In English In Italiano Auf Deutsch
Bazylika otwarta codziennie od 6:00 do 19:00
Sekretariat Sanktuarium:
Kancelaria Parafialna:
Sklepik z pamiątkami:
Dom Pielgrzyma:
Restauracja św. Józefa:
62 7 575 822 / 8.00 - 13.00
789 087 043 / 10.00 - 12.00, 16.00 - 18.00
797 630 389 / 10.00 - 16.00
510 733 166 / 8.00 - 21.00
604 844 368 / 12.00 - 16.00
top
/ Home / Biblioteka św. Józefa

Bp Wiesław Mering

Homilia do Seminarzystów w ramach X Międzynarodowego Kongresu Józefologicznego

Księże biskupie Teofilu, księże biskupie z Meksyku, tak nam przecież bliskiego ze względu na wiarę i cierpienie, które ten Kościół przeszedł ze względu na Matkę Bożą z Guadelupe, która także w naszym kraju staje się opiekunką coraz liczniejszych wiernych. Drodzy wykładowcy i uczestnicy Kongresu, księża profesorowie i zwłaszcza kochani alumni.

Zawsze myślę o Seminarium, że to jest najwrażliwsza, najdelikatniejsza, ale i najważniejsza instytucja diecezjalna, że pośród tych rozmaitych, licznych form, w których działa diecezja, zgromadzenie, zakon, Seminarium Duchowne to jest prawdziwa źrenica oka każdego przełożonego. Od tego bowiem jacy są klerycy zależy, jacy będą prezbiterzy zgromadzenia, zakony, diecezji.

Jesteśmy tutaj, w Kaliszu, zgromadzeni na Kongresie, wokół obrazu, sławnego obrazu Świętego Józefa, Świętej Rodziny, jednego ze znaków tego, jak bardzo ludziom potrzeba także dzisiaj, kogoś takiego, jak święty Józef. Jak potrzeba jego wzoru, patronatu, przykładu. Uświadamiam to sobie każdego dnia, patrząc na obraz świętego Józefa, wiszący w kaplicy domu biskupów włocławskich, od 600 lat domu zamieszkiwanego przez kolejnych biskupów tworzących łańcuch, łańcuch tych, którzy posługują Ewangelii w diecezji włocławskiej. Myśląc o haśle Kongresu Józefologicznego, tutaj, w tym centralnym dla kultu świętego Józefa w Polsce, miejscu, chcę podziękować Biskupowi Kaliskiemu, biskupowi Stanisławowi, za zaproszenie i za cały trud, który wespół ze swoimi czcigodnymi współpracownikami włożył w przygotowanie tego właśnie spotkania, Najświętszej Eucharystii.

Pragniemy dziękować Panu Wszechświata i Panu Wieków za ziemskiego opiekuna, Jego syna. I uczyć się naśladowania świętego Józefa w XXI wieku. My, tu, teraz, chcemy uczyć się najpierw wierności, która charakteryzowała świętego Józefa w jego relacjach z Bogiem.

To ty, święty Józefie, jesteś prawdziwym wzorem świętości. Wierność to przecież trwanie przy dokonanym wyborze, to zaufanie Bogu niezależnie od trudności, które z tym zaufaniem się wiążą. To postawienie dosłownie Boga na pierwszym miejscu wbrew instynktom, wbrew własnym wizjom, wbrew planom i zamiarom człowieka. Bardzo trudno jest być człowiekiem wiernym. Bardzo trudno postawić wolę kogoś innego przed swoją własną. Wybór siebie, swoich mrzonek kusi człowieka o wiele bardziej, o wiele silniej, niż przyjęcie woli innego, nawet jeżeli tym innym jest sam Bóg. I też, biorąc po ludzku, życie świętego Józefa naprawdę nie było proste. Problemy zaczęły się przecież wpierw, nim zamieszkali razem. Nie opuściły go kłopoty w Betlejem. Towarzyszyły w Egipcie i w Jerozolimie, kiedy usłyszał wraz z Maryją zdumiewające słowa Jezusa: „Pocoście mnie szukali? Czyż nie wiecie, że powinienem być w sprawach należących do mojego Ojca?”. Zobaczył święty Józef nagle jakiś mur między sobą, a Jezusem. Między swoim i Jego światem. Trwał wiernie przy Jezusie nie dlatego, że wszystko zrozumiał, że wszystko było łatwe i przyjemne. Cierpiał, gubił się, lękał się, jak każdy człowiek, ale trwał, ufał, zawierzył. Właśnie dlatego go czcimy. Właśnie dlatego jest nam potrzebny. Podpowiada drogę Jezusa i z Jezusem. Przypomina, że trzeba stawać się ufnym jak dziecko, ale wcale nie oznacza to pomniejszenia wielkości człowieka, przeciwnie, jest szansą na prawdziwą wielkość w Jego królestwie.

