In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Biblioteka św. Józefa

Ks. Stefan Szary CR
Źródło: www.bkaznodziejska.pl

Święty Józef
patronem ludzi tracących nadzieję

„Jak często lekarz powiada, że nie ma może na świecie człowieka zdrowego, tak samo można by było powiedzieć, gdyby się znało dobrze ludzi, że nie ma na świecie człowieka, który by nie zaznał nieco rozpaczy, w którego najgłębszych pokładach nie mieszkałby jakiś niepokój, jakaś niespokojność, jakaś dysharmonia, jakiś lęk przed czymś nieznanym czy przed czymś, czego by sobie nawet nie chciał uświadomić, strach przed jakąś możliwością życia lub strach przed samym sobą, i że każdy, jak by powiedział lekarz, chodzi z chorobą w ciele, to znaczy kryje w sobie chorobę ducha, która chwilami, budząc niewytłumaczalny dla niego samego strach, ukazuje się mu przelotnie”. Trudno nie przyznać racji duńskiemu filozofowi Sørenowi Kierkegaardowi. I choć rozpacz w każdym przypadku może być przez człowieka odmiennie przeżywana i może posiadać różne przyczyny, które ją wywołały, to samo doświadczenie rozpaczy nie jest obce żadnemu człowiekowi. Każdy w swoim życiu „zaznał nieco rozpaczy”. Rozpacz to choroba nadziei. Wiemy, że w skrajnych przypadkach, brak nadziei potrafi być tak potworny, iż doprowadza człowieka do ciężkiej depresji, a nawet rezygnacji z istnienia. „Nie widzę już sensu” – mówi człowiek zrozpaczony. „Wszystko skończone”. „Nie ma już żadnej nadziei”. Najtrudniej jest zwłaszcza wtedy, gdy ktoś swój ból przeżywa w poczuciu absolutnego osamotnienia. Stąd słusznie zauważył niegdyś ks. Józef Tischner: „nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem”. Wiemy, jak bardzo w momentach rozpaczy potrzebna jest bliskość drugiego, jak ważny jest bliski przyjaciel. I jak niesłychaną wagę posiadają wtedy słowa: „Ty rzeczywiście potrafisz mnie wysłuchać i zrozumieć”.

Jak niejednolite bywają przyczyny rozpaczy, tak też różne są ludzkie nadzieje. Ale wszystkim rodzajom nadziei, niezależnie od tego, jak byśmy je ponazywali wspólne jest to, że nadzieja spodziewa się zawsze jakiegoś dobra.

Kiedy czytamy Pismo Święte szczególnie w Starym Testamencie natrafiamy na proroctwa. Często są to obietnice, które Bóg dał człowiekowi, ażeby ten, pomimo słabości i grzechu, nie załamał się, nie popadł w rozpacz, ale odkrył nadzieję, która wypływa ze źródła Bożego miłosierdzia. Dziś usłyszeliśmy proroctwo Natana. Dla ludzi Starego Testamentu najważniejszą obietnicą była zapowiedź Mesjasza, Wybawiciela, którego „królestwo będzie trwać na wieki”. Spełnienia tej obietnicy pokolenia wyczekiwały z nadzieją. Aż nadszedł czas, kiedy Bóg „Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”.

Doskonale pamiętamy scenę Zwiastowania: Anioł Gabriel oznajmia Maryi wolę Boga, na co Ona w pokorze odpowiada: „Oto ja Służebnica Pańska”. Wiemy też, że całej tej sytuacji nie znał na początku św. Józef. Jego plany dotyczące przyszłości były najprawdopodobniej dość wyraźnie określone. Kochał dziewczynę z Nazaretu – Maryję, którą chciał poślubić, chciał założyć szczęśliwą rodzinę i pragnął dobra Maryi z całego serca. Oczywiście musimy wziąć pod uwagę cały kontekst miejsca, czasu, mentalności, obowiązujących zwyczajów wtedy, gdy działy się wydarzenia opisane w Ewangelii. Z tego powodu, ażeby nie dotknęły Maryi żadne przykrości, powziął św. Józef decyzję o tym, „aby oddalić Ją potajemnie”. Co w tym momencie przeżywał św. Józef pozostaje tajemnicą jego kochającego serca. Ale to doświadczenie zbliżyło go do każdego człowieka przeżywającego w swoim życiu troski, wątpliwości, rozpacz. Chyba nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo św. Józef rozumie nas, gdy znajdujemy się w sytuacji trudnej, zwłaszcza gdy chodzi o zagrożoną miłość, o kryzys w rodzinie, o położenie nazywane nieraz: „sytuacją bez wyjścia”.

Wiemy, że św. Józef w swojej konkretnej sytuacji zaufał Bogu bardziej, niż racjom rozumu. „Wbrew nadziei uwierzył nadziei” i uczynił tak „jak mu polecił Anioł Pański”. Także i on, podobnie jak Maryja, wypowiedział Bogu swoje „tak” – niech się dzieje w moim życiu według woli Pana Boga.

Mówią czasem ludzie, że życie człowieka nie jest usłane samymi różami. Czasem dają o sobie znać także i kolce. Bywają chwile zwątpienia i braku nadziei. Przechodzimy przez taki lub inny kryzys. Martwimy się o rodzinę, o najbliższych, o siebie samych. Trosk na tym świecie nie brakuje nikomu. Nie zawsze wiemy co i jak należy zrobić. Którą drogą pójść. Dziś spotykamy człowieka, który potrafi nas zrozumieć: św. Józef – Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny. Dziś dziękujemy Panu Bogu za dar Patrona tych ludzi, którzy gubią się w swoim życiu i tracą nadzieję. Nie lękajmy się nigdy zawierzać kłopotliwych sytuacji św. Józefowi! Przeciwnie, z wiarą i ufnością powierzajmy Mu wszelkie trudne sprawy, szczególnie te związane z życiem rodzinnym! Jego przecież, św. Józefa, wybrał sam Bóg na Opiekuna Zbawiciela. Święty Józef wie jak i gdzie, a przede wszystkim u Kogo w życiu należy szukać nadziei i jakie drogi ku niej prowadzą.