ks. Sławomir Kęszka
Zmarł ks. Leon Stępniak
W wieku 100 lat zmarł ks. Leon Stępniak, były więzień obozu koncentracyjnego w Dachau
Dnia 6 kwietnia 2013 r. odszedł do Pana ks. kan. Leon Stępniak, jeden z ostatnich już księży Polaków, którzy podczas okupacji hitlerowskiej osadzeni zostali w obozie koncentracyjnym w Dachau.
Patrona Kalisza – św. Józefa – traktował on jako swojego wybawcę i rokrocznie, w miarę sił i możliwości, wypełniał zobowiązanie dane temu Świętemu podczas pamiętnego Aktu Zawierzenia z dnia 22 kwietnia 1945 r., przybywając z pielgrzymkami dziękczynnymi do kaliskiego Sanktuarium.
Matkę Bożą w trakcie swojego długiego, bo liczącego 100 lat życia, uważał za Opiekunkę. Przez Jej ręce stanął też przed miłosiernym Bogiem w chwili śmierci, gdyż 6 kwietnia tego roku przypadła pierwsza sobota miesiąca, czas poświęcony Niepokalanemu Jej Sercu i zarazem wigilia Niedzieli Miłosierdzia Bożego.
Ze wspomnień Księdza Kanonika spisanych przez Jego bratanicę Annę Jagodzińską – historyka z Instytutu Pamięci Narodowej wyłania się obraz człowieka modlitwy, całkowicie zawierzającego swe życie Panu Bogu przez Matkę Bożą, a także przez św. Józefa, u którego stóp modlił się w siedemdziesięciolecie Swych święceń kapłańskich.
Podczas spotkania Księży Dachauowców 29 kwietnia 1996 r. w Bazylice kaliskiej powiedział: Święty Józefie, Opiekunie Najświętszej Rodziny, jak niegdyś ocaliłeś Dziecię Jezus z największego niebezpieczeństwa życia przed Herodem – tak nas, 837 polskich duchownych, wyprowadziłeś na wolność z obozu śmierci w Dachau, gdy zagrażało nam największe niebezpieczeństwo życia – zagłada obozu, w którym przebywało 33 tys. więźniów zgromadzonych w 30 barakach, w tym 10 tys. Polaków (...). Modlitwa jest dzisiaj dla mnie bodźcem do głoszenia chwały Matki Bożej i Jej Oblubieńca, a naszego Wybawcy, św. Józefa. Bóg dał Nam Bożą Matkę pełną łask, wywyższył ponad wszystkich Aniołów i Świętych, a św. Józefa Jej Oblubieńca uczynił większym od patriarchów, proroków, apostołów, męczenników oraz wyznawców.
Niektórzy z Kaliszan pamiętają Jego postać, która spośród coraz bardziej kurczącej się garstki byłych więźniów obozowych – trwała w swoim wiernym pielgrzymowaniu do grodu nad Prosną.
Przez wiele lat ks. kan. Leon Stępniak pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komitetu Księży Polskich Byłych Więźniów Obozów Koncentracyjnych, troszcząc się o sprawy swoich pozostałych przy życiu przyjaciół i kolegów z czasów niemieckiej niewoli. Wypełniał także testament tych, którzy nie doczekawszy końca wojny, umierając, prosili by: Gdy się spełni cud, że wyjdziecie stąd żywi piszcie i mówcie o tym, co oni z nami robili, w obozie, w którym - według słów innego więźnia – nie było miejsca dla słabych i chorych. Funkcjonowały komory gazowe, dymiły kominy krematoryjne, wszystko według niemieckiego drylu.
Przez trudy obozowego życia ks. kan. Leon Stępniak przeszedł z wiarą cudu ocalenia przez Boga, a w pamięci ludzi, którzy spotkali go na swej drodze, zapamiętany został, jako ksiądz o: wyjątkowo wielkim sercu, który przez swoją życzliwość i uczynność chciałby Nieba przychylić każdemu człowiekowi.
PRZECZYTAJ TEŻ:
"Przeżyć dzień... Historia ks. Leona Stępniaka" - TUTAJ
To wzruszająca historia przeżyć z Obozu Koncentracyjnego spisana przez Alicj Muenzberg.