustynię, przez Wielki Post, przez cale życie. Amen.