Święty Józef, opiekun świętej Rodziny. Święta Rodzina, jak to brzmi dzisiaj. Owszem, święta rodzina tzn. oparta na fundamencie, na skale, na Jezusie. Sławny obraz czcigodnego Kaliskiego Sanktuarium ukazuje, kto prawdziwie łączy mężczyznę i kobietę, kto łączy ludzi, ojca i matkę, kto jest zatem źródłem miłości, rodzinnego szczęścia w łonie Józefa i Maryi. Łączy Jezus. To on jest fundamentem jedności małżeńskiej, rodzinnej. To on jest zasadą szczęścia. Ale my, święty Józefie, chyba już za bardzo nie chcemy Jezusa. Uznaliśmy za coś normalnego jego odrzucenie, pomijanie. Głosimy, że go prawdopodobnie nie ma. Przestał nam być potrzebny. Nawet więcej: Jezus nawet dla tych, którzy przyjęli chrzest, którzy nazywają siebie jeszcze chrześcijanami staje się prawdziwym zagrożeniem i kłopotem, wstydem, boimy się przyznać do Jezusa, do jego nauki. Wiemy, że przyznanie do niego nie przyczyni się do zwiększenia ilości głosów w wyborach, do osiągnięcia nagrody, do osiągnięcia sukcesu, zdobycia poklasku, czy pieniędzy. Dlatego mówimy, nasze przekonania, z którymi żyjemy na co dzień, chodzimy do pracy, mieszkamy ze swoimi najbliższymi, pozostawiamy w przedpokoju urzędu, który obejmujemy. Albo, będąc chrześcijanami potrafimy powiedzieć: „Aborcja zgodnie z prawem, które obowiązuje od 15 lat, nie jest niczym złym”. Droga autorko tych słów, tych pseudomądrości, prawo, które mówi jasno: Nie zabijaj, jest bardzo dużo starsze. Ogłoszone zostało prawie 4000 lat temu i ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w tym prawie. Nie warto dla kilku lat złudnego dobrobytu zostawiać swoich przekonań w przedpokoju. Można bowiem nie doczekać się w tej sytuacji zaproszenia do wejścia głębiej.

Święty Józef, opiekun, patron świętej Rodziny. Opiekun rodziny Jezusa i Maryi. Patron każdej rodziny, która wybiera świętość jako fundament swojego szczęścia. Dużo mamy takich rodzin, czy mało? W Krakowie organizuje się manifestacja ateistów i wolnomyślicieli. Boją się o swoje prawa, o dyskryminację, o wyznaniowe państwo, chcą pokazać, że są prześladowani. Przecież biednym i krzywdzonym na co dzień Polskim ateistom nic nie wolno. Jeśli się przyznają, że są ateistami, nie zostaną dyrektorami przedsiębiorstw, ministrami, nie wystąpią w telewizji, nie będą redaktorami pism, posłami, senatorami. Tak w każdym razie mówią. Tacy to są nie dobrzy ci polscy chrześcijanie, takim to trudnym do wytrzymania państwem stała się Polska. Widocznie tylu Polaków wybiera świadomie świętość, jako fundament rodzinnego i małżeńskiego życia, albo boi się jej, bo nie wie, co ona oznacza. Być świętym, to stawać się przeźroczystym na Boga jak święty Józef, jak Matka Teresa, jak święty Jan Vianney, jako ojciec Kolbe, siostra Faustyna, czy Jan Paweł II. Nie zdobędziemy świętości bez Jezusa. A im go w życiu małżeńskim, rodzinnym, w ogóle ludzkim, kapłańskim więcej, tym więksi stajemy się w Bożym Królestwie.

Przypominamy sobie to wszystko, właśnie w dniu, kiedy do świętego Józefa zbiegli się polscy seminarzyści. I dobrze. Bo święte rodziny, którym patronuje święty Józef, to prawdziwa gwarancja świętych kapłanów, a przedtem świętych seminarzystów. Liczne, święte rodziny, gwarantują liczne i święte powołania. Moim alumnom w Pelplinie często uświadamiałem to, że tymi korytarzami, do dzisiaj zachowanymi, w tych salach wykładowych, w tych pokoikach, mieszkali ludzie, którzy już znaleźli się na ołtarzach, ale mieszkali obok nich ludzie, którzy lepiej, żeby sutanny nigdy nie przyodziali.

Przyszliśmy do ciebie, święty Józefie, bo potrzebujemy nauczyciela pokornego, cichego, prostego, wiernego, świętego. Nie pozwól nam wyjechać stąd bez zachwytu tobą, bez zbliżenia się do ciebie, abyśmy odmienili się jako twoje dzieci, Ojcze, i razem z tobą weszli do Jezusowego Królestwa. Amen.